Trump stawia na silniki spalinowe! Koniec elektrycznej rewolucji?
Donald Trump, tuż po objęciu stanowiska prezydenta Stanów Zjednoczonych, podpisał szereg dekretów, które wywracają dotychczasową politykę do góry nogami.
Wśród tych decyzji znalazły się zmiany dotyczące pojazdów elektrycznych, co może przyprawić o zimny dreszcz producentów, którzy postawili wszystko na jedną kartę.
Przypomnijmy, że jeszcze kilka lat temu administracja Joe Bidena wyznaczyła śmiały kierunek dla amerykańskiej motoryzacji. Cel był ambitny. Pojazdy elektryczne miały osiągnąć połowę całkowitej sprzedaży samochodów w USA jeszcze przed 2030 rokiem. W grę wchodziły nie tylko względy ekologiczne, ale także rywalizacja z Chinami i Europą, które prężnie rozwijały swoje rynki elektromobilności. Biden otwarcie podkreślał, że Ameryka musi być liderem tej rewolucji, w przeciwnym razie zostanie w tyle.
To wezwanie spotkało się z entuzjastyczną reakcją największych koncernów motoryzacyjnych. General Motors, Ford i Stellantis wspólnie zobowiązały się do osiągnięcia wyznaczonego celu, inwestując miliardy dolarów w nowe modele elektryczne. Wdrożenie tych projektów wymagało ogromnych nakładów finansowych oraz odwagi w wejściu na nieznany rynek. Cała branża liczyła na wsparcie rządu w postaci ulg podatkowych i rozbudowy infrastruktury ładowania. Pieniądze zostały wydane, nadzieje były duże, ale teraz może okazać się, że Donald Trump pogrzebie cały, misterny plan.
20 stycznia 2025 roku nowy włodarz Białego Domu przedstawił zupełnie inny scenariusz. Jedną z jego pierwszych decyzji była rezygnacja z ambitnego celu 50-procentowego udziału samochodów elektrycznych w rynku. Dodatkowo prezydent wstrzymał program rozbudowy sieci ładowania, który za czasów Bidena pochłonął 7,5 miliarda dolarów. Na mocy nowego dekretu wszystkie agencje federalne zostały zobowiązane do natychmiastowego zaprzestania wypłaty środków na rozwój infrastruktury elektrycznej. Kolejnym krokiem jest szczegółowy audyt wszystkich programów wsparcia dla elektromobilności, w tym ulg podatkowych, na przykład dla właścicieli pojazdów elektrycznych. Choć decyzja o ich zniesieniu jeszcze nie zapadła, wielu obserwatorów uważa, że to tylko kwestia czasu.
Trump, przemawiając podczas inauguracji, zaznaczył, że zależy mu na "prawdziwych wyborach konsumentów" oraz wspieraniu wzrostu gospodarczego. Według niego uwolnienie rynku i rezygnacja z regulacji ograniczających sprzedaż aut spalinowych tchnie nowe życie w amerykańską motoryzację. Nie jest wykluczone, że powrócą również normy emisji spalin obowiązujące kilka lat temu, pozwalające producentom na produkcję modeli wycofanych w ostatnim okresie!
Donald Trump liczy, że jego decyzje sprawią, iż amerykański przemysł motoryzacyjny znów będzie światowym liderem. W jego słowach przebrzmiewa pewność: "USA znów będzie produkować samochody w tempie, o jakim nikt nie śnił jeszcze kilka lat temu".


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze