tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 SuperEnduro w Łodzi 2012 - dobra robota!
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Advertisement
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

SuperEnduro w Łodzi 2012 - dobra robota!

Autor: Michał Mikulski 2012.12.10, 12:13 26 Drukuj

Po zeszłorocznej, debiutanckiej edycji Superenduro w Łodzi, mieliśmy spore wymagania względem organizatorów. Dopięciem wszystkiego na ostatni guzik i niesamowitą atmosferą sami postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. W tym roku podnieśli poziom o kolejne klika centymetrów, tworząc pełne emocji zawody w profesjonalnej oprawie. Drugi weekend grudnia w Łodzi był dowodem na to, że jak się bardzo chce, to nawet w kraju w którym sporty motocyklowe zipią ostatnim tchem, można przygotować imprezę bez kompleksów i na światowym poziomie.

Ta relacja nie będzie tradycyjnym opisem suchych faktów i wyników sportowych. Te możecie znaleźć w naszym wczorajszym newsie z wynikami. Chciałbym żebyśmy wspólnie postarali się poszukać cichych zwycięzców tej imprezy, tego co zmagania w Atlas Arenie ze sobą niosą dla sportu motocyklowego w Polsce oraz, ostatecznie, jak mogą one wyglądać w niedalekiej przyszłości.



Żużlowiec, który skręca w prawo

Zacznijmy od tego, że... Tomasz Gollob nie tylko skręca w prawo, ale też świetnie jeździ na motocyklu offroadowym! Jego Honda CRF skakała przez kolejne przeszkody, a Gollob jak wieloletni fachowiec od endurocrossu nawet się nie spocił. Panie Tomaszu – szacunek. Wyścig Gwiazd, mający na celu urozmaicić czekanie na finały Mistrzostw Świata, był ciekawym rozwiązaniem, chociaż osobiście poszedł bym “większym ogniem” i pospraszał większą liczbę gwiazd. Może Hubert Urbański zadający sobie w myślach pytanie, czy: a) przeskoczyć przez opony, b) przenieść motocykl górą c) zapytać publiczność o zdanie? Albo Mariusz “Pudzian” Pudzianowski robiący spacer farmera z Yamahami YZ125 pod rękoma przez przeszkody. Adam Małysz też ostatnio “liznął” trochę offroadu. Widzę to, byłoby super.

Z drugiej strony, wyścig fanów biegnących w motocyklowych kaskach był klasą samą w sobie. Zero ironii. Widok dorosłych osób zmęczonych samym przebiegnięciem trasy, szybko zamknął buzie kilku siedzących na trybunach krytyków, którzy z piwkiem w ręku mówili, że “MZ-tką bym to lepiej ogarnął!”. Panowie, błagam... Pokazowy przejazd dzieci oraz pokaz czterolatka na quadzie (czy on w zeszłym roku też nie miał czterech lat?) zginął gdzieś w tumanach dymu z KTMa jednego z amatorów. I jak Boga kocham, należą mu się wielkie brawa za wytrwałość. Jego bodajże EXC-F 250 spalił już olej, spalił płyn chłodniczy, spalił uszczelki i obstawiam, że zaczynał puszczać w tłumik korbowód, a właściciel się nie poddawał. Nie wiem czy to presja tłumu, czy duch rywalizacji, ale za tak kompleksowe umordowanie motocykla organizatorzy powinni zasponsorować mu EXC a.d. 2013.

Z zasłony dymnej powstałej z KTMa, której nie powstydziłyby się niemiecki czołg z II Wojny Światowej, powstała gęsta zawiesina przyduszająca jedną z trybun. Zdaję sobie sprawę, że ciężko byłoby sobie z nią organizatorowi poradzić, zwłaszcza w grudniu przy -9 stopniach na dworze, ale może to jest temat do rozwiązania na przyszły rok - jeden z niewielu.

Knighter atakuje Zycha

W wyniki wgłębiać się nie będziemy, bo suche liczby w tabelkach nie oddają nawet ułamka dramatu jakiego Atlas Arena doświadczyła. W ostatnim finale Mistrzostw Świata, siedzieliśmy jak na szpilkach. Mimo prowadzenia Tadka Błażusiaka, jego tegoroczny rywal na serię David Knight był tuż za plecami Polaka, wyraźnie szykując się do ataku. Niestety, na kamienistym zakręcie przed Knighterem położył się jeden z braci Zych, spinając motocykle z Łukaszem Kurowskim. Brytyjczyk nie miał drogi ucieczki i uderzył w polskich zawodników. Znany z, powiedzmy delikatnie bezkompromisowości, Knight długo nie czekając próbował przerzucić motocykl nad Polakami, mocno uderzając jednego z nich motocyklem. Sytuacji pikanterii dodał fakt, że w tym momencie Knighta po zewnętrznej wyprzedził jadący do tej pory na trzecim miejscu Jonny Walker. Knight nie był w stanie dogonić swojego rodaka, ostatecznie oddając miejsce w klasyfikacji punktowej.

A skoro wspomnieliśmy o Łukaszu Kurowskim - jak dobrze było zobaczyć go w dobrej formie na wyścigach! Znając jego, pewnie z wyników i tak zadowolony nie będzie, ale gdy w drugim wyścigu (gdzie kolejność startowa była odwrócona) Łukasz prowadził przez kilka okrążeń, w końcu po koleżeńsku puszczając Błażusiaka, pomyślałem sobie, że duch w narodzie nie zginął, a utalentowanych zawodników nie brakuje. Takich przykładów sportowego zachowania można mnożyć - bardzo podobało mi się, że nasi rodacy nie blokowali rywali Błażusiaka i mądrze reagowali w momentach dublowania. Flagowi spisywali się na piątkę. Proszę uwierzyć mi na słowo, na większych imprezach zagranicznych to nie takie oczywiste.

FIMie, wymyśl coś

Z mojej perspektywy sporym problemem z perspektywy czysto sportowej była ogromna różnica w poziomie zawodników w mistrzowskiej klasie. Ten rozdźwięk negatywnie wpływał na rywalizację. Nie zrozumcie mnie źle, goście którzy kryli tyły w wyścigach Mistrzostw Świata to nadal specjaliści od enduro i należą im się tony szacunku. Wymieniona wyżej sytuacja była nie do uniknięcia, a sam Knight mógł pluć sobie w brodę, że nie obrał innej linii. Nasi chłopcy zrobili wszystko jak trzeba i robili to przez cały wieczór.

Chodzi mi bardziej o to, że na torze były dwie kategorię zawodników: “pierwsza trójka” i cała reszta. A to trochę słabo, jak na Mistrzostwa Świata. Ranga powinna zobowiązywać, chociaż na tyle by nazbierać kilku szybko jadących szoferów. W sytuacji gdy lider w pierwszych dublowanych wjeżdża na drugim okrążeniu, a czwarty zawodnik posiada kilkunastosekundowa stratę do czołówki, coś jest nie tak. FIM powinien zastanowić się nad formułą tak, aby przyciągnąć większą liczbę wysokiej klasy zawodników (gdzie Meo, Cervantes, Salminen, Jarvis?). Wystarczy popatrzeć na AMA Endurocross w Stanach, który wystartował mniej więcej w tym samym czasie co europejskie zmagania, by zobaczyć, że można.

Na potwierdzenie mojej teorii, że gdzie poziom jest równiejszy jest lepiej, wystarczy spojrzeć na wyścigi Pucharu Świata Juniorów. Walka która rozgrywała się tam zapierała dech w piersiach, dostarczając emocje nie mniejsze niż główne danie. Tak, to prawda, w Juniorach też mogliśmy wyróżnić trzech szybciej jadących zawodników w składzie: Szymkowski, McCanny i Redondi. Ale ich zwycięstwo nie było takie oczywiste. Wystarczy przypomnieć, że w pierwszym finale połowę wyścigu prowadził Kuba Kucharski, który trochę ze zmęczenia, trochę z powodu pecha oddał pozycję na kilka okrążeń przed końcem. W tym samym czasie Paweł Szymkowski dobijał się do liderów z poza pierwszej piątki, by ostatecznie wygrać.

Klasa sama dla siebie

Tak, znów będę wzniecał się naszymi kibicami. Co tu dużo mówić, w momentach gdy na płytę areny wjeżdżał Błażusiak hala kipiała energią. Czasami mam wrażenie, że nasz naród ma w sobie coś z gorących Południowców i mamy nietrafną lokalizację na mapie świata. Były piły łańcuchowe, trąbki, balony czy klakson od ciężarówki (z akumulatorem w plecaku, nie ma innej opcji). Było głośno i pozytywnie.

Ostatnio pisałem, że w Polsce w offroadowych wyścigach częściej liczy się forma, niż treść, co nadal jest prawdą. Ale w Łodzi zobaczyłem też kilkunastoletnie Yamahy YZ wygrywające wyścig Pucharu Polski. Jak już jesteśmy przy Pucharze Polski, to z chęcią stargowałbym pomponiarskie pokazy i FMX w zamian za większy tor (podjazd po schodach był świetnym pomysłem!) i więcej rywalizacji amatorów. Spokojnie starczyłoby czasu, by rozegrać Puchar Polski SuperEnduro wraz z Mistrzostwami Polski, których pewnie niedługo się doczekamy. A takie wystawianie polskich zawodników na światowe poletko zawsze wpływa rewelacyjnie na poziom reprezentowany w kraju.

Zresztą, osobiście to zawiesiłbym rajdy enduro na rzecz rozwijania endurocrossu w Polsce. To przyszłościowa dysycplina w której możemy coś zdziałać. Rajdy, niestety, to dyscyplina, która w przeciągu najbliższych lat i tak zostanie zniszczona lub zmarginalizowana przez wojujących ekologów.

Więcej endurocrossu

I runda Mistrzostw Świata w SuperEnduro była świetna. To orgia sportowych emocji, głośnego kibicowania i dobrej organizacji. Pewnie i były małe niedociągnięcia, ale po co psuć sobie tak dobry obraz weekendu duperelami? Sobota była też pojawieniem się na światowej scenie nazwisk znanych z naszego podwórka - wiem, że to może i moje bujne wyobrażenia, ale Pawła Szymkowskiego spokojnie widziałbym u boku Jonny Walkera w Mistrzostwach Świata. Kurowski, Kucharski, Bracik czy w końcu Gollob - to nazwiska o których nie można zapominać.

I w końcu Tadek Błażusiak. Uśmiechający się przez ból, dający wywiadów, przybijający piątki fanom i gdzieś obok wygrywający generalkę. Błażusiak jest wielkim sportowcem i za kilkanaście lat będzie wspominany, jako wielki mistrz dyscypliny - jak Everts, Carmichael, Pastra czy Rossi w swoich. Z tym, że Tadek jest pierwszym naszym wielkim mistrzem. Nic dodać, nic ująć.

Nie pozostaje nic innego, jak pogratulować wszystkim startującym w Atlas Arenie i śmiać się pod nosem z tych, którym zabrakło samozaparcia, aby przyjechać i oglądać na żywo zawody na tak wysokim poziomie. Do zobaczenia za rok!

Polecamy pełną fotorelację z MŚ Super Enduro 2012 w Łodzi (63 zdjęcia):

jonny walker skok endurocross lodz
kaczmarek opony superenduro lodz
kozlowski superenduro lodz
kurak qrak kurowski lukasz opony
lukasz kurowski enduroarena 2102 lodz
lukasz kurowski superenduro lodz yamaha
MŚ w Super Enduro Łódź 2012 - fotogaleria - FOTORELACJA
Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
Pokaz FMX
Advertisement
NAS Analytics TAG
Pokaz FMX Atlas Arena
Pokazy FMX Super Enduro
Przed startem zawodnik
Sebastian Krywult z synem
Skok przez opony
Skook przez przeszkody Super Enduro
Start zawodnikow Super Enduro
Tadek w parku maszyn
Tomek Gollob Marian Zupa
Zawodnik na schodach Atlas Arena
Zawodnik przed startem
bieg kibica enduro arena lodz
blazusiak knight enduro arena lodz
blazusiak knight superenduro lodz
... więcej zdjęć »
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę