Mateusz Stokłosa w FIM Superstock 1000 - wywiad
Podoba mi się w „kolorowym świecie"!
Mateusz Stokłosa, jeden z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia w Polsce postawił sobie w tym roku wysoko poprzeczkę i startuje w Pucharze FIM Superstock 1000. O planach, marzeniach i życiu na paddocku World Superbike rozmawialiśmy z nim w Walencji.
Ścigacz.pl: Zeszły rok był dla ciebie dosyć pechowy i mimo, że byłeś jednym z faworytów do tytułu w Polsce skończyłeś sezon poniżej oczekiwań. Teraz idziesz krok dalej i rzucasz się na głęboką wodę.
Mateusz Stokłosa: Tak. Można powiedzieć, że był pechowy i nie zdobyłem tytułu, ale jestem zadowolony z postępów, jakie robiłem w poszczególnych wyścigach czy treningach. Czasy, jakie osiągałem skłoniły mnie, żeby iść do przodu i rozwijać się w Europie. Superstock 600 zostało dla mnie zamknięte limitem wiekowym, więc wybór padł na Puchar FIM Superstock 1000.
Ścicacz.pl: Nowy team, nowa klasa i nowy motocykl. Jak się w tym wszystkim odnajdujesz?
M.S.: Na początku było troszkę problemów, ale rozwiązywane są na bieżąco. Z zespołem nie mam żadnych problemów, a z moim mechanikiem bardzo dobrze się rozumiemy. Team jest bardzo profesjonalny i swoim doświadczeniem pomaga mi w nauce nowego motocykla.
Ścigacz.pl: Jaka jest dla ciebie różnica pomiędzy sześćsetką, a litrem?
M.S.: Różnica jest dość duża, ale wydaje mi się, że aklimatyzacja przebiega dość sprawnie. Wiem, że jeszcze dużo nauki przede mną. Jeśli uda się popracować jeszcze nad stylem i wyeliminować pewne złe przyzwyczajenia to myślę, że będzie dobrze.
Ścigacz.pl: Jak oceniasz swój nowy motocykl?
M.S.: Moja Honda jest bardzo szybka. Niestety mamy jeszcze problemy z jej ustawieniem. Szczególnie ciężko idzie mi strojenie zawieszeń. Uczę się tego ciągle i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej i dzięki temu będę mógł wykorzystać cały potencjał tej maszyny.
Ścigacz.pl: A jak wygląda komunikacja w zespole? Mówisz już po czesku?
M.S.: Heh, z początku to był problem. Teraz ja coraz więcej rozumiem i mówię w ich języku, a i zespół stara się rozumieć po polsku. Nie używamy angielskiego.
Ścigacz.pl: A jak ci się podoba w „kolorowym" świecie?
M.S.: Bardzo mi się podoba! To są Mistrzostwa Świata, najwyższa półka. Konkurencja czy w mojej klasie, czy w pozostałych na bardzo wysokim poziomie, ale i to, co nas tu otacza robi wrażenie. Na początku byłem trochę z tremowany, moim sąsiadem jest Haga, a obiady jadam z Troyem Corserem. Mogło to przytłaczać, ale staram się z tym oswajać.
Ścigacz.pl: Czym dla ciebie różnią się wyścigi tutaj, a w Polsce?
M.S.: Różnią się bardzo. Nie chcę tu wyliczać jakiś negatywów w MP, bo wiadomo, że to inna półka. Dla mnie najważniejsze jest, że jest tu wielu bardzo szybkich zawodników i mogę się wiele nauczyć. W mojej klasie praktycznie pierwsza piętnastka jest w stanie wygrać wyścig. Jeśli chodzi o Paddock to porównać się już tego nie da wcale.
Ścigacz.pl: Jak oceniasz swoje szanse w tym roku?
M.S.: Trudno oceniać szanse. Przede wszystkim chciałbym równo jeździć i robić ciągłe postępy. Myślę, że wtedy wyniki przyjdą same. Bardzo bym chciał zapunktować w tym sezonie, ale zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe. Najważniejsze jednak, żeby jazda sprawiała mi jak najwięcej przyjemności.
Ścigacz.pl: Puchar FIM Superstock 1000 to dla ciebie nowa konkurencja, ale i nowe tory. Ile znasz obiektów z tegorocznego kalendarza?
M.S.: Trzy, no teraz już cztery. Walencję, Brno, Magny Cours i Portimao. Teraz jedziemy na treningi do Assen, żeby przed następną rundą znać już tor i ustawienia motocykla.
Ścigacz.pl: A jakie są twoje plany długofalowe? Chcesz zostać w klasie Superstock 1000?
M.S.: Chciałbym przede wszystkim zaistnieć w Superstock 1000, bo to jest przedsionek do Mistrzostw Świata Superbike i Supersport. Ale to jeszcze długa droga i na dziś koncentruję się na tym sezonie.
Ścigacz.pl: Zobaczymy cię na Mistrzostwach Polski w tym roku?
M.S.: Oczywiście! Stracę tylko rundę w Brnie, ponieważ pokrywa mi się to z Donington Park, ale pozostałe wyścigi będę startował. Uważam, że nauki nigdy nie za wiele.
Ścigacz.pl: Co uważasz o przyjeździe francuskich zawodników na Mistrzostwa Polski?
M.S.: Myślę, że podniosą poziom naszych wyścigów i, że wielu zawodników może się czegoś od nich nauczyć. Ogólnie oceniam ten ruch pozytywnie, może przyciągną nowych sponsorów i media do naszego sportu. Ja zawsze uważam, że trzeba walczyć, czy tutaj w Pucharze FIM, czy w Polsce i bez znaczenia czy to Polak czy Francuz.
Ścigacz.pl: Jeżdżąc w Polsce czeka cię nowinka pod nazwą Superpole. W kraju zdania są podzielone i wiele osób chce zlikwidować ten sposób kwalifikacji. Co ty sądzisz na ten temat?
M.S.: Nie chcę zabierać głosu w tej sprawie, bo nigdy w tym nie uczestniczyłem. Gdy oglądałem to na Superbike bardzo mi się podobało. Jeśli będzie utrzymane Superpole w Polsce będę robił wszystko żeby wypaść jak najlepiej.
Ścigacz.pl: Nie udało się wystartować w pierwszym wyścigu sezonu z powodu kontuzji. Czy to coś poważnego?
M.S.: Upadłem w końcowej fazie kwalifikacji przy dość dużej prędkości. Stan motocykla mówił sam za siebie. Ja też się troszkę poobijałem, ale to nic poważnego. W wyścigu jednak nie wystartowałem, bo miałem bardzo opuchnięte ramie i ledwo mieściłem się w kombinezon. Po rozgrzewce zdecydowaliśmy żeby odpuścić sam wyścig. Jednak już za chwilę jedziemy trenować do Assen i wracam do normalnych przygotowań.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze