Autostrada w Guizhou. Chiñczycy tn± góry na pó³ jak bezê
W Guizhou, chińskiej prowincji znanej z dzikich gór, gęstych mgieł i krajobrazów jak z pocztówki, dokonano czegoś, co wydaje się nie tyle wyzwaniem inżynierskim, co manifestem siły. Przez sam środek masywu skalnego poprowadzono nowoczesną autostradę, tnąc góry jak nożem przez bochenek chleba.
Pięknie jest, ale tych gór jednak szkoda… Nie ma tu mowy o wijących się serpentynach, jest za to jedna decyzja i bezkompromisowa realizacja. Rozcięli góry na pół. I pojechali dalej.
Chińczycy od lat nie uznają słowa "niemożliwe" za coś, co warto brać pod uwagę. Ich plany urbanistyczne, skala inwestycji i rozmach inżynieryjny potrafią przyprawić o zawrót głowy, a projekt autostrady w prowincji Guizhou jest kolejnym przykładem tej logiki. Trudny teren, potężne wzniesienia i skaliste ściany nie odstraszyły inżynierów. Wręcz przeciwnie, sprowokowały ich do działania, które u cywilizacji Zachodu wywołałoby długą debatę, tysiące analiz środowiskowych i jeszcze więcej petycji. Tam wystarczyła decyzja. Nie będziemy nic omijać. Nie będziemy drążyć. Rozcinamy i lecimy z tą drogą.
Zamiast dostosować trasę do otoczenia lub pakować miliardy w kilometry tuneli, w ruch poszły maszyny, materiały wybuchowe i chirurgiczna precyzja. Gigantyczne koparki rozpoczęły pracę przy asyście ładunków wybuchowych, rzeźbiąc prosty, szeroki korytarz. Ta autostrada wygląda, jakby ktoś wbił ją w górski pejzaż w programie do grafiki 3D. A jednak to wszystko jest prawdziwe.
Chińczycy wyjaśniają, że ten odcinek nie powstał z kaprysu. Wpisuje się w szeroko zakrojony plan rozbudowy chińskiej sieci drogowej. Rząd w Pekinie postawił na infrastrukturę jako kręgosłup rozwoju gospodarczego, a każdy kilometr asfaltu ma nie tylko skracać czas podróży, ale też pompować życie w zapomniane rejony kraju. Autostrada koło Anshun to nie tylko połączenie logistyczne, lecz również impuls dla lokalnej turystyki, handlu i inwestycji. Region, który jeszcze niedawno był odcięty od reszty kraju, teraz ma szansę wskoczyć do gry.
Ale nie wszyscy klaszczą. Ekologowie alarmują, że przecinając góry, przecięto również delikatną strukturę przyrody. Erozja gleby, zniszczone siedliska, przerwany rytm ekosystemu. To wszystko pojawia się na długiej liście skutków ubocznych. Władze deklarują, że podejmą działania naprawcze, że przywrócą równowagę i zadbają o przyrodę, ale jak zwykle dopiero czas pokaże, czy to tylko PR, czy rzeczywista troska.
Trzeba jednak oddać Chińczykom jedno. Rzeczywiście potrafią myśleć odważnie i działać bez wahania. Ich pomysły, choć kontrowersyjne, budzą podziw, a czasem wręcz zdumienie. Ale tych gór jednak szkoda…


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze