Kupowanie motocykla używanego. 3 najczęściej zapominane zasady
Kupujesz czyjeś problemy. Warto na dzień dobry się oswoić z tą myślą. Nikt nie sprzedaje motocykla, albo na dobrą sprawę czegokolwiek innego, żeby uczynić świat lepszym miejscem, ale żeby poprawić albo swoję sytuację finansową albo psychiczną. Nawet jeśli Twój najlepszy kumpel sprzedaje Ci sprzęt, którym latał od 10 lat, to sprzedaje go po coś, nie dlatego, ze tak Cię lubi i chce, żebyś i ty zaznał tej przyjemności. Człowiek się sporo nauczył przez lata jeżdżenia po kraju za motocyklami i wyrobił sobie cos w rodzaju kodeksu zakupów. Internet jest pełny poradników o tym, żeby sprawdzać papiery, VIN, czy nie leżał, czy nie miał dzwona, czy nie jest ulepiony z dwóch innych motocykli i żeby podczas jazdy próbnej puścić kierownice i zobaczyć, czy ściąga. To są rzeczy oczywiste i fundamentalne, ale sam stosuje trzy nieoczywiste zasady.
1. Jedź oglądać motocykl z kumplem, ale nie kumplem, który jest mechanikiem
Samemu możesz odebrać motocykl prosto z salonu, autobusem, ale powszechnie wiadomo, że obadać używany pojazd jedzie się z kimś, przede wszystkim dlatego, żeby ktoś cię opamiętał jak będziesz chciał kupić 30-letni sprzęt bez papierów albo ewidentnego strucla. Poza tym, taka podróż z kumplem to zwykle przygoda i będziesz ją pamiętać do końca życia. Ale - i tutaj nieoczywista część - moim zdaniem nie warto jechać z mechanikiem. Oczywiście, trzeba wiedzieć, gdzie patrzeć o czym za chwilę, ale naprawdę jest ci potrzebny ktoś, kto cale swoje serce włoży w szukanie dziury w całym? Z mojego doświadczenia obecność kolegi-mechanika zwykle wyglądała tak, ze ten ostatni myślał, ze jedzie na diagnozę, ale nikt mu za nią nie płacił więc był extra-upierdliwy. Potrzebujesz, żeby ktoś ci uświadomił, że sprzęt na 100% był bity, ale nie kogoś, kto będzie chciał innym, a przede wszystkim sobie udowodnić, jak bardzo się zna i przyczepi się, że jedno kolo nie ma nakrętki na wentylu (autentyk).
2. Dowiedz się absolutnie WSZYSTKIEGO o motocyklu, który chcesz kupić
Wiedza jest cenna, a jej brak kosztuje. I tak będziesz wiele razy siedział do 2 w nocy szukając informacji o tym, co chcesz kupić, więc poświęć część tego czasu na doedukowanie się. Jakie były malowania w rocznikach, które bierzesz pod uwagę? Od którego roku był wtrysk paliwa? W których rocznikach były akcje serwisowe? Do jakiej generacji jest więcej dostępnych części? Czy zamienniki tych części są łatwo dostępne? Wymyślaj sobie pytania i scenariusze, a potem szukaj na nie odpowiedzi. Nie skupiaj się na zaletach motocykla, ale na wadach, wiedz dokładnie, co się psuje i wiedz, czy w oglądanym egzemplarzu się to już popsuło czy dopiero popsuje. Filtrowanie internetu to zawsze dobry pomysł jeśli chodzi o szukanie informacji, ale ja to robiłem oldschoolowo i dowiadywałem się, kto ze znajomych mial, albo zna kogoś, kto miał jakiś sprzęt i do niego dzwoniłem. Rozmowa z żywym człowiekiem za pomocą słów wymawianych, nie chatu gpt ma to do siebie, że możesz wychwycić emocje przy przekazywaniu jakiejś informacji. Czy coś ci się szczególnie podobało? Czy coś cię szczególnie wkurzyło? Czy coś cię zachwyciło? Co cię rozczarowało? Chcę wiedzieć.
3. Program +2000
To moja zdecydowanie najważniejsza zasada przy kupowaniu czegokolwiek używanego, co jeździ. Do widełek cenowych przy szukaniu motocykla dolicz sobie dwa tysiaki. Kiedyś się przyjmowało, żeby doliczyć sobie pięć stów na tzw. przegląd zerowy, ale to najczęściej jest za mało, bo pięć stów ledwo starczy na olej i filtry. Swoją drogą - po kupnie używki bezwzględnie powinieneś wymienić wszystkie płyny, mam nadzieję, że to oczywiste. Zatem te dwa tysiaki dobrze mieć na wspomniane płyny, ale przede wszystkim ta kasa powinna leżeć na koncie przez kilka tygodni od zakupu na wszelkie niespodzianki. Może przy oględzinach uszczelka pod głowicą była ok, ale po tygodniu okazało się, że puszcza? Przykład z życia - kupiłem Bandita 1200. Świetny motocykl, ale lubi zjadać sprzęgła. Nie wiedziałem tego, bo się nie dowiedziałem. Pierwszy błąd. Kilka tygodniu po zakupie zaczęło się skakanie po obrotach przy przyspieszaniu, aż w końcu sprzęgło się zjarało i ćwierćtonowy motocykl trzeba było pchać. Całą kasę wydałem na motocykl i zatankowanie go. Drugi błąd. W przeciągu dwóch miesięcy Bandit zeżarł trzy sprzęgła i zębatkę zdawczą, bo mechanik nie sprawdził którą stroną się zakłada tarcze, założył odwrotnie i po odpaleniu wyłamały się zęby. Nie przewidziałem tego i nie byłem finansowo przygotowany. Trzeci błąd. Warto sobie po prostu zrobić bufor pieniędzy, żeby spać spokojnie.
Bonusowe zasady:
- Jak to mawiał doktor House, wszyscy kłamią.
- "Jak się rozgrzeje to chodzi równo". Słynne, ostatnie słowa.
- Za dobrym sprzętem warto jechać na drugi koniec kraju. Raz. W koncu człowiek zrozumie, że sensownie jest sobie ustawić zasięg na +50 km od miejsca zamieszkania.
- Targuj się, ale raczej ze względu na obyczaj, nie, żeby to stanowiło kluczowy element Twojej osobowości
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze