Kazimierz Dolny, Janowiec, Góra Kalwaria na motocyklu. Co warto zobaczyæ wzd³u¿ ¶rodkowej Wis³y? (TPM #30)
Co zobaczymy nad środkową Wisłą? Czyli od Góry Kalwarii do Janowca i od Kazimierza Dln. do Góry Kalwarii?
Przebieg trasy: Góra Kalwaria-Warka-Kozienice-Garbatka-Czarnolas-Zwoleń-Janowiec-Kazimierz Dln.-Puławy-Dęblin-Maciejowice-Magnuszew-Mniszew-Góra Kalwaria. (długość trasy około 250 km)
Wisła w tym rejonie jest wyjątkowo urokliwa. Otrzymawszy sporo solidnych dopływów (Raba, Dunajec, Nida, Wisłoka, Czarna, San, Wieprz, Radomka, Pilica) jest już całkiem masywną i szeroko rozlaną rzeką, a jednocześnie nie zatraciła jeszcze pewnej "dziewiczości", czyli pokrytych krzakami i kępami drzew, brzegów. Jednocześnie posiada rozłożone w swoim głównym nurcie piaszczyste łachy, też często pokryte zaroślami i pełne rozmaitego ptactwa. Brzegi są na ogół niskie i tylko wały przeciwpowodziowe trochę utrudniają dostęp do wody. Na dobrą sprawę to pewnym wyjątkiem, jeśli chodzi o linię brzegową, jest odcinek pomiędzy Janowcem i Kazimierzem Dolnym gdzie brzegi się wystromiają i Wisła płynie, jakby kanionem, między obustronnie posadowionymi zamkami na skarpach płaskowyżu.
"PanMarek" - Pasjonat opery, gór i motocykli + dobra czysta wódeczka (na zgłuszenie). |
Startujemy z Góry Kalwarii, którą już kilkakrotnie nawiedziliśmy w naszych motocyklowych wycieczkach. Dlatego też na nic się nie oglądając, nawet na urocze ruiny w pobliskim Czersku, mkniemy do Warki.
Na rynku wareckim obok ratusza stoi monumentalny konny pomnik tego co "nie soli, ani z roli tylko z tego co go boli". Tutaj dwa słowa, komu przypisywał tę "sól" i tę "rolę" bohater wojny szarpanej w czasie "potopu" szwedzkiego w latach 1655-57. Otóż jednym z największych magnatów ówczesnej Rzeczpospolitej był Jerzy Stanisław Lubomirski, pan na wielkich włościach. Fortuna jego rodu pochodziła jednak głównie z dzierżawy królewskich żup solnych i była stosunkowo niedawno w rodzie dzięki ogromnej, często bezwzględnej, zapobiegliwości i pewnemu, nie bójmy się tego nazwać cwaniactwem, jego przodków. Natomiast "rola", to były ogromne latyfundia, głównie na obecnej Ukrainie, skupione w rękach innego rodu, czyli Koniecpolskich. Zresztą trzeba uczciwie przyznać, że zarówno nieżyjący już hetman koronny Stanisław Koniecpolski, jak też i będący także hetmanem od 1657 r Jerzy Lubomirski, to byli bardzo sprawni wojownicy. Zwłaszcza zwycięzca samego szwedzkiego króla Gustawa Adolfa, hetman Stanisław Koniecpolski, o którym mawiano, że: "pan Stanisław to pierwej uderzy, nim wypowie". (Bo się po prostu strasznie zacinał w czasie wypowiedzi). Posąg Czarnieckiego jest tutaj w Warce (kwiecień 1656 r), ponieważ była to faktycznie pierwsza polska "wiktoria" w polu w czasie szwedzkiego najazdu na Polskę. Do tej pory niestety polska jazda już nie dawała sobie rady ze wspartą przez silną artylerię dobrze zorganizowaną piechotę. A na piechotę i artylerię jakoś nie udawało się zebrać stosownej gotowizny. Jeśli coś się narzuca przy oglądaniu tego posągu, to niestety jest to szabla, którą trzyma regimentarz Czarniecki. Jest ona chyba z jeszcze z podlejszej stali i gorszego wyrobu, niż ta szerpentyna, którą wręczono chłopskiemu synowi Michałkowi, w dowód jego bohaterstwa, w "Potopie" Henryka Sienkiewicza.
Widok na Warkę
Na rynku wznosi się konny pomnik hetmana Stefana Czarnieckiego
Brzóza. Ten pomnik wzniesiono w 1839 r i jest starannie odnowiony
Potem przeciąwszy Pilicę ("Pilica dzieliła dwa wojska" to znowu cytat z "Potopu") kierujemy się na południe w stronę Pionek przez ostępy leśne Puszczy Stromieckiej. Minąwszy Głowaczów zatrzymujemy się na chwilę w Brzózie, gdzie na rynku stoi elegancko odnowiony pomnik misyjny z 1839 r. Stąd dalej jadąc poprzez lasy puszcz Stromieckiej i Kozienickiej w miejscowości Policzna, zobaczywszy drogowskaz do Czarnolasu, tam się właśnie udajemy. Zaparkowawszy przed ogrodzonym terenem, na którym znajduje się m.in. Muzeum Kochanowskiego, idziemy zwiedzać park, w którym "pod lipą czarnoleską" zwykł był przesiadywać renesansowy poeta (zm. 1584 r) i mąż stanu. Zresztą bardzo zapobiegliwy o interesy gospodarz. Zmarł (najprawdopodobniej) na udar w wieku 54 lat. Ponieważ pamiątek po pisarzu jest w dworku tyle co "kot napłakał", więc zwiedziwszy (niezbyt rozległy) park jedziemy tam, gdzie jest jego grób, czyli do Zwolenia. Krypta grobowa, niezwykle starannie urządzona, jest w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego i można ją zwiedzać. Natomiast na bocznej (wewnętrznej) ścianie kościoła jest płaskorzeźba i epitafium poświęcone Kochanowskiemu.
Czarnolas. Ten dworek był domem jednego z największych polskich poetów czyli...
...Jana Kochanowskiego (to ten co stoi na cokole a nie siedzi na nim)
W parku, w miejscu gdzie stała "czarnoleska lipa" stoi monument z popiersiem poety
W kościele w Zwoleniu jest krypta grobowa Jana Kochanowskiego
Na ścianie w kościelnej nawie, obok krypty jest płaskorzeźba poświęcona poecie i...
...tablica informacyjna
Ze Zwolenia kierujemy się na Janowiec. Jadąc drogami wśród pól docieramy do zagospodarowanych ruin renesansowego zamku, usadowionego na wyniosłej skarpie wiślanej. Spod zamku rozpościera się niezwykle przestrzenny widok na przełom Wisły (ba, są nawet tak, jak i w Kazimierzu Dln., Trzy Krzyże) a i sam zamek ma niecodziennie pomalowaną frontową ścianę. Ruiny zamku przetrwały w coraz bardziej marniejącym stanie od czasów słynnego "potopu" szwedzkiego, kiedy to skandynawska żołdacka dzicz, wcale nie dyskretnie ("Francja - elegancja, Szwecja - dyskrecja") grabiła wszystko co tylko da się wyrwać z posad. Teraz zamek jest nieźle odrestaurowany i można go zwiedzać.
Na tle ruin Janowca
Spod zamku roztacza się nieprzejrzany widok na dolinę Wisły
Jeśli tylko działa prom na Wiśle, to warto się tutaj przeprawić do Kazimierza Dolnego. Kazimierz jest oczywiście perłą renesansu i znany wszystkim Polakom, więc i motocyklistom. Kiedyś to nawet można było sobie wjechać na rynek, aby stamtąd pooglądać i pospacerować po tym miasteczku, ale teraz władze miejskie się "zbiesiły" i zakazały takich wjazdów. Warto jest jednak podjechać pod zamek (dużo mniejszy niż w Janowcu) i na Górę Trzech Krzyży, skąd roztoczy się przepiękny widok na miasteczko i Wisłę (a nawet odległy Janowiec).
Jeszcze widok na zamek z podnóża wiślanej skarpy
Nasyciwszy oczy pięknem architektury i krajobrazu jedziemy do Puław. W Puławach, jeśli mamy czas, to naprawdę warto pospacerować po parku przylegającym do pałacu wybudowanym przez Czartoryskich. W tym parku udało się im nagromadzić całe mnóstwo (była na przełomie XVIII i XIX w taka moda) rozmaitych zabytków architektury i rzeźby starożytnej Grecji i Rzymu. Warto jest też wpaść do, starannie zagospodarowanego i wytwarzającego bardzo bogaty repertuar piwny, browaru "Trzy Korony", aby z tarasu widokowego popatrzeć na Królową Rzek Polskich i kratownicowy most na Wiśle.
Przed pałacem Czartoryskich w Puławach
Puławy. Widok na Wisłę i stary kratownicowy most
Teraz wijąc się szosą umiejscowioną na wale przeciwpowodziowym jedziemy do Dęblina. Widoki na szeroko rozlaną Wisłę, które się nam co chwila ukazują, są niezwykle malownicze. Po prostu jedziemy nad prawdziwą rzeką, a nie ocembrowanym ciekiem wodnym. W Dęblinie, zaraz za mostem na Wieprzu, warto podjechać do fortecznej bramy. W starym, dziewiętnastowiecznym forcie carskim do tej pory ma swoje magazyny Wojsko Polskie. Ale forteczna brama, ze zwodzonym mostem na suchej fosie, zadziwia swoją wyszukaną architekturą. Dalej, jadąc po tej samej stronie Wisły przyjeżdżamy do Maciejowic. Pole bitwy z października 1794, która de facto kończyła marzenia Polaków (na ponad 100 lat) o niepodległym państwie jest parę kilometrów od centrum Maciejowic. Ale muzeum tejże bitwy jest w ratuszu na rynku. Za Maciejowicami znowu możemy przeprawić się przez Wisłę promem. Uważam że jest to dużo ciekawszy rodzaj pokonywania wodnych przeszkód, choć oczywiście mniej spieszny, niż przejazd mostem. Więc skorzystawszy z niego,jedziemy w stronę, z której rano wyruszyliśmy, czyli do Góry Kalwarii. W Magnuszewie warto spojrzeć na potężną armatę z czasów, kiedy o przyczółek Warecko-Magnuszewski, w sierpniu 1944 r toczyły się potężne walki. W bitwie, w nieodległych od Magnuszewa Studziankach (nazwanych później Pancernymi), walczyli z dywizją "Hermann Goering" również polscy czołgiści z 1 Dyw. Panc. im. Bohaterów Westerplatte. Jednak po zwycięstwie w tej bitwie rozkaz Stalina zatrzymał sowieckie i polskie wojsko i nie przyszło już na pomoc (jako alianci, aliantów) Powstaniu w Warszawie. A przecież w połowie stycznia 1945 r, w pół miesiąca, Sowieci dotarli, w swej styczniowej ofensywie, z tego przyczółka, aż do odległej prawie 400 km Odry. W Magnuszewie możemy odbić na, tym razem, lewy brzeg Wisły z jej malowniczym korytem, aby potem wrócić przed Mniszewem na główną drogę. W Mniszewie, jest cały skansen tej wojennej operacji. O jego obecności najlepiej świadczy posadowiony na cokole czołg T 34.
Brama do carskiej twierdzy Iwangorod (teraz to jest Dęblin)
Pomnik poświęcony bohaterskim żołnierzom polskim walczącym z Niemcami w 1939 r
Koło Maciejowic kolejny pomnik polskich kosynierów z Powstania Kościuszkowskiego
Przeprawa promowa koło Maciejowic a po drugiej stronie Wisły elektrociepłownia Kozienice
Magnuszew (Przyczółek Warecko-Magnuszewski sierpień 1944). Ta potężna lufa ciągle jest wymierzona w stronę Warszawy...
...tak jak i ten czołg w skansenie w Mniszewie nacierający na W-wę
I tak w Górze Kalwarii dobiegła końca nasza pętla. Trasa pod względem krajobrazowym nie była zbyt urozmaicona, ale za to była upstrzona mnóstwem zabytków i... zwłaszcza niezwykle romantycznie rozlaną naszą Królową Rzek. "Póki Wisła płynie, Polska nie zaginie".
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze