Ścigacz.pl

Niemcy są kolejnym krajem, który testuje fotoradar Monocam. Urządzenie wzbudziło wiele kontrowersji wśród kierowców próbujących uniknąć mandatów wystawionych na podstawie zdjęć. Sprzęt nie służy jednak do namierzania osób przekraczających prędkość, lecz do łapania tych, którzy korzystają z telefonu w trakcie jazdy.

System Monocam nie jest nowością, ponieważ z powodzeniem działa już w Holandii i to właśnie tam został stworzony. Dzięki modułowi sztucznej inteligencji kamera jest w stanie rozpoznać, czy kierowca korzysta z telefonu w trakcie prowadzenia samochodu. Po Holandii przyszedł czas na Niemcy, którzy już od 2022 r. prowadzą swoje testy. Ostatnie miały miejsce całkiem niedawno we Frankfurcie i zrobiła się wokół nich spora burza.

Jak informuje portal Ruhr24.de, kierowcy ukarani mandatem postanowili się od niego odwołać, ponieważ działanie fotoradaru Monocam nie jest uregulowane żadnymi przepisami. Dodatkowo twierdzą, że urządzenie ingeruje w prawo do informacyjnego samostanowienia osób, które zostały przez nie sfilmowane. Na razie wiadomo o trzech postępowaniach odwoławczych zakończonych wystawieniem mandatów na kwotę po 100 euro.

Według cytowanego przez Ruhr24.de Allianz Center for Technology, w samym 2021 r. doszło do ok. 1 tys. wypadków spowodowanych przez rozproszenie w trakcie jazdy. Dodatkowo 32 proc. spośród 1200 przebadanych kierowców przyznało, że czytają wiadomości tekstowe w trakcie jazdy. W Polsce policja również zaczęła bacznie przyglądać się kierowcom i mandaty otrzymują nawet ci, którzy mają telefon zamontowany w uchwycie, ale operują nim w trakcie jazdy i np. zmieniają ustawienia nawigacji lub playlistę. U nas kością niezgody stało się to, czy korzystanie z telefonu podczas stania na skrzyżowaniu, kiedy jest czerwone światło, również powinno kwalifikować się do otrzymania mandatu.