Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 52
Pokaż wszystkie komentarze"Idę o zakład, że bez uprzejmości da się żyć na drodze i to znacznie lepiej niż z nią. Wystarczy, aby każdy bezwzględnie stosował się przepisów." Jak to mówią, nie próbuj być świętszy od papieża. Nie wierzę, że autor nigdy przenigdy nie przeciął podwójnej ciągłej, nie przekroczył prędkości chociażby o 1 km/h. Hipokryzja niestety straszną rzeczą. Najlepiej niech wszyscy będą nieuprzejmi i będzie się czekało na wyjazd z podporządkowanej po 2 godziny.
OdpowiedzChyba Autor chciał włożyć kij w mrowisko. W jednym z artykułów - nie pamiętam, czy to był Lovtza, czy inny redaktor - była taka sentencja, że wszak nikt poważnie nie myśli, iż ścigacze są zrobione po to, by jechać 50, czy 90 km/h. Jak to się ma do bezwzględnego stosowania się do przepisów? Kochani na 2 kółkach - łamiecie przepisy nagminnie, OK my w "puszkach" też. Ale albo rybka, albo przewóz. Żądacie nie wpuszczania z podporządkowanej? Bardzo proszę. Ale nie ma mowy o przekraczaniu 50 na terenie zabudowanym w godzinach 5-23, nie ma "omijania korków" przez przecinanie podwójnej, czy pojedynczej ciągłej, nie ma wyprzedzania (bo jeśli w korku auta się poruszają nawet powoli, to już nie jest omijanie) przed skrzyżowaniem, nie ma wyprzedzania po prawej w terenie zabudowanym, jeśli nie są wyznaczone pasy ruchu, nie ma przekraczania 90 km/h poza terenem zabudowanym na drogach innych niż ekspresowe i autostrady. Wystarczy? Czy Wy nie zdajecie sobie sprawy, że my, co bardziej doświadczeni "puszkowcy". "katamaraniarze", czy jak jeszcze bardziej obelżywie nas zwać, często musimy Was traktować jak małe dzieci, co jak mu się nie da zabawki, to się rozryczy, albo - co jeszcze gorzej - zrobi sobie krzywdę? Autorze - trochę odpowiedzialności za słowo.
OdpowiedzFacet ty nie masz pojęcia o czym mówisz. Ile razy jest taka sytuacja, że motocykliści giną z winy kierowców samochodów ? Zgodzę się, że niektórym zdarzy się jechać za szybko ale nie wszyscy nagminnie łamią przepisy. Wielu młodych kierowców ginie dlatego, że kierowcy 4 kółek ciężko jest spojrzeć w lusterko. Jestem ciekaw czy gdybyś był motocyklistą mówiłbyś tak samo. Pozdrawiam
OdpowiedzWiem, o czym mówię, 30 lat za kółkiem daje pole do obserwacji, choć nie generalizuję. Jest na naszym ulubionym portalu "Ścigacz" (naprawdę bardzo lubię tu zaglądać) taki dość pouczający filmik pokazujący kolizję motocyklisty z samochodem marki warszawa. Tytuł filmiku świadczy, że cała złość redakcji obróciła się przeciw kierowcy leciwego auta, który bardzo powoli zjeżdża z pasa środkowego na prawy do krawężnika - czy to z niedołęstwa, czy z powodu awarii pojazdu. I wtedy ląduje mu na bagażniku motocykl jadący znacznie szybciej niż pozwalają przepisy skrajnym prawym pasem. Całe szczęście motocyklista przeżył, motocykl nie za bardzo. Kierowca warszawy nie miał szans, żeby zobaczyć motocyklistę w prawym lub wstecznym lusterku, w które się zerka, a patrzy się do przodu. Mogę Cię zapewnić, że mam oczy dookoła głowy, nie raz, nie dwa się zdarzyło w korku, że dociągnąłem do krawężnika, żeby mnie motocyklista mógł bezpiecznie ominąć lub wyprzedzić, nie pakując się na przeciwny pas. A na Twoje pytanie odpowiem tak: już niedługo będę motocyklistą i wiem, jak się zachować na drodze, żeby kierowcy samochodów nie gotowali się na moje zachowanie. Nie walczmy ze sobą na drodze, pomagajmy sobie! To jest także apel do kierowców 4 kółek - wiem, że skazany na częściową porażkę. Pozdrawiam, Panie Maćku i życzę szerokości na czterech, dwóch, jednym :)
Odpowiedz