Rząd szykuje finansową rewolucję, która uderzy w każdego kierowcę w Polsce. Mowa o ponad 22,5 milionach osób, które już za pół roku będą musiały płacić więcej za całą gamę opłat komunikacyjnych.

Zmiany przygotowywane przez Ministerstwo Infrastruktury są na końcowym etapie i wszystko wskazuje, że nowe stawki wejdą w życie w pierwszej połowie 2026 roku. W planach jest średni wzrost o 15 procent, choć jedna opłata wyróżnia się na tle reszty - indywidualne tablice rejestracyjne mają zdrożeć aż o 300 procent, co oznacza skok ceny z 1000 zł do 3000 zł.

Codzienne formalności w urzędach staną się droższe. Za nowe prawo jazdy zapłacimy 115,50 zł zamiast 100 zł. Międzynarodowe prawo jazdy podrożeje do 40,50 zł, a dowód rejestracyjny będzie kosztował 62,50 zł zamiast 54 zł. Pozwolenie czasowe wzrośnie z 13,50 zł do 16 zł. Standardowe tablice samochodowe osiągną cenę 92,50 zł, motocyklowe 46,50 zł, a motorowerowe 35 zł. Komplet nalepek legalizacyjnych zamiast 12,50 zł będzie kosztował 14,50 zł. Największym ciosem pozostają jednak indywidualne tablice, które staną się luksusem tylko dla zdeterminowanych, bo cena potroi się w stosunku do obecnej.

Dlaczego zmiany są wprowadzane właśnie teraz? Urzędy od dawna sygnalizują, że obecne opłaty nie pokrywają realnych kosztów, jakie muszą ponosić. Dokumenty są drukowane w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, która roku aktualizuje swoje cenniki o wskaźnik inflacji. Tymczasem kierowcy płacą te same kwoty od 2010 roku, czyli od piętnastu lat. Samorządy znalazły się w sytuacji, w której musiałyby dopłacać do podstawowych procedur komunikacyjnych.

Nowe rozporządzenie ma wyrównać ten bilans. Podwyżki mają być na tyle umiarkowane, by kierowcy ich mocno nie odczuli, a jednocześnie na tyle znaczące, by wydziały komunikacji wreszcie przestały pracować na minusie. Rząd podkreśla, że celem nie jest drenowanie kieszeni obywateli, lecz dostosowanie stawek do obecnych realiów. Trzeba jednak jasno powiedzieć - era tanich formalności w urzędach dobiega końca, a kierowcy muszą przygotować się na wyższe rachunki.