Limitowana Lambretta X300 Casa. W³oski styl w 999 egzemplarzach
Lambretta znów postanowiła udowodnić, że potrafi rozpalić emocje wielbicieli włoskiej neoklasyki. Tym razem marka założona w Mediolanie przez Ferdinando Innocentiego połączyła siły ze swoją sportową odnogą Casa Lambretta, a efektem tej współpracy jest specjalna edycja modelu X300.
To pierwsze oficjalne partnerstwo tych dwóch marek i trudno o bardziej włoską historię niż właśnie ta. Możemy chyba trochę górnolotnie napisać, że tradycja spotyka nowoczesność, i nie będzie to wcale przesadą. Efekt tej współpracy przyjedzie do salonów już w październiku.
Pod obudową nie ma jednak wielkiej rewolucji, bo jednostka pozostała ta sama co w standardowym X300. Jednocylindrowy silnik o pojemności 275 cm³ generuje 25,1 KM przy 8250 obr./min i 24,5 Nm momentu przy 6250 obr./min. Napęd trafia na koło dzięki bezstopniowej skrzyni CVT i wtryskowi paliwa Bosch. Rama także nie zmieniła charakteru. To tak zwany półmonokok ze stali i charakterystyczny nieruchomy błotnik z przodu wciąż sprawiają, że ten skuter od razu rozpoznasz jako Lambrettę. Zawieszenie? Podwójne ramię z przodu i klasyczne podwójne sprężyny z tyłu, czyli sprawdzona włoska szkoła, która zawsze się sprawdza i nigdy się nie nudzi.
To, co odróżnia edycję Casa od zwykłej, kryje się przede wszystkim w detalach. Każdy egzemplarz otrzymuje wyjątkową tabliczkę z numerem "47", nową dwukolorową grafikę oraz karbonowe panele aerodynamiczne od ACAS Performance, które obejmują miniowiewkę i spoiler. Do tego dochodzą opony Pirelli Angle i efektowny zestaw prezentowy, który trafia do każdego nabywcy. Standardowe wyposażenie - cyfrowy ekran TFT, zapłon bezkluczykowy, LED-y i praktyczny schowek pod siedzeniem - pozostaje bez zmian.
Całość uzupełnia certyfikat autentyczności podpisany przez samego Vittorio Tesserę, właściciela Casa Lambretta. Czy to faktycznie potrzebne, skoro kupujesz maszynę prosto od dealera? Można dyskutować, ale Włosi wiedzą, że magia marki tkwi właśnie w takich detalach.
Łącznie powstanie 999 sztuk tego modelu, a cena na pewno wyniesie powyżej 30 000 zł. Czy warto? Wyjątkowe malowanie, numerowana tabliczka i karbonowe dodatki są efektowne, choć można by się zastanowić, czy nie wystarczyłby komplet naklejek i trochę lakieru. Z drugiej strony to jednak limitowana seria i włoski charakter, który dla wielu fanów Lambretty będzie wart każdej złotówki.


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze