Sąd drugiej instancji wydał ostateczny wyrok w sprawie potrącenia 6-letniej dziewczynki. To była głośna historia [FILM]
Na pewno pamiętacie kontrowersyjną sprawę motocyklisty, który na przejściu dla pieszych potrącił sześcioletnią dziewczynkę jadącą na rowerku. Incydent odbił się szerokim echem. Do sieci trafiło nagranie, które wywołało wiele komentarzy, również skrajnie emocjonalnych. Ale jest wreszcie ostateczny finał tej sprawy. W ostatni piątek sąd drugiej instancji ogłosił wyrok.
Nagranie ze zdarzenia również znalazło się w aktach. Sąd zwrócił uwagę, że co prawda motocyklista zatrzymał się po potrąceniu dziewczynki, podniósł rowerek, przekazał matce dziecka i zapytał, czy nic się nie stało, ale zaraz po tym odjechał bez dalszego wyjaśnień i nie pozostawił swoich danych. Na niekorzyść Krystiana Z. przemawiał również fakt, że nie posiada uprawnień do poruszania się motocyklem, a pojazd nie był dopuszczony do ruchu.
Sprawa trafiła do sądu, ale policja złożyła wniosek o przeprowadzenie rozprawy w trybie uproszczonym, tzn. bez rozprawy i zaproponowała karę grzywny w wysokości… 800 złotych. Sąd pierwszej instancji uznał, że kara jest rażąco niska i nie zgodził się na uwzględnienie wniosku policji, chyba że zostanie on zmieniony w zakresie wyższej grzywny i dodatkowo orzeczenia o zakazie prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Policja uwzględniła uwagi sądu, ale propozycji dotkliwszej kary nie przyjął z kolei obwiniony Krystian Z. Dlatego konieczne było przeprowadzenie procesu. Wyrok zapadł w lutym bieżącego roku. Sąd Rejonowy w Olsztynie zdecydował, że Krystian Z. jest winny i musi zapłacić 1,5 tys. złotych grzywny, a także nie może prowadzić pojazdów mechanicznych przez okres 10 miesięcy.
Teraz sąd drugiej instancji utrzymał powyższe postanowienie w mocy. Dlaczego wyrok nie satysfakcjonuje obwinionego? Obrońca oskarżonego podnosił, że dziewczynka w ogóle nie powinna znaleźć się na drodze dla rowerów.
Dziecko w wieku do 10 lat (dziewczynka miała 6 lat) poruszające się na rowerze to z definicji, jaka znajduje się w kodeksie drogowym, pieszy. Może więc poruszać się po chodniku i nie może po jezdni (chyba, że nie ma pobocza), ani też po ścieżce przeznaczonej wyłącznie do ruchu rowerów.
Ale sąd nie uwzględnił powyższych okoliczności i ukarał tylko kierującego motocyklem. Zapewne słusznie, bo wina Krystiana Z. jest ewidentna, ale z drugiej strony czy prawo powinno działać wybiórczo, nawet jeżeli sercem i z przekonania jesteśmy po stronie ofiar?
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeMielibyście satysfakcję i poczucie sprawiedliwości, gdyby matka dostałą te 50zł mandatu?
OdpowiedzObie strony złamały prawo, ani małoletniej pokrzywdzonej tam nie powinno być, ani oskarżonego. Obie strony złamały takie czy inne przepisy, oględnie mówiąc. Oczywiście nie bez znaczenia jest ...
OdpowiedzNie masz racji, bo nawet jak by ofiara była osoba uprawniona do poruszania się rowerem a sprawca osoba uprawniona do poruszania się motocyklem to w czasie jak na drodze dla rowerów ktoś był, to motocyklista nie miał prawa się pojawić. Szkoda że tam nie było ojca tej dziewczynki, który by mógł terminalnie rozwiązać problem (w afekcie) z tym gościem na motorze ze zbyt wysokim BMI
OdpowiedzPanowie, jakie wybiórcze prawo? Fakty są takie, że ani sprzęt ani kierowca w ogóle nie powinni znaleźć się na ulicy. Nie było dopuszczenia do ruchu ani uprawnień do kierowania. To jest podstawa ...
OdpowiedzOk, zgoda ale tu chodzi o fakt że dziewczynki też nie powinno tam być więc skoro oboje złamali prawo to czemu kara spotyka tylko motocyklistę a druga strona nie ponosi żadnych konsekwencji?
Odpowiedz