tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Jak siê zmieni³y drogi w Polsce przez 40 lat? Nawin±³em 600 000 km i oto wnioski
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Jak siê zmieni³y drogi w Polsce przez 40 lat? Nawin±³em 600 000 km i oto wnioski

Autor: Marek Harasimiuk 2022.10.21, 20:02 Drukuj

"Polskie Drogi"

Jeżdżę nieprzerwanie od 1983 r (a nawet dość sporo, bo nawinęło mi się na koła ponad 600 tys. km) więc i zmiany w nawierzchni nawinęły się na moją pamięć w sposób płynny i (często) niedostrzegalny. Ba, wśród tych przejechanych kilometrów wiele przebyłem po rozmaitych szosach rozmaitych krajów europejskich. Tylko motocyklem jeździłem: od Pirenejów do okolic Moskwy i od południowych krańców Bałkanów po południową Skandynawię. No dobrze, a jak teraz Polska wygląda z "siodełka motocyklowego"?

Tytuł mojej opowiastki to tytuł serialu, którym epatowano widzów telewizyjnych w końcu lat 70-tych ubiegłego wieku. Nie pokazywano tam (chyba że mimowolnie) polskich dróg. Ta mimowolność, to były zatłoczone przez wojsko i uciekającą ludność, bombardowane i ostrzeliwane, "bezdrożne-drogi" II Rzeczpospolitej. Natomiast te tytułowe "drogi", to były postawy ludzi w tragicznych czasach klęski Września 39 i potem w czasie okupacji (ale tylko niemieckiej). Cóż bowiem powinno w tamtej "łżeczywistości" obchodzić obywateli PRL-u jakimi "drogami" (i jak daleko na wschód) wywożono ludność, zamieszkującą przed wojną ponad połowę terytorium Rzeczpospolitej zagarniętego przez Sowietów w wyniku traktatu Ribbentrop-Mołotow. Ale ponieważ już/ledwie od prawie 40-tu lat drogami naszego kraju się przemieszczam, więc będę trochę przypominał, jak to się (te drogi) zmieniły w trakcie moich peregrynacji po kraju. Natomiast, choć z wiekiem rośnie we mnie sceptycyzm co do postaw i zachowań moich rodaków, to o tych "drogach" nie miejsce tu pisać.

NAS Analytics TAG

Ileż to razy, kiedy jakieś roboty drogowe zatrzymują czerwonym światłem człowieka w jego jeździe, to przeklinam w "żywy kamień" sytuację, w której się znalazłem i tych, co tę drogę zatarasowali. Ale potem, kiedy już pomykam gładziutką nawierzchnią, to cieszę się, że mogę skupić swą uwagę nie tylko na nawierzchni, ale również na otaczającym ją krajobrazie. I muszę, z własnego doświadczenia, "objeżdżacza" Polski przyznać, że tych odcinków, na których zachwycam się krajobrazami mojej ojczyzny, jest zdecydowanie więcej, niż tych, na których motocykl trzęsie się jak "barani ogon". Oczywiście pamięć ludzka jest zawodna i ja też nie mogę porównywać dokładnie, gdzie i co się na drogach poprawiło. Naturalnie, że Tomek Szczerbicki, jako człek zajmujący się historią naszego (i nie tylko naszego) motocyklizmu, wie lepiej, jak te drogi przed wojną i po wojnie wyglądały. Ale ja np. pamiętam, jak z Warszawy do Łodzi jechało się po klinkierowej (ceglanej) nawierzchni. Wtedy jeszcze jeździłem tam rowerem, będąc uczniem szkoły średniej. Klasycznym przykładem niebezpiecznych dróg były szosy na Warmii i Mazurach. Były kręte, zalesione, a do tego w tak dziadowskim stanie (bruk i asfalt powybijany i poszczerbiony), że wymagały umiejętności i odwagi kaskaderskiej, a na pewno ogromnej rozwagi i ślimaczego tempa. Teraz jazda w tym rejonie to miód dla zawieszenia motocyklowego i oczopląs z powodu pięknych krajobrazów. Zresztą w wielu innych rejonach nie było wiele lepiej, a teraz... Główne drogi były jeszcze w jako takim stanie, ale te boczne...

Ponieważ jak napisałem jeżdżę nieprzerwanie od 1983 r (a nawet dość sporo, bo nawinęło mi się na koła ponad 600 tys. km) więc i zmiany w nawierzchni nawinęły się na moją pamięć w sposób płynny i (często) niedostrzegalny. Po prostu zamiast się czaić, aby nie wpaść w jakąś rozpadlinę, zacząłem normalnie jeździć bez nadmiernej spostrzegawczości. Ba, wśród tych przejechanych kilometrów wiele przebyłem po rozmaitych szosach rozmaitych krajów europejskich. Tylko motocyklem jeździłem: od Pirenejów do okolic Moskwy i od południowych krańców Bałkanów po południową Skandynawię. Całkiem przyzwoicie pojeździłem sobie też po Alpach, a zwłaszcza moich ulubionych Dolomitach. Nie piszę tego, aby się puszyć, tylko po to ,żeby pokazać, iż posiadam odrobinę możliwości porównawczych w jakości dróg, którymi się przemieszczałem.


historia motocykli w wojsku

Zontes 310X, jak tym się jeździ? Oto wrażenia z mojej tegorocznej eksploracji Polski na tym motocyklu

Jedynie co mogę opisać, w związku z używanym przeze mnie Zontesem 310 X, to moje impresje, czyli ulotne wrażenia, po przejechaniu na nim, zresztą w towarzystwie 3-4 kolegów (mających potężniejsze ode mnie motocykle) bez mała 2-ch tys. km. Fakt, pojeździłem i po prostych, płaskich szosach jak i po winklach, na pogórasach bieszczadzkich. Natomiast nie zjeżdżałem (bo nie musiałem) z asfaltowych dróg. Pogoda mnie rozpieszczała i nie musiałem w tych winklach ślizgać się w czasie deszczu.

ZONTES 310X NA POLSKICH DROGACH. MOJE WRAŻNIA »

Oczywiście kiedy w latach 80-tych zwiedzałem zachodnią Europę (najczęściej wyprawiając się na winobranie, a przy okazji jeżdżąc coraz to przez inne rejony), to wówczas porównanie z naszymi drogami mogło być jednoznaczne. Potem jednak zacząłem (dokładniej się przyglądając) dostrzegać i tam coraz bardzie "porysowane" szlaki, którymi jechałem. Ba, nawet autostrady niemieckie i austriackie (bezpłatne, w innych krajach nie było mnie na nie stać) w niektórych odcinkach zaczynały przypominać naszą autostradę z okolic Wrocławia, którą zwykło się nazywać "kolejową", bo tak podskakiwały koła na dylatacjach między betonowymi płytami. Ostatnimi laty to głównie jeździłem po Bałkanach i po szosach naszych południowych sąsiadów (dróg ukraińskich przez litość nie będę porównywał). I tutaj najlepiej widać różnicę między tym co było, a co jest. Może jeszcze Czesi jako tako wyglądają (piszę o drogach drugorzędnych), ale już Słowacy to socjalistyczna skamielina. Od dwóch lat znowu ożyłem w jeżdżeniu po Polsce. Co tu dużo mówić jest w tym zasługa Redakcji scigacza.pl.

"Pan każe sługa musi". Czyli gdy jest zamówienie na opisy Polski i jej ciekawych miejsc, no to trzeba narobić od nowa zdjęć, aby móc opisywać jej aktualny wygląd. I tutaj ciśnie się kolejny filmowy slogan z filmu "Wniebowzięci". Film powstał w 1973 r i pokazuje dwóch facetów (Maklakiewicz i Himilsbach), którzy wgrali wycieczkę samolotową nad Polską. W pewnym momencie jeden z nich zauważa:

"Polska jest piękna...z lotu ptaka".

Oczywiście była to taka "przerzutnia - metafora" słowna.

Samolotami, niezbyt wiele w swoim życiu polatałem ale...pamiętam moje zdziwienie, kiedy lecąc z Duszanbe do Moskwy, a z niej do Warszawy (było to w 1976 roku kiedy wracałem z wyprawy alpinistycznej w Hindukuszu) nagle krajobraz za oknami samolotu, który dotychczas był taki jakiś półpustynny, zrobił się barwny i poszatkowany przez pola, łąki, lasy i miasteczka. I wtedy zrozumiałem, że lecimy już nad Polską. No dobrze, a jak to wygląda z "siodełka motocyklowego"?

Wystarczy wjechać do pierwszego z brzegu miasteczka, czy wsi przydrożnej. Pola, łąki, lasy (jak to przyroda), te bowiem niezbyt uległy zmianie. Ale siedziby ludzkie, te współczesne i te sprzed 30-40 lat, to są zupełnie inne budowle. Zupełnie jak w reklamie podpasek Always: "zawsze sucho, zawsze pewnie". Miasteczka i wsie zgubiły gdzieś tę spleśniałość i stęchliznę, nabrały nowych i barwnych tynków. Wyrównano bruki i zewsząd tryskają jakieś fontanny. Miasteczka szczycą się pomnikami swoich zasłużonych obywateli, albo są dumne z dokonań bohaterskich obrońców zarówno przed hitleryzmem, jak i bolszewizmem. Wjeżdżamy i widzimy tętniące życiem ośrodki społeczeństwa. "Serce roście patrząc na te czasy" pisał XVI wieczny poeta (Jan Kochanowski).

Oczywiście nie należy wpadać w hura optymizm. Wiadomo jak często przyszło tym ludziom osiągnąć to co mają, wbrew rozmaitej durnocie przepisów, czy przy inercji  (by nie rzec złej woli) aktualnie od kilkudziesięciu lat panujących politycznych cwaniaków. Ale ta chwila oddechu, którą jako państwo i naród przeżywamy, wyzwoliła przecież tak ogromne pokłady gospodarności. O drogach szybkiego ruchu nie będę się rozpisywał, bo niezbyt lubię nimi jeździć. Ale z największą przyjemnością zapuszczam się w dróżki, często ostatniej kolejności odśnieżania. Niedawno np. jechałem taką dróżką przez połacie Puszczy Augustowskiej. Wąska, kręta ale o znakomitej nawierzchni szosa pozwalała bez problemu jechać z prędkością ok. 80 km/godz. Można by było i szybciej, gdyby wyobraźnie nie podsuwała pod oczy, wysuwającego się z ostępów, łosia, jelenia czy innego zwierza.

Wspomniałem (wśród naszych sąsiadów) o Ukrainie. Kiedyś synonimem   nieprzejezdnych dróg było powiedzenie: "polskie drogi". Jeśli ktoś chce sobie to uzmysłowić, wówczas jeśli tylko sytuacja u naszego wschodniego sąsiada jako tako się unormuje, to proponuję niezbyt daleką wycieczkę po polskich zabytkach, leżących na kresach, będących aktualnie zachodnią Ukrainą. Tam dopiero można zobaczyć "ukraińskie drogi". I na koniec takie powiedzonko, przynajmniej w pierwszym akapicie nieaktualne:

     "polski most,

      niemiecki post,

      włoskie nabożeństwo,

      ...jedno błazeństwo"

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    NAS Analytics TAG
    na górê