tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Interesuję się motocyklami od długiego czasu, ale - komentarz
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 79
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: sid 03.10.2013 15:50

Mam podobnie jak Ty... od ok 20 lat interesuję się motocyklami, już w wieku przedszkolnym ojciec woził mnie po osiedlowych uliczkach na swojej pomarańczowej "wuesce" (Pomarańczowa WSK Sport - do dziś pamiętam jak parzyłem sobie nogę o osłonę rury wydechowej) Jako mały bajtel ogładałem wszystkie wyścigi na eurosporcie, od zawsze marzyła mi się Yamaha R1... moim ulubieńcem był Max Biaggi, Troy Corser, Colin Edwards... na swoim bmx'ie naklejałem nalepki Repsol, jak miałem nową oponę piłowałem ją po asfalcie, żeby mieć slicka (wtedy to były tylko stomile "motylki") Później gdzieś ta pasja przycichła choć zawsze serce biło mi szybciej gdy tylko w oddali było słychać jakikolwiek warkot jednośladu... I tak przez ostatnie 20 lat sobie podziwiałem i się bałem... aż w końcu miesiąc temu stwierdziłem że albo teraz albo nigdy... stłumiłem te ciemne myśli i strach, zapisałem się na kurs... po zaliczeniu wykładów teoretycznych, wsiadłem na "motor" - Romet zetka 125... rety ile radości mi sprawiło jeżdżenie w kółko po placu!! W życiu się tak dobrze nie bawiłem w ubraniu... później jeszcze spać nie mogłem bo się następnych jazd następnego dnia doczekać nie mogłem... dzień następny zostałem posadzony na Hondę CB 500... wydawała mi się olbrzymim motorem o nieposkromionej mocy, po 2h jazdy robiła co chciałem, jechała tam gdzie chciałem ... rety ile radości mi sprawiło jeżdżenie w kółko po placu... parę godzin jazd później z jeszcze większym strachem i respektem wsiadłem na Suzuki SV650... wydawał mi się olbrzymim motorem o nieposkromionej mocy... pojezdziłem i strach przerodził się w drobną fuzję euforii i radości... te maksymalnie 40km/h jakie rozwijałem momentami na placyku dawało mi na prawdę wiele radości... na ostatnie 6h jazd miałem zaplanowane miasto, w momencie przekroczenia bramy placyku i wyjazdu na miasto poczułem się jak w domu, radość i smutek zarazem, dlaczego dopiero teraz? dlaczego tak późno zdecydowałem się na ten krok... jadąc tym motorem czułem się, że jestem u siebie i nagle cały strach o wszelkich wypadkach, śmierci, śrubach w nodze, rozbitych czaszkach, może nie zniknął, ale odszedł na dalszy plan... jestem pewien, że da się jeździć z głową i bez wypadku, wsiadając na motor masz swój los we własnych rękach. Oczywiście pomijając fakt, że możesz spotkać na swojej drodze pijanego idiotę, który to życie może nam w każdej chwili odebrać... ale na takiego można się natknąć nawet czekając na autobus na przystanku... można jeździć motorem, czerpać z tego nieskończoną przyjemność, a przede wszystkim jeździć bezpiecznie... ja sobie zdaję sprawę, że jak już zrobie to prawko na motor, to dopiero wtedy tak na prawdę mogę zacząć uczyć się jeździć i zamierzam jak na razie większość czasu spędzić na jakimś kawałku placu pomiędzy pachołkami zanim w ogóle zdecyduję się na jakąkolwiek dłuższą podróż... mam 33 lata

Odpowiedz

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę