tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 MotoGP zazdro¶ci F1. Wje¿d¿a do USA z nowym zespo³em i twarz± Pitbulla
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

MotoGP zazdro¶ci F1. Wje¿d¿a do USA z nowym zespo³em i twarz± Pitbulla

Autor: Mick Fia³kowski 2023.12.27, 12:25 Drukuj

Organizatorzy MotoGP ogłosili niedawno hucznie, że do stawki dołączy w przyszłym roku nowy zespół z USA, którego twarzą jest słynny raper Pitbull. Czy w ten sposób mistrzostwa spełnią amerykański sen, który w przypadku Formuły 1 okazał się absolutnym blockbusterem? A może ważniejsze jest coś innego?

Zarówno wyścigi MotoGP, jak i Formuły 1, nigdy nie cieszyły się w USA taką popularnością jak w Europie czy innych zakątkach świata, choć obie serie wiele razy robiły już pod amerykański rynek nie lada podchody. Mam wrażenie, że jeszcze dekadę czy dwie temu MotoGP radziło się pod tym względem zdecydowanie lepiej, chociażby dlatego, że w 2006 roku tytuł wywalczył Nicky Hayden.

NAS Analytics TAG

Formuła 1, głównie z uwagi na amerykańskich inwestorów i właścicieli, przeprowadziła jednak w ostatnich latach prawdziwą ofensywę. W tym roku do wyścigów w teksańskim Austin i na ulicach Miami dołączył spektakularny tor w centrum Las Vegas, podczas gdy do zespołów dołącza coraz więcej amerykańskich sponsorów i inwestorów. Oczywiście nadal nie jest to poziom NBA, NFL czy NHL, ani amerykańskich serii wyścigowych NASCAR czy Indy, ale Formuła 1 radzi sobie w USA coraz śmielej podczas gdy MotoGP…

Co prawda w kalendarzu motocyklowej Grand Prix mamy bardzo ważny i popularny przystanek w Austin, a w stawce Moto2 jest amerykański zespół i dwóch zawodników, ale wyścigi jednośladów w szerszej świadomości po prostu w USA nie istnieją. Trochę trudno w to uwierzyć biorąc pod uwagę fakt, że latach 80-tych Amerykanie dominowali w królewskiej klasie, a ich dirt trackowy styl jazdy okazał się idealnie dopasowany do niewybaczających błędów, dwusuwowych pięćsetek.

Kenny Roberts najpierw święcił triumfy jako zawodnik, a później szef zespołu, najpierw fabrycznej ekipy Yamahy, a następnie swojej prywatnej załogi Team Roberts. W międzyczasie w nowym formacie MotoGP idealnie sprawdzili się zawodnicy z Superbike’ów, najpierw Colin Edwards i John Hopkins, a następnie Nicky Hayden, który w 2006 roku wywalczył mistrzostwo świata, trafiając przy okazji na okładki największych amerykańskich pism i magazynów.

MotoGP miało wtedy w USA swoje pięć minut, a wyścig na torze Laguna Seca był jedną z najpopularniejszych (i najciekawszych z perspektywy kibica) rund w kalendarzu. Niestety, ściganie na innym legendarnym amerykańskim obiekcie, Indianapolis, okazało się niewypałem. Co prawda seria trafiła na świetny tor CotA w Teksasie, ale - po zakończeniu kariery przez Bena Spiesa - bez zawodnika i zespołu w królewskiej klasie nie przyciąga na trybuny nikogo poza zagorzałymi fanami pamiętającymi jeszcze czasy Haydena i Edwardsa czy nawet Robertsa, Kevina Schwantza i Wayne’a Raineya.

Nic więc dziwnego, że hiszpańscy włodarze MotoGP z wielką zazdrością patrzą na rosnącą popularność Formuły 1 na ogromnym, amerykańskim rynku i coraz mocniej wyciągają ręce w jego kierunku.

Pierwszym krokiem w tę stronę była zmiana na kluczowym stanowisku w szeregach Dorna Sports, o której pisałem już kilka miesięcy temu. Do grona managerów hiszpańkiej firmy dołączył Amerykanin Dan Rossomondo, który zjadł zęby na marketingowych parkietach NBA. Gdy tylko ogłoszono jego dołączenie do zespołu MotoGP było jasne, że seria będzie próbowała zrobić mocny, marketingowy zwrot w zachodnim kierunku.

Teraz widzimy jego efekty. Tuż po Grand Prix Walencji ogłoszono, że ekipę RNF zastąpi w stawce nowy, amerykański zespół Trackhouse, który od kilku lat z powodzeniem ściga się także w amerykańskiej, samochodowej serii NASCAR. Jego twarzą jest znany raper, Pitbull. Ekipa prowadzona przez Justina Marksa nie ma zbyt dużego doświadczenia, jeśli chodzi o motocykle, ale zna się na motorsporcie, ma za sobą solidne zaplecze finansowe i potrafi robić niezłe show, a to przecież w Ameryce równie ważne, co aspekt sportowy.

Pod tym względem wybór Trackouse, a nie np. żadnego zespołu z czołówki amerykańskich Superbike’ów, jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. W końcu na padoku w USA nie ma nikogo z równie zasobnym portfelem i doświadczeniem w robieniu show.

Tymczasem motocyklowe doświadczenie nie jest Pitbullowi i Marksowi specjalnie potrzebne, bo Trackhouse przejął praktycznie całe zasoby ekipy RNF, z zawodnikami i personelem włącznie, jednocześnie zapewniając sobie od włoskiej Aprilii praktycznie fabryczne wsparcie.

Spodziewam się, że ekipa Trackhouse będzie w sezonie 2024 całkiem konkurencyjna, a Miguel Oliveira i Raul Fernandez powinni walczyć o podia równie regularnie, co Aleix Espargaro i Maverick Vinales w fabrycznych barwach w tym roku. Czy jednak to sprawi, że dla MotoGP spełni się amerykański sen?

Szczerze mówiąc, w perspektywie dwóch czy trzech lat mocno w to wątpię, a wszystko dlatego, że amerykańskim kibicom z pewnością mocno doskwierał będzie brak amerykańskiego zawodnika. Tutaj pojawia się zdecydowanie większy problem, bo Joe Roberts i Sean Dylan Kelly nie wydają się jeszcze moim zdaniem gotowi na królewską klasę i muszą w sezonie 2024 pokazać decydowanie więcej w Moto2. Nic nie wskazuje także na to, aby na horyzoncie nagle pojawił się "nowy Ben Spies", czyli Amerykanin, który mógłby trafić do MotoGP przez serię Superbike.

Oczywiście, trzeba pamiętać, że w WorldSBK nieźle radzi sobie Garrett Gerloff, który wystartował nawet w MotoGP w barwach RNF, gdy zespół nazywał się jeszcze Petronas Yamaha (w Assen w 2021 roku), ale nie wywalczył wtedy punktów i nie zwalił kibiców z nóg. Mam nadzieję, że jestem w błędzie i któryś z tej trójki "odpali w nadchodzącym sezonie wrotki" i zapewni sobie na 2025 awans do MotoGP nie tylko ze względu na paszport.

Co prawda Amerykanie kochają sporty zespołowe i teoretycznie mogliby dać się porwać MotoGP tylko dzięki "swojej" ekipie, ale organizatorzy MotoGP nie mają porównywalnego do F1 zaplecza, które pozwoliłoby im na równie dużą inwestycję w amerykański rynek, jak uliczny wyścig w Las Vegas czy Miami.

Mam jednak nadzieję, że jestem w błędzie, a Dan Rossomondo sprawi nam wszystkim ogromną niespodziankę. Z drugiej jednak strony mam poczucie, że MotoGP powinno zacząć od korzeni, a nie od samej góry. Tym, co wyróżniało wyścig MotoGP na Laguna Seca, był niepowtarzalny klimat i typowo amerykańskie podejście do zaplecza, na którym każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Tego aspektu brakuje dzisiaj - nie tylko moim zdaniem - za kulisami MotoGP, podczas gdy Formuła 1 oferuje znacznie więcej atrakcji poza samym wyścigiem, jak chociażby organizowane z rozmachem koncerty największych gwiazd. Niestety rynek motocyklowy nigdy nie będzie tak wielki, aby dorównać rynkowi samochodowemu i przyciągać do padoku równie duże pieniądze, a co za tym idzie równie szeroką i zróżnicowaną publiczność.

W przeciwieństwie do Formuły 1 MotoGP nigdy nie będzie też w stanie zorganizować wyścigu motocyklowego w centrum któregoś z największych amerykańskich miast, jak Miami, Vegas, LA czy Nowy Jork, a bez tego trudno będzie równie skutecznie przyciągnąć na trybuny "mainstreamowych" kibiców. Poza Laguna Secą, która nieco już odstaje pod względem infrastruktury, ale leży w sercu Kalifornii tuż obok LA oraz CotĄ, w Stanach najzwyczajniej w świecie nie ma innego obiektu, na którym można z powodzeniem zorganizować rundę MotoGP i pomieścić sto tysięcy lub więcej fanów.

Czy to wszystko oznacza, że jesteśmy skazani na porażkę, a MotoGP nigdy już nie spełni kolejnego amerykańskiego snu? Uważam, że najzwyczajniej w świecie musimy mierzyć siły na zamiary i mieć świadomość, że "amerykański sen" w przypadku motocykli ma zupełnie inną definicję, niż w przypadku Formuły 1.

Może i otoczka nie jest równie spektakularna, co w przypadku czterech kół, ale za to widowisko na torze i wyścigowy aspekt "show" w przypadku MotoGP bije F1 na głowę, a to dla nas, kibiców jest najważniejsze. Nawet jeśli w szerokiej opinii MotoGP pozostaje zdominowanym przez Hiszpanów i Włochów, europejskim sportem, który od czasu do czasu, nie zawsze skutecznie, próbuje jedynie naśladować różne sprawdzone w F1 rozwiązania.

Nie wiem jak Wam, ale mi to wystarczy, tak długo, jak na torze nie będzie brakować emocji. Poza tym dla mnie znacznie ważniejsze jest w wyścigach motocyklowych to, aby spełnił się wreszcie nie amerykański, a polski sen… a na to na szczęście szanse rosną ostatnio z tygodnia na tydzień!

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górê