Nowe przepisy wje¿d¿aj± na stacje kontroli? Koniec przekrêtów, czas na zdjêcia
Obecny rok może oznaczać dla kierowców jeszcze wiele zmian, i nie będą to zmiany, które każdy powita z uśmiechem. Ministerstwo Infrastruktury przeforsowało nowe przepisy, które podniosą stawkę za badanie techniczne pojazdów, a wraz z nią poprzeczkę w samej procedurze przeglądów.
Co ciekawe, nowa cena wcale nie będzie tak wysoka, jak początkowo prognozowano, ale to nie koniec rewolucji. Dotychczasowe ceny obowiązywały przez ponad dwie dekady. Przypomnijmy, że badanie techniczne osobówki kosztowało 98 zł, auta z LPG 162 zł, motocykla 62 zł, a ciężarówki 153 zł. Przedsiębiorcy od lat alarmowali, że prowadzenie stacji diagnostycznych przy tych stawkach graniczy z cudem. Rosnące ceny prądu, gazu, serwisu sprzętu, wynagrodzeń czy legalizacji urządzeń sprawiły, że zysk topniał, a ponad 30 proc. kwoty i tak pochłaniały podatki. Teraz ma się to zmienić.
Reklama
Kalendarz dla motocyklisty na rok 2026 Gwiazdy MotoGP.
Duży 42x30 cm. 79 zł WYSYŁKA GRATIS!
Kalendarz motocyklowy na rok 2026 ścienny, przedstawiający najważniejszych bohaterów tego sezonu MotoGP. Marc Marquez, Jorge Martin, Johann Zarco, Raul Hernandez, Fabio Quartararo, Franco Morbidelii, Pedro Acosta, Pecco Bagnaia, Marco Bezzecchi, Alex Marquez i inni w obiektywnie Łukasza Świderka, polskiego fotografa w MotoGP
KUP TERAZ. WYSY£KA GRATIS »
Ministerstwo przygotowało projekt ustawy zakładającej podwyżki, ale z jego ogłoszeniem czeka do zakończenia wyborów prezydenckich. Innymi słowy, już w czerwcu nowelizacja może ruszyć z impetem. Co zakładają nowe przepisy? Po pierwsze, wprowadzenie corocznej waloryzacji cen badania, zależnej od średniego wynagrodzenia w ostatnim kwartale roku. Mówiąc prościej, im wyższe pensje, tym więcej zapłacimy za przegląd.
Rządowe źródła mówią o podwyżce rzędu 20-30 proc., co oznacza, że kierowcy mogą się spodziewać nowej stawki na poziomie około 118-130 zł za samochód osobowy i około 75-82 zł w przypadku motocykla. To mniej, niż zakładały pierwotne wyliczenia branży diagnostycznej, ale i tak więcej niż dziś. Co więcej, opłaty będą co roku rosły, więc to dopiero początek droższego trendu.
Jednak nie tylko portfele kierowców odczują zmiany. Ministerstwo zafundowało nam również ostrzejsze zasady gry. Największą nowością jest obowiązek fotografowania pojazdu podczas badania. Każdy samochód czy motocykl zostanie udokumentowany z pięciu ujęć - przód, tył, oba boki oraz licznik kilometrów. To nie żart - zdjęcia mają trafić do centralnej bazy CEP, a dzięki temu łatwiej będzie wykryć próby podbijania przeglądu bez faktycznego pojawienia się pojazdu na stacji. Koniec z "przeglądem na telefon" - teraz każda pieczątka będzie miała cyfrowy ślad.
Nowe procedury to też ukłon w stronę Komisji Europejskiej, która naciska na większą kontrolę nad przebiegami pojazdów i ich historią techniczną w całej Unii. Fałszowanie licznika ma się skończyć. Każde wskazanie drogomierza ma być archiwizowane w bazie i dostępne dla innych państw członkowskich przed ponowną rejestracją pojazdu. Papierowe dowody odejdą w niepamięć, bo nadchodzi era cyfrowych dokumentów: dowodów rejestracyjnych i zaświadczeń o zdatności pojazdu do jazdy.
Dla tych, którzy lubią być wcześniej na przeglądzie, też coś się znajdzie. Nowelizacja pozwoli przeprowadzić badanie do 30 dni przed końcem ważności poprzedniego, a co więcej, wydłuży okres obowiązywania nowego przeglądu do 13 miesięcy. Mała rzecz, a cieszy, zwłaszcza przed dłuższym wyjazdem.
Ale uwaga! Spóźnienie będzie słono kosztować. Ministerstwo nie zamierza odpuszczać tym, którzy lekceważą obowiązki. Kara za tydzień zwłoki? Podwójna stawka. Trzy tygodnie? Trzykrotność opłaty. Jeśli przegląd przekroczysz o 90 dni, zapłacisz nawet 400 zł. Te środki nie znikną w budżetowej czarnej dziurze. Część trafi do Transportowego Dozoru Technicznego, a część do samych stacji diagnostycznych, jako dodatkowy zastrzyk gotówki. Rząd liczy, że to zmotywuje diagnostów do rzetelniejszej pracy i zainwestowania w lepszą infrastrukturę.
Nowe przepisy mają zamknąć furtki dla przekrętów, a jednocześnie sprawić, że bezpieczeństwo na drogach stanie się realnym priorytetem, a nie tylko pustym hasłem. Czy tak się stanie? Zobaczymy.







Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze