Zespó³ RNF w MotoGP. Czy Satelicka ekipa Aprilii zagrozi w sezonie 2023 teamom fabrycznym?
W żadnym innym zespole MotoGP w ostatnich latach nie zmieniło się tyle, co w ekipie Razlana Razaliego. Patrząc na ostatnie miesiące są to zdecydowanie zmiany na lepsze - choć mam kilka znaków zapytania, ale czy to wystarczy, aby znów walczyć o zwycięstwa i zagrozić fabrycznym teamom?
Zespół, który w tym roku wystartuje w MotoGP pod nazwą CryptoDATA RNF jako satelicka ekipa Aprilii, jeszcze kilka miesięcy temu był satelickim teamem Yamahy, a kilka lat temu walczył o zwycięstwa i mistrzowskie tytuły w barwach Petronasa.
Wszystko zaczęło się w 2014 roku, gdy szwedzki zawodnik Johan Stigefelt wystawił w Moto2 zespół, którego partnerem były linie lotnicze Air Asia. Wkrótce do ekipy dołączył kolejny sponsor z Malezji, tor Sepang, którego ówczesny prezes, Razlan Razali, dołączył jednocześnie do ekipy na kierowniczym stanowisku.
W 2018 roku zespół awansował do MotoGP korzystając ze wsparcia kolejnego malezyjskiego giganta, Petronasa, przejmując satelickie Yamahy od francuskiego teamu Tech 3, który postanowił nawiązać współpracę z KTM-em.
Razali zatrudnił młodych Fabio Quartararo i Franco Morbidelliego, którzy niemal z marszu zameldowali się w czołówce, a w 2020 roku do ostatnich metrów walczyli o mistrzowski tytuł. Rok później Francuz awansował do fabrycznej ekipy Yamahy, praktycznie zamieniając się miejscami z legendarnym Valentino Rossim.
Ekipa Razaliego wspięła się w tym momencie na Mount Everest, jeśli chodzi o możliwości zespołu prywatnego, dysponując najsłynniejszym zawodnikiem w historii MotoGP oraz sporym wsparciem malezyjskich sponsorów.
Bajka nie trwała jednak długo. Podczas gdy Rossi ogłosił zakończenie kariery po sezonie 2021, Petronas postanowił wycofać się z MotoGP. Ekipa w praktyce straciła także wsparcie toru Sepang i tak naprawdę… przestała istnieć.
Przed sezonem 2022 Razali powołał więc do życia nową spółkę, RNF, wokół której musiał zbudować swój zespół od nowa. Udało mu się co prawda pozostać w MotoGP, ale Yamaha zgodziła się na podpisanie nowej umowy tylko na jeden rok, gdyż nie chciała wiązać się na dłużej z kompletnie nowym podmiotem.
Ubiegły sezon okazał się dla wszystkich całkowitą klapą. Awansujący prosto z Moto3 Darryn Binder i wracający do MotoGP Andrea Dovizioso nie mogli odnaleźć się na mało konkurencyjnej M1-ce, podczas gdy Razali ledwie wiązał koniec z końcem. W padoku wielu żartowało nawet, że skrót RNF oznacza "Razlan Needs Funds", czyli "Razlan Potrzebuje Funduszy". Tym bardziej, że na półmetku sezonu ekipa straciła swojego - i tak chyba dość niewielkiego - głównego sponsora.
Tymczasem za kulisami Razali nie tylko podpisał umowy z nowymi sponsorami, ale także doszedł do porozumienia z Aprilią, która na sezon 2023 zapewniła co prawda ubiegłoroczne wersje modelu RS-GP, ale także bliską współpracę i dobre wsparcie techniczne.
Pakiet ten przyciągnął świetnego Miguela Oliveirę oraz młodego Raula Fernandeza. Obaj mają ogromny potencjał i sporo do udowodnienia po katastrofalnym poprzednim sezonie w barwach KTM-a. Obaj byli także szybcy podczas testów. Imponował szczególnie Oliveira, który na Aprilii od razu poczuł się jak ryba w wodzie.
Moim zdaniem Portugalczyk nie raz będzie w tym roku walczył o podium, dokładnie tak samo, jak jeszcze kilka lat temu pod skrzydłami Razaliego robił to Fabio Quartararo.
W poniedziałek przed pierwszym wyścigiem sezonu nowy CryptoDATA RNF MotoGP Team zaprezentował swoje nowe barwy i choć niektórzy żartują, że ekipie zabrakło farby na pomalowanie zbiornika i siedzenia, to moim zdaniem motocykle wyglądają naprawdę dobrze. Znacznie ważniejsze jest to, co czują i na co liczą zawodnicy.
Oliveira, który postanowił odejść z KTM-a gdy ten zaproponował mu powrót do ekipy Tech 3, od pierwszych okrążeń na Aprilii czuje się na niej jak ryba w wodzie, podkreślając, że RS-GP prowadzi się dużo lepiej niż RC16. To oczywiście zasługa dużo lepszej, aluminiowej ramy.
Portugalczyk zwraca jednak uwagę na to, że Aprilia wymaga dużo większej płynności, a on cały czas uczy się, jak wycisnąć z niej wszystko, jednocześnie unikając zbyt agresywnego traktowania manetki gazu i hamulców.
Uwagę na to zwrócił także manager ekipy, były zawodnik Wilco Zeelenberg, który w przeszłości pomagał sięgać po tytuły Jorge Lorenzo. Holender podkreśla, że po czterech latach na KTM-ie Oliveira potrzebuje więcej czasu niż Fernandez, aby wyeliminować nawyki, do których przyzwyczaiły go słabe strony RC16. Wszystko to sprawia, że Miguel nie oczekuje magicznej powtórki z 2020 roku i niespodziewanego zwycięstwa przed własną publicznością w Portimao. W dalszej części sezonu może jednak dość widowiskowo odpalić.
Także Fernandez nie myśli, póki co, o walce o konkretne pozycje i jak sam podkreśla, daje sobie najpierw trzy-cztery wyścigi na zrozumienie motocykla i ocenę swojego potencjału. Młody Hiszpan musi się także odbudować po katastrofalnym sezonie w barwach Tech 3.
Co ciekawe wicemistrz Moto2 z sezonu 2021 rok temu wcale nie chciał awansować do MotoGP w barwach KTM-a, bowiem na stole miał ofertę właśnie o Yamahy i zespołu RNF. Austriacy nie chcieli jednak wypuścić go z rąk. Efektem była bardzo nieudana współpraca z Tech 3, po której młody Hiszpan musi odbudowywać swoją pewność siebie niemal od zera.
Jego długofalowym celem jest jednak walka w czołówce, dlatego warto będzie mieć na niego oko. Tym bardziej, że Fernandez znów pracować będzie z tym samym szefem mechaników, z którym sięgnął dwa lata temu po wicemistrzostwo w Moto2. Może także liczyć na pomoc Aleixa Espargaro, który zimą zaskoczył go tym, jak bardzo pomógł mu w zrozumieniu niuansów związanych z RS-GP.
Na torze ekipa CryptoDATA RNF ma więc wszystko, aby piąć się na szczyt. Tak, potrzebuje co prawda jeszcze trochę czasu, aby wszystko poukładać, ale dzięki świetnym zawodnikom, konkurencyjnemu pakietowi i bliskiej współpracy z Aprilią, a także takim ludziom jak Zeelenberg, wydaje się być w bardzo dobrej pozycji. Być może nawet jeszcze mocniejszej niż wtedy, gdy dysponowała wsparciem Petronasa i wystawiała Quartararo oraz Morbidelliego.
Mnie jednak martwi nieco coś innego i nie jest to aspekt sportowy, a biznesowy. Rumuński, technologiczny start-up CryptoDATA stał się w połowie poprzedniego sezonu nie tylko sponsorem tytularnym, ale także większościowym udziałowcem ekipy.
Wszystko to wydarzyło się podczas ubiegłorocznego Grand Prix Aragonii, gdzie Razali dowiedział się również o niespodziewanym wycofaniu wcześniejszego, głównego sponsora. Malezyjczyk przyznał, że jeszcze w sobotę rozmawiał z nowymi inwestorami z Rumunii o możliwej współpracy w sezonie 2023, a dzień później był już dogadany na rozpoczęcie współpracy od razu.
W połączeniu z informacją o przejęciu przez nowych inwestorów większościowych udziałów w zespole, buduje to dość specyficzny obraz i pokazuje, w jak trudnej sytuacji ekipa znajdowała się jeszcze kilka miesięcy temu.
Podczas poniedziałkowej prezentacji zespołu nowi inwestorzy podkreślali, że zamierzają wkrótce uruchomić stronę internetową ekipy, która "całkowicie zmieni sposób komunikowania z kibicami i ich zaangażowania". Padło wiele górnolotnych, ambitnych haseł, ale bez specjalnych konkretów. Patrząc na mało angażujące profile CryptoDATA w social mediach jakoś trudno mi sobie to wszystko wyobrazić, ale póki co wstrzymam się z oceną.
Przedstawiciele CryptoDATA na każdym kroku podkreślali także, że działają na rynku od dekady i zajmują kryptografią oraz IT, nie mając jednocześnie nic wspólnego z kryptowalutami. To dobra wiadomość, bo te nie mają ostatnio dobrej prasy. W ostatnich latach Formułę 1 zalała fala umów sponsoringowych z firmami z branży krypto, które w ostatnich miesiącach znikały jedna po drugiej nie tylko z bolidów.
Cieszą więc zapewnienia nowych inwestorów, a zaufanie buduje również fakt, że są sponsorem tytularnym rundy w Austrii. Z drugiej strony patrząc na ich profil działalności i produkty (oparte na blockhainie telefony i komputery, których recenzji próżno jednak szukać w sieci) mam więcej pytań niż odpowiedzi…
Przedstawiciele CryptoDATA mówią, że w MotoGP inwestują, bo to przede wszystkim ich hobby, a nie model biznesowy. Miejmy nadzieję, że za ambitnymi zapowiedziami pójdzie także solidne finansowanie, które zapewni Razlanowi stabilność, której zespół tak bardzo potrzebuje, aby ponownie rozwinąć skrzydła.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze