RPO i sąd po stronie kierowców. Koniec z automatycznym karaniem
Rzecznik Praw Obywatelskich po raz kolejny stanął w obronie kierowców, ale tym razem sprawa jest wyjątkowo poważna, bo dotyczy dotkliwych kar za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC.
Od lat kierowcy, którzy choćby na kilka dni wypadli z ciągłości polisy, byli skazywani na wysokie opłaty karne naliczane przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Co gorsza, te wezwania do zapłaty powstawały często automatycznie i praktycznie nie dawały szans na odwołanie. Teraz sytuacja może się zmienić, bo Naczelny Sąd Administracyjny dostrzegł problem i uznał racje RPO, otwierając drogę do całkiem nowego podejścia w tej sprawie.
Dziś wygląda to tak: jeżeli właściciel pojazdu choćby przez krótki czas nie miał ważnej polisy OC, dostaje wezwanie z UFG do zapłaty kary. Sądy I instancji zazwyczaj odrzucały skargi na takie wezwania, argumentując, że UFG nie jest organem administracji publicznej i jego pisma nie mają charakteru decyzji administracyjnych. Tym samym oznaczało to, że kierowca nie miał praktycznie żadnej ścieżki obrony, a opłata karna była traktowana jak wyrok bez apelacji.
Rzecznik Praw Obywatelskich uznał to za poważne naruszenie praw obywatelskich i od lat domagał się zmiany. W jego ocenie opłata za brak OC ma charakter publicznoprawny i powinna być traktowana jak klasyczna sankcja administracyjna. A to oznacza, że powinny obowiązywać zasady wynikające z Kodeksu postępowania administracyjnego. W KPA przewidziano możliwość odstąpienia od kary w szczególnych sytuacjach, takich jak siła wyższa, choroba czy oszustwo ze strony sprzedawcy pojazdu. Są tam też przepisy o łagodzeniu wysokości kary czy o rozłożeniu jej na raty. RPO argumentował więc, że kierowcy muszą mieć prawo do sądowej kontroli takich działań i do zaskarżenia decyzji UFG, dokładnie tak, jak w przypadku innych kar administracyjnych.
13 marca 2025 r. zapadło przełomowe postanowienie NSA. Sąd uchylił wcześniejsze rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, który bez mrugnięcia okiem odrzucił skargę na wezwanie z UFG. NSA uznał, że argumenty RPO są zasadne, a sprawa musi być ponownie rozpatrzona. Co istotne, sąd wprost wskazał, że pierwsza instancja w ogóle nie zbadała kwestii umorzenia lub udzielenia ulgi w spłacie opłaty karnej, a to właśnie było sednem sporu.
W uzasadnieniu NSA wyłożył sprawę jasno: kara za brak OC to sankcja publicznoprawna, a więc musi być traktowana jak decyzja administracyjna. UFG w tym zakresie działa jak organ administracji, choć formalnie nim nie jest. A skoro tak, to jego działania muszą podlegać zasadom kontroli sądowej, a kierowca powinien mieć możliwość zaskarżenia decyzji i powołania się na przepisy KPA.
Żeby zobrazować problem, RPO przedstawił konkretną historię. Kierowca kupił samochód, sprzedawca pokazał polisę, a ubezpieczyciel wysłał SMS z potwierdzeniem ochrony. Wydawało się, że wszystko gra. Dopiero później, przy próbie dokupienia AC, okazało się, że pojazd tak naprawdę nie był objęty OC. Właściciel natychmiast zawarł nową polisę, ale UFG zdążył już nałożyć opłatę karną za kilkanaście dni luki. RPO zainterweniował, wskazując na ewidentne wprowadzenie w błąd. I w tym przypadku UFG odstąpił od egzekucji, umarzając karę. To pokazuje, że takie sytuacje nie są czarno-białe i że bez możliwości sądowej kontroli wielu kierowców zostałoby bezpodstawnie obciążonych.
Ten precedens ma ogromne znaczenie. Kierowcy, którzy do tej pory bezradnie patrzyli na wezwania z UFG, zyskują realną możliwość obrony. Mogą wskazywać na wyjątkowe okoliczności, choroby, błędy administracyjne czy wręcz oszustwa, i domagać się umorzenia albo złagodzenia kary. To nie oznacza, że system obowiązkowego OC zostanie osłabiony. Przecież każdy i tak wie, że brak polisy to poważne ryzyko, ale zmiana daje większe poczucie sprawiedliwości i proporcjonalności prawa.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze