tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Rafał Sonik o Dakarze - Tam działy się naprawdę straszne rzeczy!
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Advertisement
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Rafał Sonik o Dakarze - Tam działy się naprawdę straszne rzeczy!

Autor: Dawid Stolicki 2014.01.22, 13:41 4 Drukuj

Na warszawskim Okęciu powitaliśmy w Polsce Rafała Sonik, człowieka który jako jedyny wywalczył dla naszego kraju srebrny medal w rajdzie Dakar. W poprzednich latach były dwa brązowe krążki za trzecie miejsca, w tym roku Rafał dołożył do nich medal za miejsce drugie. O tym, co działo się na poszczególnych etapach mogliście dowiedzieć się z naszych codziennych relacji, dziś oddajemy głos Sonikowi, aby dowiedzieć się z pierwszej ręki jak Dakar 2014 wyglądał od kuchni. Zapraszamy do lektury!

Ścigacz.pl: II miejsce to Twój najlepszy wynik w karierze, jak również najlepszy uzyskany dotychczas przez Polaka. Jak się z tym czujesz?

Advertisement
NAS Analytics TAG

Rafał Sonik: Prawdę mówiąc Rajd Dakar rozstrzygnął się w zasadzie już na pierwszych etapach. Na jednym z nich popełniłem błąd nawigacyjny, który kosztował mnie blisko dwie godziny. Wielu innych zawodników również go popełniło, nie mniej jednak w swoim szóstym starcie powinienem był go uniknąć. Przy temperaturach dochodzących do 50 stopni Celsjusza mózg nie działa w stu procentach sprawnie. W tych warunkach zrobiłem swojego maksa i jestem z tego bardzo zadowolony.

Ścigacz.pl: Jak w kilku słowach podsumowałbyś tegoroczny Rajd Dakar?

Rafał Sonik: Chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że to był najtrudniejszy Dakar z dotychczasowych. Jego początkowe etapy były tak niesamowicie trudne, że chyba po piątym jechała zaledwie połowa stawki. Szczerze mówiąc, nigdy dotychczas nie jechaliśmy na wysokości powyżej 4000 m. Możecie mi wierzyć - powyżej 3 tys. metrów umysł powoli przestaje działać, zaś od 4 tys. m w górę, ani ciało ani umysł nie pracują sprawnie. Najlepiej pokazuje to 3 i 4 etap, kiedy wjechaliśmy w góry i okazało się, że nawet najlepsi zawodnicy tacy jak Marcos Patronelli i wielu innych po prostu nie dają rady w tych warunkach. W tym roku zorganizowano dodatkowo dwa dwudniowe odcinki maratońskie. Pierwszy, który wygrałem zaczął się odcinkiem górskim i tam przyznaję doświadczenie z Sardynii i Omanu, gdzie jeździłem w równie wysokich i bardzo skalistych górach znakomicie się przydało. Właśnie tam doszło do wielu wypadków, w czasie których motocykle spadały z klifów. Dokładnie w tym miejscu quad Marcosa Patronelliego stoczył się z góry. Tam były naprawdę straszne rzeczy. O tym co się działo na tym odcinku będzie się mówiło jeszcze latami, bo był to odcinek absolutnie ekstremalny. Zresztą, wystarczy popatrzyć na statystyki, gdzie z 200 motocyklistów zostało zaledwie 70 - tak jeszcze na Dakarze nie było.

Ścigacz.pl: Jakie były najtrudniejsze momenty na tegorocznym Dakarze?

Rafał Sonik: Muszę przyznać, że takich etapów jak na tym górskim, który wygrałem (3. etap), takich podjazdów nie widziałem jeszcze nigdzie, na żadnych zawodach w żadnych górach świata. Przypuszczam, że bez ilości adrenaliny sięgającej po czubek głowy nie dałoby się tego w ogóle wyjechać. Inna sprawa, że gdyby tylko w międzyczasie silnik czknął, to konsekwencje byłyby takie jak u Patronelliego, gdzie z quada została wyłącznie sterta złomu. Nie zapomnę momentu, kiedy bez paliwa przetoczyłem się przez metę, bowiem okazało się, że już pod koniec etapu moja pompa paliwowa przestała działać. 50 metrów za metą stanąłem, nie mając w baku nawet kropli paliwa. Kiedy zjeżdżaliśmy się na biwak podczas tego pierwszy etapu pierwszego maratonu, dowiadywaliśmy się, że nawet najlepsi zawodnicy przyjeżdżają z ogromnymi opóźnieniami. Dochodziło do sytuacji, że niektórzy z nich spali w wyschniętych korytach rzek, ponieważ nie zdążyli przed nocą dojechać do mety. To był morderczy etap. Do kolejnego musieliśmy startować bez jakiejkolwiek pomocy serwisowej. Mieliśmy mnóstwo do zrobienia przy swoich quadach i motocyklach, więc pracowaliśmy do ciemnej nocy. Na szczęście wszystko się udało. Drugi maraton prowadził do Boliwii i również odbywał się w górach. Spaliśmy na wysokości 3,5 tys. m, gdzie, aby odpowiednio dotlenić organizm podawano nam dożylnie i wziewnie tlen. Były to bardzo trudne etapy. Na etapie do Tucuman było prawie 50 stopni Celsjusza, spaliły się 2 czy 3 motocykle, paliły się instalacje elektryczne, gotowało się nawet paliwo w filtrach. Były to momenty całkowicie ekstremalne.

Ścigacz.pl: Jak oceniasz poziom rywalizacji?

Rafał Sonik: Serwis jaki otrzymywali podczas rajdu miejscowi zawodnicy był ogromny. Zresztą, to był główny powód dla którego motocykliści po ostatnim odcinku podbiegli do mnie i powiedzieli - Rafał, to Ty jesteś zwycięzcą. Widzieliśmy jaki serwis otrzymywał po drodze Casalle. Wszędzie, co 20-30 kilometrów, na tych najtrudniejszych odcinkach specjalnych czekały na niego koła, ekipy serwisowe, podjeżdżali, naprawiali go - mimo, że jest to niedozwolone. Za to są ogromne kary, a nawet wykluczenie. Pewnego dnia, jedna z takich ekip dała mi na pamiątkę jego koło, które zostawił na odcinku specjalnym. Powinien za to dostać 6 godzin kary, a nie dostał nic.

Ścigacz.pl: Czy możemy się więc spodziewać, że przyszłym roku staniesz na najwyższym stopniu podium?

Rafał Sonik: Za każdym razem po poprzednich Dakarach mówiłem sobie, że wiem jak ostatecznie dojechać dwie czy trzy godziny wcześniej na metę. Jeśli porównamy różnice czasu między tym, który wygrywał, a mną, to rokrocznie ona maleje. Początkowo było to 6 godzin, później 3, 2, a teraz coś około półtorej godziny, czyli w gruncie rzeczy niewiele. Gdybym nie popełnił błędu na 5. etapie do Tucuman miałbym wciąż około 20 minut przewagi. Byłaby więc szansa, aby wygrać ten rajd bez uwzględniania tej dziwnej pomocy ze strony "ścian" dla lokalnych zawodników. Jestem więc co raz bliższy zwycięstwa i jednocześnie spokojny, bo z kolei odległość między mną, a kolejnymi zawodnikami rośnie. Ja w swoich czasach zbliżam się do zwycięstwa, a Ci którzy jadą za mną są co raz dalej. Dobrym przykładem jest trzeci Sebastian Husseini, który na metę przyjechał z blisko cztery i pół godziny gorszym czasem ode mnie. Tak więc możemy się spodziewać, że to zwycięstwo jest w zasięgu ręki, choć oczywiście będzie ono zależało głównie od tego czy i na ile zawodnicy lokalni w przyszłym roku będą mogli pozwolić sobie na nieregulaminowe zachowania.

Ścigacz.pl: Wielu ludzi uważa Dakar za sportową emeryturę - jak byś się do tego odniósł?

Rafał Sonik: Oczywiście życzę wszystkim takiej emerytury - niech spróbują, zobaczą i dowiedzą się jak to w rzeczywistości jest. Najlepiej zapytać kogoś, kto już był - nie sądzę, żeby ktokolwiek stwierdził, że był tam na emeryturze. Ja najlepiej poznaję po sobie to co się ze mną dzieje po Dakarze, kiedy walizka, którą ze sobą niosłem jedną ręką i której podnoszenie nie stanowiło przed rajdem żadnego problemu, nagle staje się jakby cięższa i trzeba się z nią trochę szarpać. Po tych 14 dniach na prawdę bardzo się odczuwa swój organizm, nie mniej jednak kolejny Dakar bardzo chętnie pojechałbym od razu.

Ścigacz.pl: Po dwóch ciężkich tygodniach spędzonych w pustynnych warunkach pora zapewne na zasłużony odpoczynek - czy masz już w planach miejsce, gdzie chciałbyś się zrelaksować?

Rafał Sonik: Wybieram się na narty! Tęsknię za śniegiem, za górami i za moimi przyjaciółmi. Jestem na prawdę bardzo stęskniony, bowiem nie było mnie prawie miesiąc i tego typu przeprawa, w której jesteśmy poddawani skrajnemu wysiłkowi, zbliża do ludzi. Chce się wrócić do tych, z którymi można pogadać, pośmiać się czy poopowiadać dowcipy. Myślę, że moi koledzy, którzy już przylecieli do Polski, podobnie jak ja mówili, że chcieliby teraz spędzić czas w gronie najbliższych. Nie mniej jednak co do wypoczynku - przede mną jeszcze dwa dni regeneracji, a później ponownie rozpoczynamy kolejne treningi.

Ścigacz.pl: Pierwsza runda Pucharu Świata Cross Country startuje 4 kwietnia w Abu Dhabi - czy zamierzasz się do niej przygotowywać w jakiś specjalny sposób?

Rafał Sonik: Na chwilę obecną mam już zaplanowane dwa tygodniowe treningi przed Abu Dhabi Dessert Challenge - tydzień w lutym oraz w marcu, na które wybieram się właśnie do Dubaju. Później zamierzam kontynuować cały cykl startów w Pucharze Świata.

Rafal Sonik Poland National Team 2014

Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę