Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Niniejszy tekst to wylew frustracji autora na trzy przemieszane ze sobą tematy. Ustosunkowując się do kwestii ubioru i miejsca wykonywania ewolucji przykro mi stwierdzić ale nie stosując podstawowych zasad bezpieczeństwa tak względem siebie jak i otoczenia stajecie się bandą szczeniaków (niezależnie od wieku) kojarzących się ze szlifierką odzianą w dres. Po wtóre, wykonując akrobacje nie robicie tego sami dla siebie tylko dla publiki (nawet podświadomie) a ta chce oglądać akrobacje jak najdłużej a nie matoła rozsmarowanego na asfalcie albo wlepionego w tył samochodu bo albo mu się nie chciało założyć podstawowych spodni i kurtki albo zachciało mu się na kole walić wąską uliczką z parkingami po prawej. Co do nomenklatury to wisi mi to kalafiorem. Reasumując. Trzeba odróżnić człowieka, który balansuje na granicy ryzyka i można o nim powiedzieć, że jest odważny od matoła o którym (delikatnie) mówi się szaleniec.