Co robić w świecie, w którym kostka masła kosztuje powyżej dychy, mała, rozwodniona kawa 15 złotych, a na rachunki za prąd lepiej nie patrzeć, bo się wpadnie w depresję, a wizyty u psychologa też podrożały średnio o jedną trzecią? Oszczędzać. Zacząć od nie-stania w korkach. Nie jestem pewien, czy wszyscy sobie zdają sprawę, jak bezsensowne jest tkwienie w korku. Jedziesz do roboty, stoisz w miejscu, zużywasz paliwo nigdzie się nie poruszając, a kiedy w końcu dotrzesz do pracy, tkwisz tam 8 godzin, żeby zarobić na to, żeby jutro znowu stracić kasę w korku. Rozwiązaniem jest oczywiście motocykl, ale nie możesz sobie kupić V-Maxa, bo zrujnuje cię finansowo bardziej jak rozwód bez intercyzy. Nie możesz sobie kupić litra, bo będziesz musiał brać chwilówki na mandaty. Nie możesz sobie też kupić włoskiego motocykla, którego od bardzo dawna pragnąłeś, bo nie wszystkie części można kupić na Aliexpress, niektóre trzeba w ASO, a tam też można popaść w chwilówkową ruinię. Nie możesz sobie kupić klasyka w sumie z podobnego powodu, poza tym, będziesz jeździł nim do Biedronki? Kup sobie 20-letnią, małą Hondę CBR125, nie pożałujesz.

Honda jak to Honda wiedziała, co robi i wymyśliła ten motocykl dla młodych ludzi, którzy nie mieli prawka albo kasy na CBR600RR albo CBR F4. Prawko i tak było potrzebne, przynajmniej wtedy, bo jeszcze nie było ustawy "125cc na samochodowe prawko", ale wobec 125tek w tamtym czasie były tylko dwie możliwości - jeździć bez prawka albo zarejestrować na skuter, a wierzcie, ze ludzie wtedy rejestrowali głupsze rzeczy na 50cc. Przede wszystkim, potrzebny był silnik, którego małolaty nie będą potrafiły popsuć, a Honda robi kilka rzeczy dobrze, ale niezawodność robi bardzo dobrze, no, chyba, ze kupisz frankensteina, tak jak ja. I faktycznie, młodzi motocykliści, którzy byli na tyle szczęściarzami, żeby posiadać małą Cebrę i którzy najczęściej pochodzili ze środowiska dwusuwowych skuterków, łapali się za głowę, ze coś może jeździć i się nie psuć. Silnik to wzór nieśmiertelności  - jeden cylinder z jednym wałkiem rozrządu i dwoma zaworami. Ta jednostka napędowa pamięta komunizm, ale w przeciwieństwie do niego daje człowiekowi wolność, bo może sobie pojechać gdzie chce i nie obawiać się, czy wróci. Ten silnik był tak dobry, ze Honda nadal go stosuje w sześciu modelach. Oczywiście, że to jego unowocześniona iteracja, ale baza jest identyczna. Clue tego motocykla jest takie, że niewiele w nim jest, ale to, co jest dobrze działa. Mała Cebra się prowadziła dokładnie tak jak myślisz, że się prowadzi motocykl, który waży z płynami trochę ponad 130 kilo i zamiast opon ma łyżwy o szerokości 80/100mm. Mnie na przykład bardzo interesuje i obchodzi, że mogę tym motocykle wejść w i przejechać rondo z manetą odkręconą do końca na dwójce, ale młodych motocyklistów obchodziły dwie rzeczy - to, że Honda miała biegi w ilości sześciu i to, że wyglądała jak duża CBR.

Dobra, kupujemy CBR125. Decyzja nr 1 - starszą na gaźniku czy nowszą na wtrysku w oznaczeniu JC39? Odpowiedź - obydwie są dobre, ale wtrysk naturalnie będzie bardziej bezobsługowy, ale z drugiej strony dobrze wyregulowany gaźnikowiec potrafił spalić jeszcze mniej, a od biedy ten gaźnik można było wyjąć na poboczu i przedmuchać. Ceny to co w rodzaju małego fenomenu, bo JC39 można znaleźć taniej niż JC34, ale należy przyjąć, że startujemy z 6000 zł. Problemem jak często w przypadku używek jest aktualny właściciel, który czasami będzie starał się przekonać cały świat i siebie, że dbał i nie upalał. Dla własnego dobra psychicznego nie wierz w ani jedno takie słowo, to, że te silniki generalnie się nie psuły nie znaczy, że nie probowali. Poza tym, charakterystyka pracy jednocylindrowej 125cc jest taka, ze musi być kręcona, żeby chciała jechać, ale wielu zbyt sobie wzięło do serca. W mojej okolicy sporo kreci się stodwudziestekpiątek i jako czujny obserwator i samozwańczy analityk rynku o sprawnym słuchu stwierdzam, że te sprzęty są pałowane prosto na skraj umęczenia. Honda się przygotowała na to i zrobiła ten mały silniczek z zapasem życia, bo wiedziała, że młodzi gniewni zrobią wszystko co w ich mocy, żeby go zajechać.

Najlepiej od razu przy oglądaniu potencjalnej sztuki założyć, że ta literatura piękna w opisie to bardziej baśń z prawdą rozmijająca się dość znacznie. Jedna rzecz, na którą warto zwrócić szczególną uwagę, to owiewki, a dokładniej ich mocowania. Najlepiej byłoby je odkręcić i pooglądać mocowania i gwinty, ale wszyscy wiemy jak to jest przy kupowaniu używki. Jeśli są tam ślady śniedzi albo rudej, spore prawdopodobieństwo, że sprzęt leżał i długo stal czekając na nowe ciuchy. Ale szczerze mówiąc, obchodzi cię to, że motocykl zaliczył glebę? Statystycznie jednoślady z przedziału 50-125cc zaliczają upadki trzy razy częściej niż większe pojemności, bo ich kierowcy najczęściej się uczą, a jak się nie wyglebisz to się nie nauczysz.

W porządku, ale dlaczego osoba dorosła klasyfikowana jako boomer powinna się zainteresować małą CBR? W pewnym etapie życia i tak pewnie chciała ją mieć, wiec teraz można zrealizować młodzieńcze marzenia, to raz. Dwa, to naprawdę odporny i niezawodny motocykl, który zużywa bardzo mało paliwa, co jest istotne, kiedy swoje ciężko zarobione pieniądze trzeba wydać, żeby się dostać do miejsca, gdzie się ciężko zarabia te pieniądze. Części są trochę droższe niż do podobnych sprzętów w tej klasie, ale rzadziej będą potrzebne. Czemu nie skuter? W tej kasie dostaniesz pewnie młodszą sztukę. To już kwestia z wszech miar indywidualna, ale jest taki czas, kiedy po prostu lubisz sobie pomielić biegami, redukować z miedzy gazem, cieszyć się, kiedy ci wyjdzie i ładować się w zakręty na pełnym gazie. Poza tym, jazda szybko wolnym motocyklem jest o wiele fajniejsza niż jazda wolno szybkim. Fakty.