Bawarska bitwa o Sudelfeld. Motocykli¶ci kontra zakazy
W niemieckim Rosenheim grzmiały silniki, ale tym razem nie z powodu wyścigu ani zlotu, lecz protestu. Około 1500 motocyklistów zebrało się, by głośno zaprotestować przeciwko zakazom jazdy po słynnej trasie Sudelfeld w Bawarii, obejmującej powiaty Rosenheim i Miesbach.
Trasa Sudelfeld to jedna z najbardziej znanych i malowniczych dróg górskich w południowych Niemczech, położona w Bawarii, na terenie powiatów Rosenheim i Miesbach. Łączy miejscowości Bayrischzell i Brannenburg, wijąc się przez Alpy Bawarskie wzdłuż przełęczy Sudelfeldpass na wysokości około 1123 metrów n.p.m.
To miejsce kultowe dla motocyklistów. Szeroka, dobrze utrzymana nawierzchnia, liczne zakręty, zmienne nachylenia i przepiękne widoki na góry sprawiają, że Sudelfeld od dekad przyciąga miłośników dwóch kółek z całych Niemiec i krajów sąsiednich. Dla wielu to bawarski odpowiednik włoskiej Stelvio Pass, może mniej ekstremalny, ale bardziej przystępny i tętniący życiem w weekendy.
Niestety właśnie ta popularność stała się powodem kontrowersji. Władze lokalne zaczęły wprowadzać okresowe zakazy ruchu dla motocykli, argumentując decyzję hałasem i bezpieczeństwem. Ograniczenia obejmują m.in. weekendy i letnie miesiące, co wywołało sprzeciw środowiska motocyklowego, które uważa, że zamiast zakazów potrzebna jest lepsza kontrola nad piratami drogowymi, a nie kara dla wszystkich.
Protest zorganizowany przez niemieckie stowarzyszenie motocyklistów BVDM, miał pokazać, że społeczność jednośladów potrafi walczyć o swoje prawa, zachowując przy tym pełną kulturę i porządek. Lokalne media oszacowały, że liczba motocyklistów mogła w kulminacyjnym momencie przekroczyć nawet dwa tysiące zmotoryzowanych. Mniej więcej połowa z nich wzięła udział w przejeździe zamkniętą drogą aż do gospody Schnauferl-Wirt.
Jeszcze raz warto zaznaczyc, że protestujący nie domagali się pełnej wolności bez zasad, lecz rozsądku w decyzjach władz. Wielu z nich apelowało o surowsze kary dla piratów drogowych i więcej patroli policyjnych, ale sprzeciwiało się masowym zakazom, które uderzają także w tych, którzy jeżdżą odpowiedzialnie. BVDM ponownie wezwało do uczciwego traktowania motocyklistów i podkreśliło, że środowisko samo powinno dbać o swój wizerunek, reagując na niebezpieczne zachowania w swoich szeregach. Wydarzenie miało spokojny charakter i nie doszło do żadnych ekscesów.
Niestety już od jakiegoś czasu widzimy niepokojący trend rugowania motocykli z wielu górskich tras i odcinków, nie tylko w Niemczech czy Austrii. Takie akcje najczęściej tłumaczone są hałasem i koniecznością poprawy bezpieczeństwa, tyle że w tych działaniach brakuje symetrii, ponieważ pod ścianę stawiani są niemal wyłącznie motocykliści, a za hałas i inne problemy odpowiadają również samochody. Stąd także potrzeba takich akcji, jak w niemieckim Rosenheim. Motocykliści nie zgadzają się na rolę kozła ofiarnego.


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze