Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Zgadzam się z przedmówcami... ten artykół to bzdurne pierdoły. Zgadzam się, że mało jest rzeczowej oszczędności, ale z komunikacją miejską, do której wad autor nie da się nigdy przekonać jest tak: albo oszczędzasz czas, albo pieniądze. Własny pojazd daje ten niezaprzeczalny komfort, że przystanek jest tam gdzie się udajesz, przynajmniej mniejwięcej, bo parkowanie nie zawsze się udaje pod samymi drzwiami docelowego budynku, a rozkład jazdy ustala się samemu. Do komunikacji miejskiej trzeba dojść, czekać itd. A jak jeszcze mamy tego pecha że nasza trasa nie jest objeta metrem czy tramwajem to autobus również uczestniczy w korkach, może nie aż tak jak inne pojazdy, ale jednak. "Pieniądze można odpracować, ale nerwy? Zdrowie?" Zodkładnie, i choćby dlatego częśc osób wybierze samochód zamiast np jednośladu. Przy zdolnościach poruszania się Polaków ryzyko wypadkowe jest jednak większe niż w większości krajów europeskich. Swoje oszczerstwa niech autor schowa do kieszeni i nie bije piany, bo złość piękności szkodzi. Fakt pozostaje faktem, bena jest droga, prawie tak samo droga jak np w Niemczech, a jednak zarabiamy kilkakrotnie mniej (nadal i chyba juz zawsze)