Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 107
Pokaż wszystkie komentarzePo zrobieniu prawka również miałem dylemat co kupić na pierwsze moto. Zależało mi na sportowej maszynie w klasie 600. Pamiętam że już byłem bliski kupna Yamahy R6 z 2000r. Jednak po szybkich oględzinach mojego dobrego znajomego który zna się na rzeczy, odpuściłem zakup owego motocykla. Przeczekałem zimę odkładając kasę na lepsze moto. W marcu wybrałem się do salonu z bratem który jeździł na litrze by kupić jakąś sportową 600, jednak jakimś cudem w oko wpadła mi zielona kawa zx10r z 2004r. Dosiadłem kobyłę, pokręciłem trochę manetką, popatrzyłem jak obroty szaleją i się jej przestraszyłem. Ja jako niedoświadczony motocyklista który miał za sobą jedynie kurs 20h prawka z czego 16h na placu miałem jeździć taką bestią. Myślałem sobie o nie, to jest raczej nie możliwe. Jednak po namowach brata zdecydowałem się na zakup ww motocykla. Jak tylko przyszła odwilż pojechałem do salonu zabrałem maszynę i wróciłem na niej do domu robiąc pierwsze 40km po mieście z prędkością 50/70km/h. Wiem, że nie było to najmądrzejsze posunięcie ale nie chciałem prosić brata o sprowadzenie motocykla gdyż wcześniej czy później i tak bym musiał na nią wsiąść. Przejeździłem na tej kawie cały sezon 2010 robiąc tylko 4tyś km i ją sprzedałem z przyczyn finansowych. Nie żałuję jednak zakupu tej maszyny jako pierwsze moto, gdyż dzięki mocy jaką ona posiadała mogłem się nauczyć jeździć spokojnie. Strach mi nie pozwalał na szybszą jazdę, przynajmniej na początku :-P . Jeśli ktoś kto kupi litra na pierwsze moto będzie jeździł 'głową, a nie ręką' to sądzę, że może wiele wynieść z posiadania takiej maszyny na początek... Pozdro...
Odpowiedz4 tysiące w sezonie? Wracając na motocykl po 6 latach przerwy kupiłem GS 500 (jestem dość dużym chłopcem w wieku raczej Chrystusowym) - w pierwszy sezon zrobiłem jakieś 7 tysięcy, w następnym ok 14 tu, dopiero po tym doszedłem do wniosku - a może coś mocniejszego? Nie wydaje mi się, żeby ktoś po zrobieniu 4 tysi w swój inauguracyjny sezon mógł autorytatywnie wypowiadać się na temat, co jest, a co nie jest za mocne... Jestem zwolennikiem zaczynania "powolutku" - bo kiedy dosiadasz behemota, tak naprawdę nigdy nie nauczysz się jeździć. Będziesz się kulał wokół komina ze ściśniętymi pośladkami w nadziei że kucyk nie obejmie nad tobą kontroli. Niewiele w tym moim skromnym zdaniem frajdy, no chyba, że ktoś naprawdę lubi jak mówią "aaaale dupny moootór...".
Odpowiedzpopieram w 100% i myślę ,że używając rozumu zajedziemy dalej niż korzystając z zachcianek serca ;) pozdro
OdpowiedzCzyli mówiąc krótko kwintesencja tytułowego **** o Szopenie;)
Odpowiedz