Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Zgadzam się z całą trójką. Zauważam też od dłuższego czasu, że istniej bardzo duża tendencja do wypowiadania się o motocyklach, z którymi nie miało się wiele do czynienia, i powielania wielu stereotypów. Z życia wzięte: jak się ten monster sprawdza? -A całkiem dobrze, 120 tys. kilometrów i nigdy się nie zepsuł. Kiedy indziej z posiadaczem suzuki dr800: czy są to trwałe sprzęty, bo różne rzeczy się słyszy?- To jest moja druga dr, pierwsza non stop zepsuta, druga trzeci rok i tylko wymiany klocków, napędu, filtrów i olejów. Cena, osiągi, wymiary, masy, czasy okrążeń itp. to nie są jedyne kryteria oceny takiego zjawiska jak motocykl, gdyby tak było np. ducati, mv augusta, moto-guzzi, nie miałyby racji bytu, a jednak znajdują się ludzie którzy, za nic nie chcą się przesiadać na coś innego. Trudno to wytłumaczyć. Też kiedyś myślałem jak Boczo, teraz wiem, że nie kupuje się cyferek. Sporo jeździłem moto guzzi californią, za każdym razem schodziłem uśmiechnięty, zrelaksowany, z chęcią do życia, a przecież jechałem powoli, i jazda czymś takim, według cyferek, nie mogła być przyjemna. Pracowałem dzień u pewnego artysty, miał bmw rt1150, i jakieś HD, nie pamiętam modelu (chyba v-rod), mówił, że harleyem znacznie lepiej mu się jeździ, że lepiej go czuje. Nie można stwierdzić, ze sok z pomarańczy jest smaczniejszy od tego z jabłek, bo jeden woli jedno, a drugi drugie. Są tacy co uważają starego transalpa, lepszego od afry, bo jest lżejszy, poręczniejszy, mniej pali, niżej się siedzi, i nie mają problemów z podparciem się nogą, a afry mają przecież lepsze zawieszenia, mocniejsze silniki, i hamulce. Ciekawe jest też, to, ze w przypadku niektórych motocykli opinia w Polsce jest, ze to złom, a w Niemczech, że maszyna pod każdym względem lepsza od japońskiej konkurencji, ale to wynika chyba ze specyfiki ludu z Polski (szwagier miał znajomego co jego listonosz gadał kiedyś z takim, co uważał to z awaryjne, więc jest to awaryjne/ nie znam tej marki= nie słyszałem o niej nic dobrego, więc jet zła). Podszedł kiedyś do mnie pewien jegomość, patrząc na mojego tigera mówi: o z tym wynalazkiem to wszystko się psuje! -Tiaa, a słyszałeś o rdzewiejących zbiornikach. -Tak dokładnie, ale o reszcie też (w tym modelu zbiorniki są plastikowe, nie miałem do speca więcej pytań) Ocena motocykli, i ich wartości jest tak bardzo subiektywna, że pisanie takich artykułów jest po prostu bezsensu. Fakt czasem coś kosztuje dużo, i trudno powiedzieć czemu, ale to znaczy, że pewnie jest ktoś kto tyle za to tyle zapłaci. A to, że marketingowcy robią to za co im płacą to nic nadzwyczajnego.