Być może za jakiś czas typowy parking zamieni się w barwną mozaikę - niekoniecznie w duchu artystycznej ekspresji, lecz w wyniku nowatorskiej propozycji posła Dominika Jaśkowka z Koalicji Obywatelskiej.

Choć cały pomysł pojawił się w jednym, lakonicznym zdaniu interpelacji poselskiej i dopiero czeka na rozwinięcie, już teraz wiemy, że plan zakłada wprowadzenie specjalnych miejsc postojowych.

Według propozycji posła Jaśkówka z KO kierowcy musieliby spełnić określone kryteria, w zamian zyskując możliwość parkowania na... kolorowo. Niektórzy mieliby parkować na różowo, o ile są kobietami w ciąży lub podróżują z małymi dziećmi. Inni na żółto lub zielono, gdy należą do grona mieszkańców danego osiedla. Czekamy na kolejne kolory. Może jakiś miły fiolet lub fuksja dla motocyklistów?

Obecnie nasz system parkingowy nie jest aż tak kreatywny. Z jednej strony mamy stanowiska pomalowane na niebiesko - zarezerwowane wyłącznie dla osób niepełnosprawnych - oraz zielone miejsca, które służą do ładowania samochodów elektrycznych i hybrydowych. Z drugiej strony, te tzw. "rodzinne" miejsca, które można znaleźć np. przy supermarketach, są dosłownie polem inwencji twórczej - każdy może na nich zaparkować, a brak regulacji oznacza, że nikt nie strzeże ich przed nadużyciami. Najwyraźniej posłowi nie odpowiada status quo.

Jeśli chodzi o nową kategorię różowych miejsc dla kobiet w ciąży i rodziców z małymi dziećmi, sytuacja nie wydaje się dramatyczna. Operatorzy parkingów już teraz coraz częściej tworzą specjalne stanowiska, a zasady korzystania z nich ustalają się niemal instynktownie. Zatem interwencja ustawodawcza w tej kwestii mogłaby sprawy uporządkować. Sama koncepcja, by te miejsca nie myliły się z niebieskimi przeznaczonymi dla osób niepełnosprawnych, ma pewien sens, chociaż może niekoniecznie będziemy wdzięczni za różowe prostokąty przed centrami handlowymi.

Sprawa miejsc zarezerwowanych dla mieszkańców budzi jednak spore wątpliwości. Choć mieszkaniec centrum, znający smak codziennej walki o wolny metr parkingowy, mógłby z entuzjazmem przyjąć ideę zamalowania pod blokiem przestrzeni na żółto, to łatwo wyobrazić sobie sytuację, gdy każdy sąsiad postanowi uczynić to samodzielnie. Efekt? Cały obszar zmieni się w jednolitą żółtą plamę, co może prowadzić do komunikacyjnego chaosu rodem z miejskiej dżungli. Co więcej, rodzi się pytanie - jak w praktyce sprawdzić, czy dany pojazd należy do mieszkańca? Brak obowiązkowego meldunku, możliwość rejestracji auta na inną osobę, a nawet fakt, że jeden z wybranych kolorów (zielony) już ma swoje przeznaczenie, czynią cały pomysł trudnym do egzekwowania.

Na koniec jeszcze jeden problem. Jeśli zaczniemy generować kolorowe koperty dla pewnych grup lub osób, zaraz zacznie się wołanie innych. Ludzie bez wątpienia zapragną własnych kopert w mniej lub bardziej jaskrawej kolorystyce. W zasadzie nie pogniewalibyśmy się przecież, gdyby wybór miał paść na motocykle, prawda? Tylko jaki kolor wybrać…? Koncepcja posła Jaśkowka kusi kolorowym sznytem, ale warto zastanowić się, czy naprawdę rozwiąże problem parkowania, czy raczej przyniesie nowe, nieoczekiwane komplikacje.