Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 44
Pokaż wszystkie komentarzeBardzo dobry tekst. Gościa szkoda, ale głupotą było ustanawiać przepisy w ten sposób, by swoje pierwsze kilometry na jednośladzie w życiu ludzie nawijali na sześćsetach. Sama zaczynałam na 125ccm i w sumie dopiero po pewnym czasie czułam się na tyle pewnie, by siadać na coś większego.
Odpowiedzto wszystko prawda. Ale najgorsze jest też to, że w naszym kraju wszędzie, dosłownie wszędzie w każdym mieście czy na każdej drodze po prostu nie ma kultury jazdy.W tej chwili nie bronie i nie neguję nikogo ale tak jest i często tego doświadczam jadąc motocyklem. Taki stan jest w szczególności kiedy występuje manewr omijania czy wyprzedzania autem motocyklistę
OdpowiedzA według mnie dobrze że zabił tylko siebie, o jednego narwańca mniej... nigdy nie komentuję tego typu sytuacji, bo ekspertem nie jestem ale wczorajsza sytuacja pokazała mi bezmyślność i prawdziwość stereotypu o "dawcach organów". Otóż szedłem na stację benzynową wymienić butlę z gazem. butlę jak zwykle trzymałem obiema rękoma na karku, a więc moje możliwości "zwrotnościowe" były ograniczone. Stałem cierpliwie żeby przejść przez ulicę i czekałem na pewną odległość. Z obu str. takowa odległość się nadażyła, z jednej str. był samochód w umiarkowanej odleglości, a zdrugiej str. daleko motocyklista. Wszedłem na jezdnię i co? Pan wielki gwiazdor popisywacz oczywiście przyśpieszył i to na tyle, że musiałem zatrzymać się z butlą na karku w środku jezdni. Czy zwolnił widząc że idę z opuszczoną lekko głową w dół i mogę go nie zauważyć????? OTÓŻ NIE, debil zjechał specjalnie do granicy lini środkowej i przejechał mi tuż przed nosem z prędkością tzw lekkim "ch..." ok.130/140 jak nic w mieście !!! brak słów na takie zachowanie...
OdpowiedzNIGDY nie jest dobrze, gdy ktoś ginie na drodze !!! NIGDY !!!
OdpowiedzNosisz butle z gazem na karku? To może ucisk spowodował problemy z oceną odległości i wtargnales przed motocykl. To by tłumaczyło dlaczego gość nie mając dystansu na hamowanie, próbował uniknąć muła na przejściu, który zbaranial i stanął jak wyryty.
OdpowiedzOtóż panie kolego, kim jest jak to pięknie nazwałeś "dawca organów"?! Były przeprowadzone badania i chyba nawet tu na Ścigaczu jest artykuł, że kierowcy jednośladów są znacznie bardziej ostrożni w ruchu ulicznym, niż Ci, którzy nigdy motocyklami nie jeździli. Debile zdarzają się jednak wszędzie! Równie dobrze dawcą możesz być Ty, przechodząc z butlą gazową przez ulicę w miejscu do tego nie przeznaczonym (nie zauważyłem w opisie byś przechodził po pasach) tym samym stwarzając zagrożenie dla innych uczestników drogi! Fakt, są idioci którzy szaleją na jednym kole w ruchu ulicznym, ruszają na pelnym gazie ze świateł, ale czy nie ma idiotów wożących **** puszkami rodziców na pelnym gazie po mieście, jeżdżących od ronda do ronda z muzyka włączoną na maxa?! A co z pieszymi, którzy chodzą naje**ni po drogach?! W świetle przepisów, pieszy to też uczestnik drogi. Więc skończ oceniać innych, bo chciałeś sobie skrócić drogę do sklepu czy tam stacji paliw. Później taki ktoś jak Ty, widząc przejeżdżającego przez korek motocykliste, otworzy drzwi, albo zajedzie drogę! I jeszcze jedno, w jaki sposób oceniłeś prędkość? Brawo Jasiu... Gratuluje!
OdpowiedzTak mówi ta osoba ktora nigdy nawet nie stała obok komara
OdpowiedzZnajac obecny trend w Polsce i Europie, taki wypadek spowoduje wyprodukowanie nastepnego przepisu, procedury. W dzisiejszym swiecie jak cos sie komus stanie to NIGDY nie jest jego wina tylko procedur i wszystkich dookola. Kazdy wypadek czy przypadek spowodowany zwyczajnym ludzkim bledem lub glupota (absolutnie nie oceniam tego konkretnego wypadku) jest zrodlem nowego przepisu, procedury. Zyjemy w swiecie gdzie ludzi nie uczy sie myslec i odpowiadac za swoje czyny tylko obklada sie ich procedurami, zeby nie musieli myslec. Na przyklad kiedy wymyslono pasy w samochodach, plan byl taki, ze jak ktos uwaza, ze te pasy pomoga mu przezyc zderzenie z innym pojazdem lub drzewem to zapinal sie w te pasy. Teraz pasy trzeba zapinac bo tak, bo tak uznali tworcy prawa. Jak ktos kiedys naciagnal sobie plastikowy worek na glowe i sie udusil to bylo to skladane na karb jego kretynizmu, teraz jest to wina producenta reklamowki jesli nie umiescil na niej ostrzezenia o mozliwosci uduszenia sie za pomoca takiej plastikowej torby.
Odpowiedzsiedze w roznych sportach od dluzszego czasu, wielu z nim przypina sie etykietke ekstremalnych, w wiekszosci papierki nie istnieja, w czesci sa tylko formalnoscia w zeszlym roku zabralem sie za kat. A i sytuacja troche mnie zaskoczyla nie siedzac nigdy wczesniej na motocyklu, YBR250 plac mialem objechany w kazda strone po 2-3h, gdy wsiadlem na Gladiusa, myslalem, ze ktos sobie ze mnie jaja robi, 8mki zrobic sie NIE DA! kilka kolejnych godzin, 8mka wchodzila juz na kazdy sposob, ale niepewnosc zostala. EGZAMIN, mokro, slisko, zimno, egzaminator gbur, spotykam samych recydywistow, prawie nikt nie zdaje, ja cisne po slalomie tak jak teraz po kilku tys kilometrow bym nie pojechalbym, odkrecam, slizga sie tylne kolo, gleba, wtf, jak moglem nie zaliczyc obecnie egzamin minimalnie uproszczono, ale przejezdziwszy troche kilometrow w roznych warunkach mam watpiwosci czy zdalbym go ponownie, na pewno nie z marszu i mysle ze wiele osob mialoby problemy, zarowno zmiana przepisow jak i sposobu prowadzenia kursów jest według mnie idealnie trafiona, nie wyobrazam sobie z umiejetnosciami po kilku godzinach placu na 250tce wypuszczac ludzi na litrowe sporty, a przeciez to nie bylo nic niezwyklego, po kursie nie tylko mialem znacznie lepsza technike, ale tez swiadomosc ile jeszcze przede mna, uwazam, ze obecne prawo poszlo w swietna strone, motocyklista naprawde trzeba chciec zostac, teraz skutery do 125 jeszcze zmniejsza zainteresowanie mocnymi maszynami, na pewno wydzie to wszystkim na dobre
Odpowiedz16 godzin może i wyjeździł, ale jestem przekonana, że większość na placu. W tym momencie manewry są na tyle wymagające, że większość całego kursu na A spędza się właśnie na ich ćwiczeniu, a do minimum ogranicza się wyjazdy na miasto. Super, że autor pochwalił się swoim 10-godzinnym kursem, ale w tamtych czasach trzeba było jedynie ogarnąć 8-semkę, i to stosunkowo małym motocyklem, także uważam, że kompletnie nie powinno się tego porównywać.
OdpowiedzHm, robilem niedawno kurs A, i wychodzilo jakos 10/10 mniej wiecej, lojenie 2h z rzedu na placu jest dosc meczace i po 40min wlasciwie traci sens, tak jak i jezdzenie 2h po miescie non stop. Moze zalezy od kursanta, ale dla mnie sie to jakos przyjemnie balansowalo, 20min rozgrzewki na placu, godzinka na miescie, 40min na placu. Nie zaluje zadnej godizny ani tu ani tu, ale tez nie czulem na samym kursie potrzeby dluzszych cwiczen natomiast wprowadzilbym obowiazkowe doszkalanie np po roku od zadania na prawko, nawet godzinka wtedy daje juz super duzo.
OdpowiedzJa tydzień temu zdałem na prawo jazdy kat. A2, jeździłem Gladiusem, większość, czyli 17h spędziłem na placu. Było to nudne, uciążliwe i męczące, ale tak powiedział mi Pan instruktor, bo na mieście to ,,pikuś,, natomiast plac jest najtrudniejszy. Faktycznie, okazał się trudny, ale sami widzicie, że to co zostało wprowadzone, czyli dużo trudniejszy ,,tor przeszkód,, jest, przynajmniej dla mnie nie potrzebne. Rozumiem jeszcze szybki slalom i ominięcie przeszkody, to jest przydatne, ale wolny slalom, jest prawie niepotrzebny, a na nim oblewa najwięcej osób. Dodatkowo lepiej byłoby gdyby właśnie więcej czasu poświęcić na naukę jazdy w mieście i ogólnie na drodze, przy większych prędkościach niż na placu. Tak naprawdę, jak odbiorę dokument, bo motocykl już kupiłem, to będę się uczył samemu jeździć, tak jak inni którzy zdali, bo to czego się nauczyłem na kursie nic mi nie pomoże w tym, abym został przy życiu poruszając się swoim motocyklem.
Odpowiedzskoro nie zaczales jeszcze nawet dobrze jezdzic, to jakim prawem oceniasz to co jest potrzebne, slalom szybki jest dosc wyżylowany, szczegolnie na mokrym, wiele osob tez nie ma psychy, aby przejezdzac go odpowiednio szybko, ale duzo pokazuje o umiejetnosci odpowiedniego prowadzenia motocykla, natomiast slalom wolny, powinienes byc w stanie zrobic po kilku h jazdy, jezeli sobie z nim nie radzisz, to radzilbym posiedziec jeszcze troche na placu przed wyjazdem w miasto, bo wyjebiesz w pierwszy lepszy samochod na swiatlach, o wyjezdzie z garazu nie mowiac, dziecinna jest ocena programu szkolenia jak nawet nie wiesz co cie czeka, jak dla mnie jezeli 17h zajelo Ci opanowanie manewrow na placu, to po prostu 20 to dla Ciebie za malo i trzeba bylo dokupic wiecej
OdpowiedzPrzede wszystkim gratuluję zdania egzaminu. Niestety jest jeszcze gorzej niż piszesz - o kilku rzeczach, których wymagano od Ciebie na egzaminie praktycznym na mieście , MUSISZ ZAPOMNIEĆ, aby dożyć do kat.A.
OdpowiedzNie jestem jakimś wariatem, jeździłem wcześniej hondą cbr 125, niby nic, bo to lekki, malutki motocykl(wcale nie jest wielki, duży i nie mam dużo siły). Tak, żeby opanować to, zajęło mi raptem kilka godzin, ale żeby to ćwiczyć i żeby zdać robiłem wszystko co kazał mi instruktor(więc nie chcę, żeby mnie ktoś oceniał, bo Pan mm wcale mnie nie zna) To czy powinienem jeździć motocyklem, czy też nie, nie zależy od Pana mm. Ale wracając, tak, wyjeżdżając z garażu robię slalom między szczotką, a grabkami i rozglądam się, na prawo i lewo, żeby czasem nie potrącił mnie kot, oczywiście bez podparcia. Każdy radzi sobie inaczej, dlatego nie uważam, żeby wolny slalom był bardzo potrzebny do tego, żeby poruszać się motocyklem.
OdpowiedzUważaj jednakże na tego kota :)
Odpowiedza ja się troche nie zgadzam arykułem, bo i tak polskie przepisy nie pozwalaja legalnie rozwijać maxymalnych prędkości nawet takiej 250ccm, po co więc dawać komuś 650? tylko po to zeby zwiększyć jego szanse na dotkliwy bląd? kurs pilotażu ultralight patrząc na to czym sie teraz jeździ to powinni odbywać ma boeingach. nie wnikam w to czy gość się nadawał czy nie, czy powinien prowadzić czy nie... ale to nie śmierć powinna decydować czy sie nadaje... i te 10 godzin które robił autor chyba nie robił na 650ccm ( pokreśam chyba) myśle że umiejętność panowania nad maszyną i poziom ogarniania co się dzieje dookoła oraz zdolność logicznego myslenia oraz przewidywania na ulicy można spokojnie wychwycić u kursanta na 125/250 , a chyba lepiej w bezpiecznych warunkach pozwolić się uczyć i stwierdzić czy ktoś się nadaje czy nie, chyba że idziemy w stronę sparty ;] przezyjesz to się nadajesz :) . bo tak to może podnieśmy ograniczenia do 300 km/h bo przecież nie musisz jechać z taka prędkoscia ale możesz ;] ... dlatego ocena tego kto zawinił moim zdaniem nie jest już teraz tak ważna jak to że nie powinno się dawać takich mocy do nauki skoro nawet 250ccm nie wykorzystuje sie w pełni na kursie, a tylko zwiększa się szansę na popełnienie błędu którego wynikiem okazuje się śmierć.
OdpowiedzMyślę, że zamysł tego żeby uczyć na 650ccm był tak, aby osoba kończąca kurs marząca o jakimś litrze czy nawet 600ccm potrafiła nad nim zapanować.
Odpowiedza to tylko maksymalna predkosc zabija? przy 120 tylko zadrapania? pierwszy przejazd 600 po takim kursie i ladujesz na przednim kole przy hamowaniu, na tylnym przy ruszaniu, a pewnie i z parkingu nie wyjedziesz, bo bedzie gleba przy manawrach na malej predkosci, wiadomo kursant powinien we wlasnym zakresie nadrobic, tylko czy naprawde chcemy zrzucac to na ludzi i ich zdrowy rozsadek, czy moze lepiej nauczyc podstaw na 125/250, a potem pokazac o co chodzi z wiekszymi, przeciez mozna zdawac na A2, kto broni? Jezeli ktos dostaje papiery na litrowy scigacz, to powinien byc w stanie taki scigacz doprowadzic bezpiecznie z punktu A do B.
OdpowiedzMerytorycznie. +1.
OdpowiedzWiadomo że kurs na kategorię A niesie większe ryzyko wypadku kursanta niż kurs na prowojazdy na samochód. Instruktor nie ma kontroli nad zachowaniami kursanta i musi zaufać jego umiejętnościom. Ja prawojazdy kategorii A robiłem dawno temu. Wtedy nie było mowy o szkoleniu z prawidłowego i bezpiecznego prowadzenia motocykla. Cały kurs to była tylko praktyka manewrowania na placu i jazdy w mieście. Mam nadzieję że teraz na kursach jest więcej praktyki dotyczącej zachowania motocykla w nagłych sytuacjach.
OdpowiedzCo ty gadasz facet, Instruktor musi zaufać umiejętnościom kursanta?? Osoby które decydują się na kurs kat. A nie muszą mieć umiejętności w prowadzeniu motocykla. Od tego mają właśnie ten kurs. To był wypadek, który się zdarza i pewnie zdarzył się nie raz. Ale fakt 16 godzin to już trochę pojeździł i tak jak napisano - Ona się najwidoczniej do tego nie nadawał.
OdpowiedzNigdy nie jeżdżąc motocyklem robiłam rok temu kurs. Te 20 godz.to zdecydowanie za mało by nauczyć się jeździć - uwazam że nawet za mało by zdać egzamin dla osoby, która nigdy nie jeździła wcześniej. Nie oszukujmy się bo tak jest kurs uczy nas jak zdać i pokonać wszystkie zadania egzaminacyjne a nie jak jeździć. Gdybym nie kupiła swojego motocykla (po wyjeżdżeniu połowy godzin z kursu) na pewno te godziny kursu by mi nie wystarczyły (mówię o kat. A). Dokupiłam jeszcze 4 godziny a moim motocyklem zrobiłam z tysiąc kilometrów - i dopiero czułam się pewnie. A dodam, że w miescie miałam dwie jazdy po godzinie (tyle w zupełności mi wystarczyło bo jeździłam już swoim).A cały kurs koncentrował się na jeździe na placu. Takie są realia wszystkich szkół- uczyć jak zdać a nie jak jeździć!!!
Odpowiedzznam wiele osob ktore nie jezdzac wczesniej i nie majac swoich maszyn zdaly za 1./2. razem, da sie, a przeciez mozna zdawac A1/A2. jezeli dla kogos wymagania na A sa za duze, papiery dostajesz bardzo potezne, wiec i wymagania musza byc, jezeli sobie nie radzisz, powinnas brac lekcje do skutku, a egzamin jest po to tylko aby zweryfikowac czy juz jest wystarczajaco, wyjezdzasz potem sama na ulice, i juz nikt Cie nie pyta, czy jestes poczatkujaca, z nauka wiaza sie oczywiscie koszty, w PL i tak jest kosmicznie tanio, ale nie festiwal i nie chodzi o to aby rozdac jak nawiecej plastikow z kat A
OdpowiedzRacja. Sprawy idą w dobrym kierunku, ale potrzeba lat abysmy mieli taki standard jak w np. Niemczech. Zresztą nawet w Niemczech są wypadki i pewnie niejeden kursant połamał sie albo zabił na kursie.
OdpowiedzDobrze napisane. Troche przypomina mi sie filmik "Czego Polacy nie mowia?" W jednej z kwestii pada mysl - "Nie wiem nic w temacie, nei bede sie odzywal". Wiec nie komentujmy skoro nie wiemy. Szkoda czlowieka, wypadki sie zdarzaja i niestety beda sie zdarzac. Ale nie robmy z tego widowiska, nie nakladajmy sobie kajdanek na zycie kolejnymi bzdurnymi przepisami... Czy bede jechal 40 czy 140km/h - zawsze moze cos sie zdarzyc. Zdarza sie najlepszym. Kondolencje dla rodziny.
OdpowiedzDużo prawdy w tym artykule. Wypadki zdarzają się różnym osobom w różnych okolicznosciach i sa nie do przewidzenia. Moja córka dzień przed egzaminem na prawko kat. A jezdziła po miescie "L"-ką, za nią instruktor. Z podporządkowanej wyjechał jej koleś autem, uderzył w motocykl i przewrócił ją. Oczywiscie wina ewidentnie jego (choć sądziliśmy się z gosciem 2 lata, bo choc Policja uznała jego winę na miejscu zdarzenia, koles wynajął adwokata i zaczął kombinowac, że on nie jest winny) Wyrokiem sądu miał wypłacić Młodej zadośćuczynienie - i choc minęło już 4 lata - nie zobaczyła grosza. Komornik tylko wciąż kolejne pisma wysyła, e mamy mu wpłacić - a to 100zł, a to 150 - bo on ponosi koszty... Chory kraj, chore prawo.... A wracając do zdarzenia - szkoda mi instruktora. Chłop Bogu ducha winien, a stres przy tym ogromny. Szkoła miała też sporo nieprzyjemnosci - na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo, wybity bark Młodej zagoił się szybko i po 3 m-cach stanęła do egzaminu, który zdała za 1-szym razem. Podstawowa przyczyna wypadków (z udziałem motocyklistów) w naszym kraju - to jakość nawierzchni. Dziury, rozpadający się asfalt, piach, kamyki na drodze, a do tego chamstwo niektórych kierowców - zwłaszcza starszych panów, którzy poprzesiadali się zaporożców i trabantów - wpierw na polonezy, a teraz na lanosy z demobilu. Nienawidzą motocyklistów i uwazają nas za samo zło! Wymuszają pierwszeństwo i mają wrazenie, ze robia dobrze! Lewa w górę :)
OdpowiedzDużo prawdy w tym artykule. Wypadki zdarzają się różnym osobom w różnych okolicznosciach i sa nie do przewidzenia. Moja córka dzień przed egzaminem na prawko kat. A jezdziła po miescie "L"-ką, za nią instruktor. Z podporządkowanej wyjechał jej koleś autem, uderzył w motocykl i przewrócił ją. Oczywiscie wina ewidentnie jego (choć sądziliśmy się z gosciem 2 lata, bo choc Policja uznała jego winę na miejscu zdarzenia, koles wynajął adwokata i zaczął kombinowac, że on nie jest winny) Wyrokiem sądu miał wypłacić Młodej zadośćuczynienie - i choc minęło już 4 lata - nie zobaczyła grosza. Komornik tylko wciąż kolejne pisma wysyła, e mamy mu wpłacić - a to 100zł, a to 150 - bo on ponosi koszty... Chory kraj, chore prawo.... A wracając do zdarzenia - szkoda mi instruktora. Chłop Bogu ducha winien, a stres przy tym ogromny. Szkoła miała też sporo nieprzyjemnosci - na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo, wybity bark Młodej zagoił się szybko i po 3 m-cach stanęła do egzaminu, który zdała za 1-szym razem. Podstawowa przyczyna wypadków (z udziałem motocyklistów) w naszym kraju - to jakość nawierzchni. Dziury, rozpadający się asfalt, piach, kamyki na drodze, a do tego chamstwo niektórych kierowców - zwłaszcza starszych panów, którzy poprzesiadali się zaporożców i trabantów - wpierw na polonezy, a teraz na lanosy z demobilu. Nienawidzą motocyklistów i uwazają nas za samo zło! Wymuszają pierwszeństwo i mają wrazenie, ze robia dobrze! Lewa w górę :)
OdpowiedzW 2007 roku robilem prawko A w Poznaniu. Po okolo 10 godzinach jazdy na Hondzie Rebel jezdzilismy po Poznaniu rozpadajacym sie ZZR 600. Pamietam duzy stres i strach w oczach. Do dzisiaj nie wiem jaki byl sens tych jazd na Kawasaki. Nie mowiac o tym ze motor gasl co chwile bo mial niewyregulowane gazniki. Wiec sadzanie kursantow na 100 konne moto rodzaju Gladiusa niestety sie zdarza, ale ja nie rozumiem jaki jest tego sens. Nie ma w Polsce zbyt wielu Porsche w roli aut do nauki jazdy, ale juz FZ1 jako motor egzaminacyjny jest.
Odpowiedz1. Gladius ma troche ponad 70 KM 2. Porównywanie samochodu do motocykla jest bez sensu. Nie każdy może sobie pozwolić na superszybki sportowy samochód, ale już na sportowy motocykl prędzej. I nawet jeśli ktoś opanuje perfekcyjnie jazdę na 250 ccm to kończąc kurs kupi sobie chociażby 500 lub słabszą 600, które są polecane na początek ale prowadzi się je o wiele trudniej niż 250. Więc nauka i zdawanie egzaminu na motocyklach o pojemności 600 ma sens bo przynajmniej człowiek może zobaczyć jak się jezdzi na czymś mocniejszym niż YBR250 we w miarę kontrolowanych warunkach i pod okiem osoby, która o jeździe na motocyklu ma już jakieś pojęcie i może coś doradzić.
Odpowiedzdokladnie, prawo zreszta nie precyzuje jak ma przebiegac kurs, to indywidualna kwestia dla kazdego, dalsze zwiekszenie liczby godzin dla wszystkich nie ma sensu, egzamin jest adekwatny do otrzymywanych uprawnien, jezeli nie jestes w stanie go zdac, to znaczy ze nie jestes gotowy, czas na A1/A2 albo kolejne godziny doszkalania, kazdemu wedlug potrzeb, kursy sa i tak naprawde tanie, to nie tramwaj nie kazdy musi moc nim jezdzic
Odpowiedz