tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 MotoGP 2022 Silverstone. W¶ciek³y Quartararo, Zarco na deskach. Analiza i podsumowanie
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

MotoGP 2022 Silverstone. W¶ciek³y Quartararo, Zarco na deskach. Analiza i podsumowanie

Autor: Mick Fia³kowski 2022.08.09, 13:12 Drukuj

Motocykliści MotoGP spektakularnie powrócili z wakacyjnej przerwy, na brytyjskim torze Silverstone fundując kibicom nie lada widowisko. Mick analizuje najważniejsze wydarzenia Grand Prix.

Przez cały weekend w świetnej dyspozycji był Francuz Johann Zarco, który wykręcił najlepsze czasy w pierwszym i ostatnim treningu, a następnie sięgnął po pole position. Radość zawodnika ekipy Prima Pramac Racing nie trwała jednak długo.

NAS Analytics TAG

Zarco na deskach, Quartararo wściekły

Po starcie wyścigu Zarco wystrzelił na czoło stawki, ale po kilku okrążeniach zaliczył wywrotkę na dojeździe do szykany Vale. Po wszystkim przyznał, że choć podczas wyścigu wyraźnie brakowało mu przyczepności przodu (nie tylko jemu, o tym za chwilę), to w trakcie weekendu zrobił duże postępy. Czy w tym roku wreszcie uda mi się sięgnąć po wymarzone zwycięstwo w królewskiej klasie?

Przed weekendem wszyscy zastanawiali się, jak z karą po wydarzeniach w Assen poradzi sobie lider tabeli, Fabio Quartararo. Podczas wyścigu w Holandii Francuz nieco zbyt optymistycznie zaatakował Aleixa Espargaro w piątym zakręcie, zaliczył uślizg przodu i upadając zabrał Hiszpana na pobocze.

Otrzymał za to od sędziów - zdaniem jego i Yamahy całkowicie niezasłużoną - karę przejazdu przez tzw. "długie okrążenie" podczas kolejnej rundy. Na Silverstone karny przejazd przypominający rallycrossowego jokera znajduje się na zewnętrznej wolnego, czternastego zakrętu, a treningi pokazały, że nie kosztuje zbyt wiele czasu.

Mimo wszystko nie jest tajemnicą, że Yamaha najlepiej czuje się mając przed sobą czysty tor, a jadąc za innymi często przegrzewa opony, dlatego Quartararo nie miał łatwego zadania. Tym bardziej, że zakwalifikował się do wyścigu dopiero na czwartej pozycji.

Po starcie lider tabeli wystrzelił na drugie miejsce i naciskał prowadzącego Zarco, próbując objąć prowadzenie. Pod koniec pierwszego okrążenia, zgodnie z przepisami, sędziowie wywiesili informację o karze, na której odbycie zawodnik Yamahy miał od tego momentu trzy kółka.

Quartararo zjechał na karę na ostatnim z nich, będąc praktycznie zrównany z prowadzącym Zarco, ale tuż za sobą mając fabrycznych zawodników Ducati. Do walki wrócił po chwili na piątej pozycji.

Co prawda sama kara faktycznie kosztowała go tylko nieco ponad sekundę, ale zepchnęła za rywali, a to uniemożliwiło Francuzowi jakąkolwiek walkę. Zrezygnowany, Quartararo minął linię mety na ósmym miejscu.

Co prawda bezpośrednio przed głównym rywalem i wiceliderem tabeli, Aleixem Espargaro, dzięki czemu Fabio o jedno oczko powiększył swoją przewagę w generalce, ale jednocześnie też daleko za trzecim w mistrzostwach Pecco Bagnaią, o którym za chwilę. Nic więc dziwnego, że na mecie zawodnik Yamahy nie był zachwycony.

Tym razem problemem okazała się jednak nie przednia, a tylna opona, ale Quartararo może chyba mieć pretensje tylko do siebie. Podczas treningów Francuz nie zdecydował się na sprawdzenie twardego tyłu i w wyścigu jako jedyny z pierwszej połowy stawki korzystał z pośredniej twardości tylnej opony. To dla niego i jego ekipy cenna lekcja.

Jak kosztownym było to błędem pokazuje przypadek KTM-a. Podczas gdy Miguel Oliveira w ostatniej chwili zdecydował się na założenie twardego tyłu i na mecie był szósty, Brad Binder na pośrednim tyle był dopiero jedenasty i mocno żałował swojego wyboru.

Po wyścigu Quartararo przyznał, że tym, na którego musi teraz uważać, że przede wszystkim Pecco Bagnaia, tym bardziej, że najbliższe tory będą mocno sprzyjać zarówno Włochowi, jak i motocyklom Ducati, jednocześnie będąc dość trudne dla Yamahy. Na szczęście dla Francuza jego przewaga nad Bagnaią wynosi obecnie aż 49 punktów.

Poobijany Aleix

Zanim przejdziemy do zwycięzcy, przyjrzyjmy się temu, co działo się z Aleixem Espargaro. Hiszpan miał bardzo dobre tempo w treningach, ale podczas czwartej sesji zaliczył potężny uślizg tylnego koła, po którym trafił do centrum medycznego.

Sam fakt, że pół godziny później wyjechał na kwalifikacje, był nie lada wyczynem. Aleix zapewnił sobie szóste pole startowe, ale było jasne, że w niedzielę czeka go bardzo trudne zadanie… jeśli w ogóle zdecyduje się na start.

Tak też się stało, ale lider ekipy Aprilii nie był w stanie wywalczyć nic więcej niż dziewiąte miejsce, choć do zwycięzcy stracił zaledwie niecałe cztery sekundy. "W sobotę nie byłem nawet w stanie chodzić, ale w niedzielę czułem się trochę lepiej i ból nie może być wymówką - podkreślał Hiszpanii, który finiszował tuż za plecami Quartararo więc do lidera tabeli stracił w generalce tylko jedno oczko. - Nie byłem wystarczająco konkurencyjny i brakowało mi przyczepności w prawych zakrętach, w których miałem też problemy ze składaniem ciała".

Obaj na finiszu zostali wyprzedzeni przez Miguela Oliveirę, który z trzynastej pozycji na starcie przebił się na solidne, szóste miejsce na mecie. "Dobrze podeszliśmy do weekendu, a podczas rozgrzewki sprawdziliśmy twardą tylną oponę, co dało nam dobry obraz sytuacji. W ostatniej chwili podjęliśmy decyzję, aby założyć tę mieszankę na wyścig i to był dobry wybór" - powiedział Oliveira, który na Silverstone korzystał także z nowego układu wydechowego.

Frustracja w Suzuki

Portugalczyk na ostatnich okrążeniach wyprzedził także Alexa Rinsa, który przez dłuższy czas prowadził nawet w pierwszej połowie wyścigu, ale z czasem szybko zaczął tracić tempo i musiał walczyć o przetrwanie z powodu braku trakcji. Finiszując na siódmej pozycji, raptem trzy sekundy za zwycięzcą, Hiszpan był wściekły.

Nic dziwnego, w końcu kilka lat temu po spektakularnej walce pokonał na Silverstone Marca Marqueza, sięgając po widowiskowe zwycięstwo i w niedzielę miał realną szansę na powtórzenie tego sukcesu. Jeszcze mniej szczęścia miał jego zespołowy kolega, Joan Mir, który zaliczył kolejną w tym sezonie wywrotkę.

"Miałem problemy z zatrzymaniem motocykla jadąc za innymi - powiedział mistrz świata MotoGP z 2020 roku. - Nie spodziewałem się jednak uślizgu przodu w siódmym zakręcie. Podczas treningów temperatury były nieco inne i chyba nie trafiliśmy z ciśnieniami. Mimo wszystko jestem zadowolony z tempa, jakie pokazaliśmy podczas wyścigu".

Kogo wybierze Ducati?

Tuż za podium Grand Prix Wielkiej Brytanii ukończyli dwaj młodzi podopieczni Ducati. Jorge Martin wykorzystał wakacyjną przerwę, aby wrócić do zdrowia po niedawnej operacji ręki i to on błyszczał zdecydowanie bardziej w pierwszej połowie wyścigu. Po starcie z dziewiątego pola Hiszpan szybko przebił się do czołowej grupy i dość komfortowo jechał na czwartej pozycji.

Z ósmego miejsca ruszał z kolei jego główny rywal w walce o fabryczny fotel Ducati na sezon 2023, Enea Bastianini. W pierwszym zakręcie Włoch zderzył się jednak z jednym z rywali, obrywając lewe skrzydło aerodynamiczne w swoim Ducati w specyfikacji 2021 i tracąc kilka pozycji.

Bestia mozolnie przebijał się jednak ponownie do pierwszej dziesiątki i w typowym dla siebie stylu oszczędzał opony na finisz, na którym zaczął wyprzedzać rywali jak tyczki. Na ostatnich kółkach dopadł także Martina, któremu na finiszu brakowało przyczepności, pokonując go o jedną dziesiątą sekundy i finiszując na czwartej pozycji, tuż a podium. "Jestem zadowolony ze swojego wyścigu, bo jazda bez skrzydeł z jednej strony nie jest łatwa - podkreślił "Bestia". - Gdyby nie ten problem, może mógłbym walczyć o podium lub zwycięstwo".

Miller nadal ze wsparciem

Do trzeciego Jacka Millera zabrakło mu niewiele, ale sekunda różnicy dała Australijczykowi komfortowy bufor na finiszu. Co ciekawe, Miller jako jedyny z czołówki korzystał z miękkiej przedniej opony, co nieco zemściło się na nim na finiszu.

Podobnie jak Bastianini, Jack korzystał także z nowego rozwiązania technicznego Ducati, aerodynamicznych skrzydeł umieszczonych za siedzeniem. Choć wyglądają jak grzebień na grzbiecie dinozaura, w praktyce nie zmieniają zbyt wiele. Tak przynajmniej twierdzi Miller, według którego nie dało się odczuć różnicy podczas jazdy.

To, co jest w tym wszystkim najciekawsze, to fakt, że Jack w ogóle otrzymał od Ducati nowe części. W końcu po tym sezonie odchodzi do ekipy KTM. Zazwyczaj w takich sytuacjach zawodnicy nie mogą już liczyć na nowe rozwiązania, ale Ducati jak widać zaskakuje na każdym kroku. A może po prostu Włosi traktują Millera jak królika doświadczalnego i wciskają mu rozwiązania, zanim skorzysta z nich Pecco? Z drugiej strony nowe części od KTM-a otrzymał także Oliveira, który przecież będzie musiał po tym sezonie zrobić miejsce dla Jacka.

Odrodzenie Vinalesa

Nawet nowe skrzydła nie pozwoliły jednak Millerowi na obronę przez jadącym jak natchniony Maverickiem Vinalesem. Po trzecim miejscu w Assen, gdzie rok wcześniej wywalczył swoje ostatnie podium za sterami Yamahy, w Wielkiej Brytanii Hiszpan jeszcze bardziej podkręcił tempo.

W kwalifikacjach Vinales wywalczył świetne, drugie pole startowe, walkę o pole position przegrywając z Zarco o mniej niż jedną dziesiątą sekundy. Już ten rezultat był ważnym sygnałem, bo od przesiadki na Aprilię kwalifikacje nie były mocną stroną Hiszpana.

Co prawda były mistrz świata Moto3 postanowił, że na starcie nie będzie korzystał z systemu blokującego tylne zawieszenie (miał z nim problemy podczas Grand Prix Niemiec) i stracił przez to sporo pozycji, ale gdy już dogrzał opony i spalił nieco paliwa, mocno podkręcił tempo.

Na finiszu Vinales był najszybszym zawodnikiem na torze, przebijając się na drugie miejsce i na przedostatnim kółku obejmując nawet na chwilę prowadzenie. Ewidentnie cisnął jednak za wszystkie pieniądze i na ostatnim okrążeniu popełnił dwa małe błędy, po których musiał zadowolić się drugą pozycją. Na jego szczęście Miller za jego plecami miał już tak mocno zużyty przód, że nie był w stanie go zaatakować, choć na mecie rozdzieliły ich tylko dwie dziesiąte sekundy.

Drugie miejsce to najlepszy rezultat Vinalesa za sterami modelu RS-GP. Za dwa tygodnie karuzela MotoGP przenosi się na austriacki Red Bull Ring, gdzie rok temu przygoda Hiszpana z Yamahą kontrowersyjnie dobiegła końca. Ależ to by była historia, gdyby tym razem Maverick zameldował się na mecie na pierwszej pozycji!

Presja będzie na nim ogromna, bo o taki obrót wydarzeń dziennikarze pytali już w niedzielę na Silverstone. Ciekawe czy znany ze zmiennych nastrojów Hiszpan utrzyma nerwy na wodzy. Wygrać nie będzie jednak łatwo, bo w końcu Red Bull Ring to tor bardzo sprzyjający Ducati, ale kto wie…

Pecco z pomocą Rossiego i… Stonera

Nieco niespodziewanie Grand Prix Wielkiej Brytanii padło łupem Pecco Bagnaii, który podczas wakacyjnej przerwy zasłynął alkoholową wpadką na Ibizie. Na Silverstone Ducati próbowało zamieść temat pod dywan, ale choć dziennikarze próbowali drążyć temat, podczas oficjalnej konferencji prasowej w obronie Włocha stanęli nawet zarówno Miller, jak i Vinales. Sam Pecco odniósł się do wszystkiego z przymrużeniem oka, mówiąc po wyścigu; "Dziś na pewno się napiję… a później zamówię taksówkę".

Jeszcze w sobotę zawodnikowi Ducati nie było jednak do śmiechu, bo brakowało mu przyczepności tyłu. Pomoc przyszła z niespodziewanej strony. Podczas gdy zespół zmienił w niedzielę geometrię motocykla, Bagnaia poprosił o radę byłego zawodnika Ducati, Caseya Stonera, który doradził mu jak płynniej odkręcać gaz na wyjściach z łuków.

Pomogło? I to jak! Co prawda na finiszu Pecco musiał wrócić do swojego klasycznego stylu, bo tylna opona i tak miała już dość, ale na tym etapie kontrolował sytuację i najprawdopodobniej dzięki radom Stonera oraz pracy mechaników Ducati uniknął problemów, które pozbawiły Alexa Rinsa szansy na podium.

Na mecie przyznał, że było to jego najlepsze zwycięstwo w karierze i choć ja w pamięci mam np. wygrany pojedynek z Marquezem w Aragonii, to jednak utrzymanie za sobą Vinalesa także było całkiem spektakularne, a sama wygrana - po problemach z treningów - dość niespodziewana.

Bagnaia ewidentnie wrócił do gry, a najbliższe wyścigi odbędą się na torach, które mocno "leżą" zarówno jemu, jak i Ducati; Red Bull Ring, Misano i Motorland Aragon. Mimo dużej przewagi w tabeli Fabio Quartararo nie może więc spać spokojnie, a sezon MotoGP - po wakacyjnej przerwie - rozpoczął się od nowa; dosłownie i w przenośni!

Dovizioso mówi dość

Na tym jednak nie kończą się ciekawostki z Silverstone. W czwartek ogłoszono, że wrześniowe zmagania o Grand Prix San Marino będą ostatnim wyścigiem Andrei Dovizioso w MotoGP. Pisałem już o tym kilka tygodni temu; to spodziewana i słuszna decyzja, bo Włoch kompletnie nie może odnaleźć się na M1-ce na oponach Michelin.

Jego miejsce na końcówkę sezonu zajmie kierowca testowy Cal Crutchlow, który będzie dla Yamahy cennym wzmocnieniem pod względem prac rozwojowych i zbierania danych. Mam jednak cichą nadzieję, że po zakończeniu sezonu World Superbike Yamaha posadzi na M1-ce Topraka Razgatlioglu chociaż na jeden wyścig. Niestety, to mało prawdopodobne, bo… sezon WorldSBK wyjątkowo kończy się w tym roku później niż sezon MotoGP. Szkoda!

Polskie akcenty na Silverstone

Silverstone upłynęło także pod znakiem startu dwóch Polaków. W MŚ Moto2 po raz dwunasty i drugi w tym roku zobaczyliśmy Piotra Biesiekirskiego, który otrzymał propozycję zastąpienia kontuzjowanego Gabriego Rodrigo w uznaniu za swoją pracę w mistrzostwach Europy.

Weekend na zupełnie nowym, a do tego tak długim i trudnym torze nie mógł być łatwy, ale Piotr poradził sobie bardzo dobrze, imponując przede wszystkim podczas trzeciego treningu.

Mimo nieznajomości toru Polak zszedł na zaledwie 2,8 sekundy różnicy do lidera, plasując się grupie kilku innych zawodników, co dawało nadzieję na bardzo ciekawą walkę w niedzielę. Niestety, wyścig upłynął pod znakiem dużo wyższej temperatury, a co za tym idzie problemów z przyczepnością przedniej opony, dlatego walka z rywalami szybko zamieniła się w walkę o przetrwanie.

Mimo wszystko Biesiekirski zameldował się na mecie, czego nie można powiedzieć chociażby o Johannie Zarco. Po wyścigu MotoGP Francuz mówił o dokładnie takich samych problemach z przyczepnością, które w jego wypadku zakończyły się uślizgiem przednie koła. Na to samo narzekali także przecież Miller, Rins, Quartararo, Mir czy kolega Piotra z ekipy, Bo Bendsneyder.

Podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii odbywały się także wyścigi brytyjskiego pucharu markowego dla młodych talentów, British Talent Cup, którego uczestnicy ścigają się na identycznych motocyklach Moto3 Hondy.

W pełnym cyklu ściga się Filip Surowiak, który w pierwszym wyścigu finiszował na 15. pozycji po zaciętej walce w grupie pięciu zawodników. Dzień później 13-latek popełnił jednak falstart i nie zjechał za karę ride through, za co został wykluczony z rywalizacji. Miejcie jednak na niego oko podczas kolejnych wyścigów British Talent Cupu.

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górê