tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Motocyklowe legendy. Piêæ historii, które mo¿esz us³yszeæ od motocyklistów
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Motocyklowe legendy. Piêæ historii, które mo¿esz us³yszeæ od motocyklistów

Autor: Andrzej Sitek 2023.04.14, 16:20 Drukuj

Jakiś czas temu podczas spotkania paczki motocyklowych przyjaciół usłyszałem historię, która według opowiadającego miała być na sto procent prawdziwa. Oczywiście była to gawęda z motocyklem w tle, a ponieważ towarzystwo było doborowe, wieczór długi, opowieść brzmiała bardzo dobrze. 

Kilka dni później przypomniałem sobie tę historyjkę i dla zabawy poszperałem w Internecie. Dość szybko znalazłem opowieść znajomego. Właściwie to nawet kilkanaście wersji. "Prawdziwa historia" okazała się miejską legendą, ale przy okazji natrafiłem również na inne opowieści. Może je znacie, a może nie, dlatego przedstawię Wam kilka, które uznałem za najciekawsze. Nawet jeśli wydają się infantylne, to przecież mają pewien czar. Zresztą sami oceńcie.

NAS Analytics TAG

Harley w szopie

Harley-Davidson to stara marka motocyklowa, która wywodzi się z czasów bez komputerów, telewizorów i telefonów. Co tu dużo gadać, nawet radio było w tym czasie absolutną nowinką techniczną. Przez ponad stulecie istnienia amerykańskiego goliata pojawiło się oczywiście wiele miejskich legend w Harleyem-Davidsonem na pierwszym planie, ale chyba najbardziej znana dotyczy motocykla znalezionego w stodole. Oczywiście marki H-D, ale nie to jest najważniejsze. Posłuchajcie…

Ktoś podobno natrafił kiedyś na harleya w starej stodole. To była stara, rozwalająca się buda. Jej dotychczasowy właściciel odszedł do lepszego ze światów w sędziwym wieku, więc nikt po nim nie płakał, zresztą nawet nie było komu. W trakcie porządkowania pozostawionych przez zmarłego rzeczy natrafiono na przykryty szmatami motocykl. Okazało się, że to nieco nadgryziony zębem czasu harley. Ponieważ maszyna nie była na chodzie, prezentowała się słabo i stanowiła masy spadkowej, została wystawiona na aukcję z pozostałymi rzeczami po zmarłym.

Gratów po staruszków było kilka kontenerów, ale bez większej wartości - zużyte meble, zadeptane dywany, jakieś kredensy, trochę porcelany, maszyny rolnicze pamiętające wojnę w Wietnamie. No i motocykl, który ostatecznie sprzedano za kilkaset dolarów. Nowy właściciel szybko zabrał się za restaurację jednośladu i gdy zdejmował elementy obudowy, na jednym z nich zobaczył napis. Inskrypcja była czytelna i wyraźna: "Dla Elvisa". Pod spodem zszokowany nabywca dostrzegł jeszcze jeden ciąg liter, który składał się w imię… "Priscilla.

Dalszy ciąg tej legendy to oczywiście sprawdzanie numerów motocykla, weryfikowanie jego historii i wreszcie potwierdzenie autentyczności. Człowiek, który zakupił motocykl za bezcen, sprzedał go następnie za miliony zielonych papierków. Jedna z tych historii kończy się tak, że motocykl trafia do muzeum, a inna mówi o tym, że maszynę kupił Jay Leno, gospodarz popularnego programu Tonight Show Jay Leno. Co ciekawe, Elvis Presley rzeczywiście był wielbicielem marki Harley-Davidson i posiadał kilka maszyn. Kto wie, może w jakieś amerykańskiej stodole wciąż stoi jedna z nich?

Pechowa Honda

Ta historia ma spore niedociągnięcia, które na pewno zaraz wychwycicie, ale i tak jest niezła. Podobno pewnego razu  jakiś facet — zazwyczaj kolega kolegi opowiadającego — kupił nową Hondę Hornet. Przyjechał nią do domu, a ponieważ miał duży taras ze szklanymi drzwiami, postanowił wjechać motocyklem na drewniane podwyższenie. Chciał widzieć błyszczący nowością motocykl z kanapy w salonie i sycić oczy nabytkiem. Facet nie był za bardzo obyty z jednośladami, postawił maszynę na centralne nóżce, obchodził, podziwiał i nie dostrzegł, że wcześniej wyłączając zapłon, zostawił motocykl na biegu.

W pewnym momencie zdecydował się odpalić sprzęt, ale pod tylnym kołem przypadkowo znalazł się kamień, który wypadł z kwiatowej donicy. Koło złapało przyczepność, motocykl wystrzelił w przód i uderzył właściciela tak nieszczęśliwie, że ten wywrócił się na szklane drzwi tarasu. Efektowna śmierć? Nie tym razem.

Nieszczęśnik został poraniony przez rozbite szkło, ale szybko trafia do szpitala, gdzie rany zostają opatrzone. Happy end? Też nie.

Otóż żona pechowca próbuje zrobić coś z leżącym wśród odłamków motocyklem, z którego na podłogę wyciekła benzyna. Ponieważ łazienka jest w bezpośrednim sąsiedztwie, kobieta używa papieru, aby wytrzeć kałużę i wyrzuca papier do sedesu. W tym czasie mąż wraca ze szpitala, idzie do toalety, siada na sedesie i zapala papierosa, żeby odrobinę się odstresować po wyjątkowo nieudanym dniu. Kończy palić i wrzuca peta do muszli… Następuje głośny wybuch i krzyk. Motocyklista znowu jedzie do szpitala, tym razem z oparzeniami wstydliwych okolic ciała…

W większość wariantów, które znalazłem, legenda ma dalszy ciąg. Kiedy ranny motocyklista opowiada niosącym go sanitariuszom swoją historię, rozbawia ich tak bardzo, że przypadkowo upuszczają nieszczęśnika na podłogę. Tym razem mężczyzna łamie rękę. Co najciekawsze, ta historia podobno pojawiła się wiele razy w amerykańskich gazetach i istnieją osoby, które dałyby sobie rękę uciąć (nomen omen), za jej prawdziwość.

Japończycy cichcem przejęli Harleya

Już raczej nieaktualna konkurencja pomiędzy Harleyem a japońskim producentami motocykli zaowocowała niegdyś niezwykłymi opowieściami. Oto jedna z nich.

Ponoć we wczesnych latach 70. gruchnęła wieść, że jedna z japońskich firm — zazwyczaj złym bohaterem jest Honda, ale niekiedy mowa o marce Yamaha — cichcem wykupiła całego Harleya-Davidsona. Transakcja była tajna, a jej konsekwencje są odczuwalne do dziś. Amerykanie są ordynarnie oszukiwani przez Japończyków, którzy korzystając z podstępu, zarabiają na amerykańskiej legendzie.

Dowodem miałby być zbliżone kolory motocykli oferowanych przez Hondę i Harleya oraz relacja dobrze poinformowanego "przyjaciela", który pracuje w fabryce w Milwaukee. Dziś ta legenda nie ma już takiej siły oddziaływania, bo globalizacja sprzyja zmianie postrzegania pewnych spraw. Jednocześnie Harley nadal traktowany jest jak symbol amerykańskiej tożsamości, stylu życia i specyficznie pojmowanej wolności. W każdym razie niektórzy Jankesi nadal uważają, że Harley-Davidson od dekad należy do Japończyków, a z dawnej amerykańskiej marki została tylko fasada. Swoją drogą my nie mamy takich rozterek. Nasze romety i junaki z Chin cieszą się wielkim wzięciem i nikomu to nie przeszkadza.

Harley-Davidson Fat Boy to obraza dla Japończyków

To jest mocna rzecz. Z miejską legendą o przejęciu Harleya związana jest jeszcze jedna opowieść. Otóż amerykański Fat Boy miał być policzkiem dla dumnych Japończyków. Nazwa, którą Harley-Davidson użył dla swojego ciężkiego krążownika, wywodzi się ponoć od dwóch bomb atomowych o nazwach Fat Man i Little Boy, które Amerykanie zrzucili na Japonię w pod koniec II wojny światowej.

Fat Boy miał tak  jak atomówki zniszczyć Japończyków, których motocykle rozpanoszyły się na amerykańskiej ziemi. Koronnym dowodem na prawdziwość tej historii był również kolor pierwszego Fat Boya, którego pomalowano srebrną farbą. Przypominała ona do złudzenia srebrny bombowiec B-29, który spuścił bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki.

Dwa przednie światła to dwa motocykle?

Ta legenda ma już przynajmniej 70 lat, chociaż może być nawet starsza. Po świecie krążą różne warianty tej historyjki i wystarczy zmienić kilka szczegółów, żeby opowieść pasowała do każdych okoliczności. Posłuchajcie.

Dwóch motocyklistów jechało kiedyś w nocy przez północną Kalifornię. Droga wiła się niczym wąż wzdłuż skalistego wybrzeża. Tej nocy było pusto i trochę mglisto. Nagle z przeciwka wyłoniły się dwa snopy światła, ale jeden świecił słabo i podskakiwał. "Zobacz Steve, goście na motocyklach włóczą się po nocy tak jak my!" - zakrzyknął pierwszy z pary motocyklistów. "Zaraz zesrają się ze strachu! Patrz na mnie!" - dodał i nagle przyspieszył, celując pomiędzy nadjeżdżające maszyny. Plan był prosty. Chciał przemknąć pomiędzy nimi.

Dopiero chwilę przed zderzeniem motocyklista z przerażeniem zdał sobie sprawę, że znajduje się przed maską rozpędzonej, potężnej ciężarówki. W ułamku sekundy, podczas której wszystko wokół zastygło, dostrzegł jeszcze, że jeden reflektor samochodu jest ciemniejszy i obluzowany. Potem był huk, błysk i ciemność.

Ciężarówka zatrzymała się wiele metrów dalej, luźny reflektor wypadł podczas zderzenia i potoczył w bok. Zatrzymał niedaleko motocyklowego kasku. Przez wizjer hełmu wciąż spoglądały nieruchome, martwe oczy...

Mniej więcej tak należy odpowiadać tę historyjkę, natomiast łagodniejsza wersja kończ się nie tak krwawo. Motocyklista przelatuje nad maską ciężarówki i ma połamane nogi, ale przeżywa.

Tak było naprawdę! Nie zmyślam!

Znajcie inne opowieści? Nie wahajcie się ich użyć. Piszcie, opowiadajcie, dzielcie się. Z chęcią przeczytam. Może poznam jakieś nowe? I Wy też.

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    NAS Analytics TAG
    na górê