Arkadiusz Lindner na podium Breslau Rallye 2017!
Arkadiusz Lindner zajął bardzo dobre trzecie miejsce w swoim quadowym debiucie na trasach maratonu Breslau Rallye 2017.
Po ośmiu dniach rajdowej walki i pokonaniu około 2000 km, zawodnik zespołu Kingsquad Lindner Bros, Arkadiusz Lindner dojechał do upragnionej mety rajdu Breslau. W tym czasie zgromadził bezlik doświadczenia, którego nie zaznałby na żadnym innym rajdzie. Stając na starcie największego offroadowego maratonu wśród kierowców quadów klasy cross-country wywalczył znakomite trzecie miejsce.
Z racji bardzo ciężkich warunków panujących przez większość rajdowych dni organizatorzy postanowili skrócić ostatni odcinek specjalny ze 150 do 100 kilometrów. Mimo niewielkiego dystansu wiele załóg marzyło, aby jak najszybciej znaleźć się na mecie i mieć za sobą ten rajd. Inni zaś dawali z siebie i swoich maszyn wszystko aż do ostatnich kilometrów, aby móc zyskać cenne minuty, niezbędne do awansu w tabeli klasyfikacji generalnej.
Po piątkowym etapie Arek Lindner tracił do drugiego w tabeli, Nicholasa Harkjaera blisko 30 minut, co było niezwykle trudne do nadrobienia na tak krótkim dystansie. Arek nie musiał się również obawiać o utratę swojej pozycji. Zajmujący czwartą lokatę Holender Alex Bogerd tracił do zawodnika Łódzkiego Klubu Offroadowego ponad osiem godzin. Z tych oto powodów Lindner mógł ze spokojem cieszyć się jazdą, jaką lubi.
- Po wczorajszym etapie mój quad był dość mocno roztrzaskany, ale Przemek - mój mechanik, odwalił kawał dobrej roboty. Rankiem miałem odbudowanego i gotowego do jazdy quada. W planie miałem powalczyć z Nicholasem i Andrzejem od samego początku, ale oczywiście, jak to ja, spóźniłem się na start. Na 23 kilometrze dogoniłem Pierona, ale niewiele później złapałem większego kapcia, na co straciłem sporo minut. Później jechałem już bez problemów, ale nie zdołałem dogonić Andrzeja. Na mecie sędziowie powiedzieli mi, że minął ją kilka minut przede mną - mówi Arkadiusz Lindner.
Kierowca quada z numerem 133 ukończył ostatni etap Breslau Rallye na trzecim miejscu, zachowując także trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej rajdu. Wynik ten uważa za bardzo dobry jak na debiut w tak trudnym i wymagającym rajdzie.
- W ciągu tych ośmiu dni całkowicie wyluzowałem się i wypocząłem psychicznie, a dokładnie po to tutaj przyjechałem. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu rajdu i uzyskanego przeze mnie wyniku. Świadczy on o powadze i trudności zawodów. Na Breslau nie można sobie tak po prostu przyjechać i wygrać. Walka o pierwsze miejsce była fenomenalna. Nicholas cały rajd jechał jak natchniony, a Pieron, jako obrońca tytułu musiał odpierać jego ataki, aż do samego końca. Należą się im wielkie wyrazy uznania. Dużą niespodziankę sprawiła pogoda, co szczególnie odczułem z powodu braku odpowiedniego doposażenia. Ale myślę, że wyszło mi to na dobre. Mam za sobą wiele upalnych rajdów, ale rzadko mam okazję jeździć w tak ekstremalnych warunkach, z jakimi tutaj się mierzyliśmy. Jest to dla mnie cenne doświadczenie. Naprawdę był to dla mnie bardzo udany rajd. To zasługa Przemka Celebańskiego, któremu bardzo dziękuję za przygotowanie mojego quada i odbudowywanie go do kupy po każdym etapie. Razem to wszystko ogarnęliśmy i razem wygraliśmy ten rajd. Dziękuję mojej rodzinie, która pozwoliła mi tu przyjechać i wystartować. Dziękuję moim rajdowym przyjaciołom - Mańkowi, Piotrkowi i Andrzejowi, którzy przyjechali tu specjalnie, aby mnie wspierać. Podziękowania należą się całej ekipie Offroad Rescue Team, którzy mi kibicowali, a gdy dostawali zgłoszenie, z których wynikało, że mogę potrzebować pomocy, pędzili nie patrząc na straty w sprzęcie. Dziękuję także wszystkim, którzy codziennie okazywali swoje zainteresowanie moimi wynikami i tym, co działo się na rajdzie. To wspaniałe uczucie, gdy o wynikach dowiadujesz się od swoich kibiców - dodaje Lindner.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze