tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Wyścigi na lotniskach - widziane z drugiej strony
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Wyścigi na lotniskach - widziane z drugiej strony

Autor: Tadek Klonowski 2012.05.24, 08:02 41 Drukuj

Od redakcji: Po naszej ubiegłotygodniowej publikacji na temat wyścigów na lotniskach rozpętała się prawdziwa burza. Choć staraliśmy się maksymalnie rzeczowo odnieść do tego tematu, pojawiło się wiele zarzutów pod naszym adresem, głównie dotyczących tego że zbyt mało uwzględniliśmy argumenty drugiej strony – argumenty przemawiające za organizacją tego typu imprez. Jako, że Ścigacz.pl zawsze był otwarty na dyskusję i różne punkty widzenia, nie uchylamy się od nich także i teraz. Polemikę zaoferował się podjąć Tadek Klonowski, swego czasu zawodnik amator, teraz uczestnik imprez wyścigowych na lotniskach. Czy jego argumentacja będzie dla was bardziej przekonująca?

Czerwone... wciąż czerwone... kolejny nerwowy rzut oka na sygnalizator - Gixer drapieżnie zasysa powietrze gdy wskazówka obrotomierza tańczy w rytm podkręcanej manetki. Obok czerwona Cebra, też przyczajona do skoku, cała aż drży w oczekiwaniu na spuszczenie jej ze smyczy sprzęgła którą mocno trzyma obleczona w rękawice dłoń.
Już! To już teraz!

Czerwona poświata znika, a zastępujące ją zielone oko zachęcająco mrugnęło do ośmiu cylindrów i trzydziestu dwóch zaworów. Ja będę tym razem lepszy! Głodne paliwa gardziele już nie skrępowane przepustnicami zachłystują się swoim ulubionym pokarmem a uwolnione konie mechaniczne głośnym rykiem manifestują swoją moc. Shift-light daje znak - dwójka, kierownica lekko zatrzepotała przy zbyt nerwowo puszczonym sprzęgle. Cholerna Cebra wysunęła do przodu swój nos, lecz ja się nie dam - wzrok wbity w obrotomierz, znów mruga shift-light, tym razem pamiętam! Bez sprzęgła! Trójka. Mam ją! Przede mną tylko czerń asfaltu i coraz szybciej pożerane białe paski oddzielające mój teren od tego który należy do cebry. Jest dobrze.

Z otwartych okien srebrnego Daewoo wylewa się techno. Dwie małolaty wyrwane na dyskotece zmiękczane hipnotycznym masażem subwoofera na tylnych siedzeniach piszczą z uciechy podobnie jak koreańskie opony. Nonszalancko wystający za oknem łokieć, złoty łańcuch na nadgarstku i stylowy tatuaż na bicepsie kierowcy jednoznacznie wskazuje kto tu jest Alfa. Kierowca poprawia lusterko i taksującym wzrokiem wybiera dzisiejszą zdobycz. Ta brzydsza zostanie dla kolegi.

Jaskrawe światło z sufitu razi bijąc prosto w oczy. Czuję dziwny zapach alkoholu zmieszanego z czymś nieokreślonym. Leniwie obserwuję regularną linię oddzielającą rzędy zielonych kafli na ścianach. W polu widzenia pojawia się czyjaś głowa w czepku, z zasłoniętą połową twarzy. Głowa pochyla się nade mną, coś mówi. Choć rozumiem słowa, sens zdań umyka mojej percepcji - w dodatku nie wiem gdzie jestem i jak się tu znalazłem. Chcę wstać i wrócić do domu lecz ciało nie chce słuchać moich rozkazów. Zamiast słów z moich ust wydobywa się niezrozumiały jęk. Boże, co się ze mną dzieje? To chyba sen, czuję się tak dziwnie i nierzeczywiście. Chcę się obudzić, lecz zamiast tego spadam w ciemność. W ostatniej chwili przytomności przychodzi olśnienie - miałem wypadek.

Trudne trudnego początki

Codziennie na ulicach polskich miast dochodzi do wypadków z udziałem motocyklistów i to nie tylko tych dosiadających przecinaków. Również ci jeżdżący na iksjotach, gieesach i wszelkiej innej maści motocyklach giną lub tracą zdrowie w dżungli ulicznego ruchu. W krajach bardziej ucywilizowanych motoryzacyjnie, takich jak Niemcy, Włochy, Hiszpania, Francja czy Wielka Brytania statystyki są bardziej łaskawe dla miłośników jednośladów. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, począwszy od fatalnego stanu infrastruktury drogowej karygodnie zaniedbanej przez obserwujących ten chaos z pokładów helikopterów włodarzy, poprzez nagminny brak kultury jazdy, a skończywszy na szczątkowej edukacji motoryzacyjnej użytkowników dróg.

Motocykliści są wyjątkowo wrażliwą tkanką tego organizmu - słabiej widoczni, zazwyczaj szybciej poruszający się od reszty pojazdów i dużo gorzej zabezpieczeni przed efektami potencjalnej kolizji niż kierowcy "puszek". Poza tym wszystkim jazda motocyklem stawia więcej wymagań kierowcy, niż jazda samochodem. Do sterowania motocyklem służy nie tylko i wyłącznie gaz, hamulec, sprzęgło i dźwignia biegów - aktywnym składnikiem tego równania jesteśmy również my sami. Choćbyś nie wiem jak się przesuwał na siedzeniu samochodu nie zmieni to niczego w trajektorii pokonywanego właśnie zakrętu. Na motocyklu przesunięcie się kilka centymetrów do przodu lub do tyłu, opuszczenie barku i wychylenie ciała zmienia delikatny balans całego zespołu, jaki stanowimy wraz z motocyklem - dystrybucja wagi pomiędzy przednią i tylną oponą może stanowić różnicę pomiędzy życiem i śmiercią. Do opanowania tych elementów jazdy potrzebna jest odpowiednia edukacja, a przede wszystkim dużo, dużo ćwiczeń. Nie wystarczy zrozumienie kinetyki motocykla - przeczytanie nawet sto razy "Twist of the Wrist" nie uczyni z nas sprawnych motocyklistów, do tego potrzebna jest praktyka. Praktyka, która wyrobi w nas odpowiednie odruchy, nauczy "czytania" przyczepności opon czy wprost organicznego operowania gazem i hamulcem. Sieć neuronalna, która zawiaduje naszą motoryką jest wielokrotnie szybsza, niż głowa - lecz niestety dużo wolniej od niej się uczy. I to właśnie wypracowane odruchy ratują nasz tyłek z opresji w nieprzewidzianych sytuacjach.

Lecz jak przeżyć ten okres nauki w tak nieprzyjaznym środowisku jakimi są ulice naszych miast? Spieszę z odpowiedzią: na torze wyścigowym. Nie, nie upadłem na głowę, właśnie to miałem na myśli. Tor wyścigowy to nie tylko miejsce w którym Szkopek, Pasio czy "Profesor" Oskaldowicz walczą o centymetry asfaltu na wyjściu z zakrętu. To również miejsce bez krawężników, betonowych śmietników, młodziaków w samochodach "z kratką" czy malujących się podczas jazdy paniuś w beemkach iksileśtam. To miejsce, w którym nie spotkamy nawalonego traktorzysty z glebogryzałką lub nawiedzonego psa chcącego ukąsić nasze przednie koło. Proszę was, wskażcie mi inne miejsce w którym na przestrzeni kilku kilometrów znajdziecie kilkanaście zakrętów o różnych profilach, szykany czy proste pozwalające rozwinąć prędkość ponad 200 km/h. To czysty trening skondensowany bardziej, niż mleko w tubce. W Polsce niestety takich obiektów mamy jak na lekarstwo. Jedyny prawdziwy tor w Przeźmierowie koło Poznania który w konfrontacji z obiektami czeskimi, słowackimi czy niemieckimi wygląda jak... daruję sobie epitet i kilka torów kartingowych - z czego jeden z najpopularniejszych wkrótce ma być zaorany pod nowe osiedle, bo aktualna władza zwęszyła niezły geszeft z deweloperem. Tor Poznań jest dla wielu chętnych zbyt elitarną zabawą z powodów finansowych natomiast tory kartingowe są wspaniałym miejscem do pośmigania na supermoto, lecz niewiele nauczymy się tam podczas wizyt sportowym motocyklem. Brak tam szybszych zakrętów, miejsc do trenowania dohamowań czy redukcji. Ile czasu można jeździć na dwójce?

Byłem - Widziałem – Jeździłem

W myśl powszechnie znanego prawa głoszącego, że natura nie znosi próżni, ta przestrzeń potrzebna wielu motocyklistom jest zapełniana przez oddolną inicjatywę, jaką jest zorganizowany cykl imprez na lotnisku w Białej Podlaskiej. Dostępna finansowo dla większości zwykłych użytkowników motocykli w miejscu niezbyt odległym od dużych aglomeracji - jest to atrakcyjna alternatywa dla jedynego toru wyścigowego w Polsce. Wykorzystując teren nieużywanego lotniska wojskowego stworzono ciekawą nitkę z szybkimi prostymi, trójkowymi zakrętami, nawrotami i szykankami. Oczywiście jest to ersatz toru wyścigowego bez żwirowych pułapek, wymalowanych "betonków", profilowanych zakrętów i specjalnej torowej nawierzchni. Jednak jest to miejsce, w którym w bezpiecznych warunkach możemy samodzielnie podnosić swoje umiejętności. Miejsce, któremu bliżej do profesjonalnego toru wyścigowego, niż do ulicy. Śmiem twierdzić, że w pewnych aspektach jest tam bezpieczniej, niż na Torze Poznań. Byłem tam i dwukrotnie brałem udział w wyścigu i uwierzcie mi - ani razu nie byłem tak spietrany jak na lewym szybkim (J) w Przeźmierowie. Nie bez znaczenia jest fakt, że jest to wolniejszy tor - tu ledwo wrzucałem piątkę - w Poznaniu na prostej start-meta "dokręcałem" szóstkę. W każdym miejscu jeśli przepałujesz zakręt - masz do dyspozycji albo trawę, albo kawałek asfaltowej alejki. Nawierzchnia w zestawieniu z obiektami sportowymi oczywiście jest gorsza, lecz proszę spróbujcie w Poznaniu wyjść na prostą start-meta (N) lub wyjechać z dużej patelni (A2) aż do białej linii. Pozwijana przez koła ścigających się tam samochodów nawierzchnia tworzy charakterystyczną "tarkę" i trafienie tam nie jest najprzyjemniejszym z doznań. Reasumując - Tor w Białej Podlaskiej jest zadziwiająco równy jak na tego typu obiekt i na pewno nawierzchnia jest tam dużo lepsza niż np. na lotnisku w Nowodworze, na którym miałem okazję pojeździć w zeszłym roku. W Białej Podlaskiej trafiłem na jedno niestabilne miejsce, które należy omijać i uczynić węższe wyjście w pierwszym zakręcie elementem planu pokonywania tego toru. Aby uczciwie postawić sprawę trzeba też powiedzieć, że w obrębie nitki wyznaczonego toru znalazły się dwa odcinki złożone z betonowych płyt - co w moim przypadku wymagało podkręcenia amortyzatora skrętu o jeden klik i zmiękczenia tłumienia odbicia i dobicia zawieszeń o półtora obrotu w stosunku do ustawień dla Toru Poznań. Dopiero ta operacja pozwoliła mi na odwijanie do końca na tych odcinkach. W przypadku większości uczestników, jeżdżących bardziej rekreacyjnie, niż sportowo nie stanowiło to żadnego problemu.

Jestem nastawiony polemicznie

Lovtza w swoim artykule postawił cały szereg zarzutów dotyczących zarówno sensu uczestnictwa w takich imprezach jak też wysunął zastrzeżenia natury prawnej. Część z nich uznaję za uzasadnione, poniżej zajmę się tymi z którymi się w całości lub w części nie zgadzam.

Teza 1: Brak informacji organizatora imprezy o ryzyku jakie podejmują uczestnicy i nie poinformowanie o możliwości utraty życia lub zdrowia w wyniku jazdy motocyklem na tego typu obiekcie

Każdy z uczestników na wstępie podpisuje formularz zgłoszeniowy, (dostępny również na stronie organizatora) oświadczając, że zdaje sobie sprawę z ryzyka związanego z uczestnictwem w takiej imprezie i bierze w niej udział na własną odpowiedzialność. Nie wiem czego więcej można wymagać? Opisu możliwych uszkodzeń ciała? Zarzut ten wydaje mi się o tyle absurdalny, że można go zastosować do dowolnej imprezy sportowej odbywającej się nawet na "profesjonalnym" torze takich jak WMMP lub puchar PZM. Czy chodzi o to, że plakaty reklamujące tego typu działania powinny epatować nas widokiem otwartych złamań, zeszlifowanych motocykli i pogrążonej w żałobie rodziny? W końcu każdy z nas jeżdżących motocyklem zdaje sobie sprawę z zagrożeń jakie niesie zwykła jazda jednośladem, a w wypadku uczestniczących w wyścigu - rywalizacja sportowa. Proszę, miejmy wzajemny szacunek dla naszej inteligencji.

Teza 2: Treningi i wyścigi na lotnisku nie przekładają się na wzrost umiejętności w ruchu drogowym, a warunki tam panujące znacząco odbiegają od warunków na drogach. Teza ta uzasadniona została głównie brakiem programu szkoleniowego, innym rodzajem nawierzchni, niż ta którą pokryte są nasze ulice i brakiem profesjonalnej kadry szkoleniowej

Prawdą jest, że nawierzchnia na lotnisku w Białej Podlaskiej różni się od tej, którą znamy ze zwykłych ulic. Różni się w podobny sposób w jaki różni się asfalt naszych "pożal się Boże" dróg od nawierzchni, która pokrywa nitkę torów wyścigowych. Nie wiem czy kiedykolwiek próbowaliście się przejechać na rolkach po Torze Poznań? Ja próbowałem i wcale wam tego nie polecam. Lovtza słusznie zauważył, że teren lotniska jest pokryty przyczepnym, chropowatym asfaltem bardziej przypominającym ten w Przeźmierowie, niż ten uliczny. W wielu miejscach czuć łączenia betonowych płyt znajdujących się pod bitumiczną pokrywą gdy dotykamy jej w zakręcie sliderem, lecz przynajmniej dla mnie nie stanowiło to żadnego problemu i nie powodowało jakichkolwiek niestabilności motocykla. Opony bez problemu uzyskiwały właściwą temperaturę pracy po mniej więcej dwóch okrążeniach toru, a wyczuwalność ich przyczepności niczym mnie nie zaskoczyła. Ja jednak, jako osoba z jakimś tam doświadczeniem sportowym samodzielnie szlifowałem swoje umiejętności. Co natomiast z tymi motocyklistami, którzy jeździli w grupach C (początkujący) i B (zaawansowani)? Czy brak profesjonalnego trenera pozbawił ich jakichkolwiek korzyści z kilometrów zrobionych na tym torze i zmarnotrawili oni swój czas, pieniądze, opony i paliwo? Ja twierdzę, że nie. Na początku poznali układ toru prowadzeni jak kaczuszki przez jednego z zaawansowanych uczestników, zapoznali się z flagami jakie używane są przez dyżurujących wirażowych do komunikacji z uczestnikami, a następnie samodzielnie ćwiczyli w warunkach o wiele bezpieczniejszych niż uliczne. Te setki hamowań, zakrętów i przyspieszeń wypaliło neuronalny ślad, którym w sytuacji krytycznej elektryczny sygnał pobiegnie szybciej i sprawniej wyzwalając właściwą reakcję mięśniową. Nauczyli się lepiej odczytywać sygnały jakie dają im opony i oswoili z przechyłem motocykla w zakręcie. Niektórzy z uczestników treningów oczywiście w bolesny sposób poznali własne możliwości oraz ich motocykli. Lecz dotychczasowy bilans jest dodatni - kilka sińców i połamanych plastików wymienionych na doświadczenie. Należy dodać, że reakcja wirażowych na jakiekolwiek zdarzenia była natychmiastowa, czuwająca w karetce ekipa medyczna badała pechowców, "śmieciarka" zwoziła sprzęt do strefy depo, a tor był sprawdzany i sprzątany z ewentualnych pozostałości tych nieprzyjemnych zdarzeń.

Teza 3: Na lotnisku można jeździć rekreacyjnie, lecz nie powinno się ścigać

Lotnisko w Białej Podlaskiej nie nadaje się do rozgrywania rund MotoGP, WSBK lub chociażby naszego rodzimego WMMP. Lecz czy można się na nim ścigać? Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: tak. Roszczę sobie prawo do tego, aby móc odpowiedzieć twierdząco na to pytanie, brałem bowiem udział w obydwu wyścigach jakie odbyły się tam do tej pory. I tu muszę wam zdradzić pewną wstydliwą tajemnicę - należę do ludzi strachliwych i dość ostrożnych. Świadectwem tego jest jedyny mój "prawdziwy" sezon wyścigowy - cały cykl pucharowy i wiele dodatkowych treningów przejeździłem bez jednej nawet wywrotki. Ja granicy przyczepności szukam raczej "od dołu" niż "od góry". Oczywiście miałem wiele przygód i jak mawiają Anglosasi zdarzeń typu "close call", lecz szczęśliwie udawało mi się z nich wszystkich wydłubać bez szkód na ciele i motocyklu. Tor w Białej Podlaskiej dostarczył mi wiele dobrych sportowych emocji bez przesadnie dużej dawki strachu - to doskonałe pole rywalizacji sportowej dla takich amatorów jak ja z niezbyt zasobnym portfelem i ograniczoną ilością czasu. Nieprawdą jest, że ściganie się na lotnisku jest ewenementem niespotykanym gdzie indziej. Na świecie istnieje wciąż wiele obiektów tego typu na których odbywają się sportowe treningi i wyścigi. Wymienię tu chociażby tor Jurby Airfield Circuit na wyspie Man urządzony na lotnisku pamiętającym jeszcze II Wojnę Światową i które wciąż działa jako lotnisko rezerwowe czy Abington Airfield w Wielkiej Brytanii.

Teza 4: Legalność wyścigów jest dyskusyjna

Muszę przyznać, że nie czuję się zbyt mocny w tym temacie i nie jestem w stanie formułować tu kategorycznych sądów. Jednak wypowiem się przynajmniej o kilku z poruszonych przez Lovtzę zastrzeżeniach, częściowo opierając się o argumentację zdroworozsądkową, a niekoniecznie prawną. Przepisy prawa polskiego o ile mi wiadomo nie regulują zasad organizowania zawodów w sportach motorowych nie odbywających się na drogach publicznych, nie dotyczy ich PORD, a w ustawie o sporcie, która zastąpiła stare ustawy o kulturze fizycznej i sporcie kwalifikowanym nie znalazłem jakichkolwiek adekwatnych do tego przypadku regulacji prawnych.

"Czy obiekt jest przystosowany do prowadzenia tego typu imprez, czy ma jakąkolwiek homologację lub atest bezpieczeństwa? Odpowiedź: nie."

Nadużyciem jest udzielenie tu jednej odpowiedzi. Obiekt jest przystosowany do tego typu imprez na tyle, na ile jest to możliwe i na ile leżało to w zasięgu finansowym i organizacyjnym firmy "Superbike". Można zadać pytanie, czy obiekt został wystarczająco przystosowany? Wydaje mi się, że tak. Kolejne narzucające się pytanie to czy można to było zrobić lepiej? Na pewno tak. Lecz idąc tą ścieżką rozumowania, jak zresztą zauważył to Lovtza podając przykład Silverstone, skończymy na zaoraniu terenu, ułożeniu nowej nawierzchni, wysypaniu pułapek żwirowych, wybudowaniu profesjonalnych boxów oraz postawieniu hotelu, parkingów i basenów. W ten sposób nigdzie nie dojdziemy, a tacy jak ja wciąż nie będą mieli gdzie jeździć. Nie wiem natomiast, czy obiekt powinien posiadać jakąkolwiek homologację lub atest bezpieczeństwa i czy jest to wymagane przy organizacji tego typu imprez. Podejrzewam, że wyścigi na 1/4 mili, Gymkhana czy treningi doskonalenia jazdy urządzane przez liczne szkoły motocyklowe również nie posiadają tego typu certyfikatów, a jednak się odbywają.

"Czy organizator posiada uprawnienia do prowadzenia tego typu imprez, jest zarejestrowany jako podmiot zajmujący się prowadzeniem doskonalenia techniki jazdy na liście wojewody właściwego dla danego rejonu? Odpowiedź: nie."

Skontaktowałem się z organizatorem i zostałem poinformowany, że przedmiot działalności firmy wpisany do ewidencji gospodarczej obejmujący rzeczone obszary to "pozostała działalność związana ze sportem" oraz "pozostała działalność rozrywkowa i rekreacyjna". Nie chcę się spierać w kwestii nomenklatury, dla mnie to sprawa drugorzędna. Czy w Białej Podlaskiej odbywają się treningi doskonalenia jazdy? Odpowiedź znów jest niejednoznaczna - impreza występuje pod nazwą „Wyścigowych Treningów Motocyklowych” i w jej obrębie rozgrywany jest „Puchar Superbike”. Jeżdżąc tam doskonalimy swoje umiejętności, jednak nie odbywa się tam szkolenie w formie, przy której zastosowanie miała by ustawa o Ośrodkach Doskonalenia Techniki Jazdy.

"Czy personel dysponuje przeszkoleniem przewidzianym do prowadzenia zawodów sportowych (sędziowie wirażowi), czy instruktorzy posiadają uprawnienia instruktorów doskonalenia techniki jazdy? Odpowiedź: nie."

O ile mi wiadomo sędziowie wirażowi nie posiadają uprawnień wydanych przez PZM, jednak w świetle mojej dotychczasowej wiedzy wymóg ten dotyczy tylko zawodów organizowanych przez rzeczony PZM. Nie upieram się jednak przy takiej interpretacji, bowiem karnista ze mnie żaden. Jak już pisałem powyżej, podczas treningów nie odbywał się instruktaż sensu stricto, procedurę zaznajomienia uczestników z warunkami i zasadami obowiązującymi na torze jak też reakcje wirażowych i organizatorów opisałem już wcześniej.

Reasumując nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć jaki aspekt takich imprezy może być zakwestionowany prawnie. Nie udało mi się znaleźć przepisów zabraniających takiej działalności lub też precyzyjnie regulujących zasady organizacji (co nie oznacza, że takowe nie istnieją). W świetle powszechnej interpretacji prawa, mówiącej, że co nie jest zabronione - jest dozwolone można domniemywać, że organizacja treningów motocyklowych takich jak w Białej Podlaskiej jest lege artis. Przesłanką dla takiego domniemania jest także fakt, że firma "Superbike" organizowała w ciągu ostatnich dwóch lat podobny cykl na lotnisku w Nowodworze, odprowadzała należne z tego tytułu podatki, a kontrola skarbowa przeprowadzona w firmie nie wykazała żadnych uchybień lub niezgodności z prawem podatkowym. Co do ewentualnej odpowiedzialności karnej lub cywilnej organizatorów w przypadku jakiegoś poważniejszego zdarzenia podczas treningów podejrzewam, że Lovtza ma rację. Tym bardziej jestem wdzięczny, że ktoś ma chęć nadstawiać karku umożliwiając motocyklistom trening w możliwie bezpiecznych warunkach, a mi sportową rywalizację za nieduże pieniądze.

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Biala Podlaska
Biala Podlaska depo
Honda z motoszklarni
Hornet Biala Podlaska
Na podium
Ocena strat
S1000RR Biala
Smieciarka
Straty na torze
Tor Przygodny
Tor Superbike
Trening na motocyklu
Wyscig w Bialej
Wyscig w Bialej Podlasce
Yamaha FZ6 Biala Podlaska
Komentarze 18
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: scatlock 29/05/2012 15:54

Czarno na białym.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

NAS Analytics TAG
Zobacz również

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę