W³osi wracaj± do pomys³u tablic rejestracyjnych i OC dla rowerzystów. W Polsce te¿ by siê przyda³o?
Matteo Salvini, który we Włoszech piastuje stanowisko wicepremiera oraz ministra infrastruktury i transportu, to jeden z polityków, który domaga się zmian w kodeksie drogowym. Chodzi o powracający jak bumerang pomysł tablic rejestracyjnych i obowiązkowego ubezpieczenia dla rowerzystów.
Inicjatywa miałaby objąć również hulajnogi elektryczne, a dodatkowym wymogiem byłoby obowiązkowe kierunkowskazy. Zgodnie z nowym prawem, rowerzyści we Włoszech musieliby posiadać ubezpieczenie, tablice rejestracyjne i kierunkowskazy.
Co ciekawe, obecny wicepremier Włoch kilka lat temu, a konkretnie w 2015 roku, odrzucił pomysł tablic rejestracyjnych i nazwał go "szalonym". Od tego czasu w jego poglądach zaszła duża zmiana.
Salvini zaproponował zmiany we włoskim kodeksie drogowym, argumentując, że są konieczne dla poprawy bezpieczeństwa cyklistów i użytkowników hulajnóg zasilanych prądem. 50-letni polityk powiedział, że ponad 3200 ofiar śmiertelnych wypadków odnotowanych w ubiegłym roku to liczba "niegodna" tak cywilizowanego kraju. Zapomniał przy tym dodać, że chodzi o ofiary wszystkich wypadków drogowych we Włoszech, a nie rowerzystów.
Oczywiście wypowiedzi ministra wywołały burzę wśród włoskich cyklistów. Popularny portal Bikeitalia napisał, że pomysł Salviniego zniechęci Włochów do podróżowania rowerem i doprowadzi do pogorszenia bezpieczeństwa na drogach. Ale Salvini jest obecnie bardzo wpływowym politykiem i można spodziewać się, że jego ofensywa zyska poparcie w rządzącej partii. Mimo to trudno wyrokować, jaki będzie finalny efekt całego zamieszania.
Nasi politycy od lat rozprawiają o konieczności opanowania rowerowego żywiołu. Padają różne argumenty, ale najczęstsze to utrudnienie życia złodziejom i lepsza ochrona poszkodowanych oraz sprawców w wypadkach z udziałem rowerzystów. Chodzi także o możliwość identyfikacja cyklistów — a przynajmniej pojazdów, po wprowadzeniu obowiązku rejestracji.
Oczywiście liczba przeciwników rejestracji i obowiązku posiadania tablic jest bardzo duża. Protestujący podnoszą, że wprowadzenie obowiązku rejestracji dla rowerów oznacza kolejny, gigantyczny poziom biurokracji i w praktyce nowe źródło dochodu dla państwa. Pieniędzy, z których władza na pewno zachce natychmiast skorzystać, a w niedalekiej przyszłości zmaksymalizować przychody przez kolejne, wymyślone na tę okoliczność daniny. I pewnie jest w tym sporo racji.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze