Rok temu 36-latek uciekł po potrąceniu motocyklisty. Ta sprawa teraz powraca
36-latek z Gołdapi chyba uwierzył, że da się całkowicie zniknąć z radaru organów ścigania. Po tym, jak we wrześniu 2024 roku na drodze wojewódzkiej nr 651 w Botkunach jego samochód nagle zjechał na przeciwny pas i uderzył w stojący na poboczu motocykl, sprawca próbował zatrzeć za sobą wszystkie ślady.
Na jednośladzie siedział 56-letni motocyklista z Podlasia, który nie miał szans, by uniknąć zderzenia. Obrażenia, jakich doznał, były poważne, dlatego błyskawicznie podjęto decyzję o wezwaniu śmigłowca LPR i natychmiastowym transporcie do szpitala. W tym samym czasie sprawca odjechał z miejsca zdarzenia, nie interesując się losem poszkodowanego.
Dla policjantów z Olsztyna szybko stało się jasne, że do potrącenia motocyklisty nie doszło przypadkiem. Nie chodziło o zwykłą kolizję, ale o celowe działanie, które mogło zakończyć się tragedią. Funkcjonariusze szybko ustalili, kto siedział za kierownicą samochodu marki Mercedes i rozpoczęli poszukiwania. 36-latek wiedział, że sprawa jest poważna, dlatego jeszcze zanim w pełni zacisnęła się wokół niego policyjna pętla, uciekł za granicę. Obrał kierunek na Niemcy i przez wiele miesięcy próbował żyć tak, jakby nic się nie stało. Zmieniał adresy, unikał rutynowych tras i podejmował prace, które miały pozwolić mu utrzymać się na powierzchni, jednocześnie nie rzucając się w oczy.
Tymczasem sąd, na wniosek prokuratury, wydał Europejski Nakaz Aresztowania. Dzięki tej procedurze nie chodziło już tylko o zwykłe poszukiwania, a o międzynarodową współpracę organów ścigania. To rzeczywiście przyniosło oczekiwany efekt, bo w czerwcu 2025 roku policja niemiecka, działając ramię w ramię z polską, namierzyła uciekiniera w Hamburgu. Zatrzymanie nie było spektakularną akcją filmową, ale jego konsekwencje okazały się dla sprawcy potrącenia motocyklisty dużo bardziej dotkliwe. W sierpniu mężczyzna został przewieziony do Polski w ramach ekstradycji, co oznaczało definitywny koniec jego próby unikania odpowiedzialności.
Kilka dni temu, dokładnie 11 września 2025 roku, 36-latek trafił do Prokuratury Rejonowej w Olecku. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, a sąd, nie mając wątpliwości co do powagi zarzutów, przedłuży tymczasowy areszt podejrzanego o ciężkie przestępstwo do 16 listopada.
Za usiłowanie zabójstwa kodeks przewiduje od dziesięciu lat więzienia aż po dożywotnie pozbawienie wolności. To oznacza, że mężczyzna, który rok temu uciekł z miejsca zdarzenia, może resztę swojego życia spędzić za kratami.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze