Ścigacz.pl

Parę dni po zakończeniu piaszczystego giganta przyszedł czas na zbiórkę informacji i podanie ich w odpowiednio skompresowanej pigułce. Jest co reasumować, gdyż tegoroczny Rajd Dakar był inny, niż wszystkie poprzednie. Organizatorzy postanowili wręcz poeksperymentować z trasą, co sprawiło, iż 29 edycja zapadnie wszystkim w pamięć.

Niestety zapamiętamy ją także z innego powodu - dwóch motocyklistów zginęło na trasie i po raz kolejny kryje się to czarną plamą na historii tego niesamowitego przedsięwzięcia.

Bez zbędnego przedłużania - zapraszam do zapoznania się z poniższym skrótem najważniejszych informacji.

Lizbona - Portimao

Etap w całości rozgrywany był na terenie Portugalii, a trasa miała długość 492km, w tym zaledwie 117km to odcinek specjalny. Wygrywają Portugalczycy, lecz fakt ten był łatwy do przewidzenia, ponieważ rok w rok są oni silni na własnym terenie. Z niedużą przewagą, na metę pierwszy dociera Faria przed Rodriguesem. Czołowi zawodnicy, tacy jak Marc Coma czy Cyril Despres wiedzą, że te pierwsze odcinki nie mają żadnego wpływu na przebieg rajdu i trzymają się z dala od zmagań o trójkę.

Polscy zawodnicy dopiero się rozgrzewają i są na dalekich, jak na ich poziom, miejscach. Jacek Czachor był 32, Marek Dąbrowski zaś 35. Nasz jedyny amator Jarek Cisak uplasował się po swoim pierwszym spotkaniu z rajdem na 157 pozycji.

Portimao - Malaga

Krótka pętla wkoło miejscowości Portimao i zawodnicy ruszają w stronę nadmorskiej mieściny Malaga, z której to zostaną przetransportowani na Czarny Kontynent. Etap ten jest określany mianem „typu WRC", czyli mniej więcej ciasne zawijasy o twardym podłożu. Sprawę potęguje fakt, iż teren górski wymaga dużej koncentracji, by nie spotkać się z przepaścią, dlatego też wszyscy jadą raczej spokojnie - oczywiście w „dakarowym" znaczeniu tego słowa, bo czy jazda z prędkościami rzędu 150km/h po szutrach jest spokojna?

Walka bez zmian rozgrywa się na płaszczyźnie Faria-Rodrigues i w taki sposób ten pierwszy przegrywa na mecie tylko o minutę. Do czołówki powoli dociera Marc Coma, który zresztą zawita tam na dość długo. Trzeci zaś był wszystkim znany Isidre Esteve Pujol.

Czachor i Dąbrowski nadal trochę asekuracyjnie, mimo to dość dobrze. Jacek odnotowuje 33 pozycję, a Marek, mimo problemów, jest 50. Jarek Cisak jedzie, choć tego dnia dopiero na dalekiej 239 pozycji.

Nador - Er Rachidia

Pierwszy prawdziwie dakarowy etap rajdu szybko pokazuje zawodnikom, że to dopiero tutaj zaczynają się prawdziwe zmagania. Przede wszystkim 649km z Nador do Er Rachidi było testem umiejętności nawigacyjnych, gdyż tereny te są krainą ścieżek, dróżek i wszelkiego rodzaju mniej lub bardziej utwardzonych tras. Często mocno kamieniste podłoże sprowadza zbyt pewnych siebie zawodników na ziemię, przypominając im, gdzie tak naprawdę się znajdują.

Najszybszy na 252km OS-ie okazuje się Marc Coma, który powoli będzie przyzwyczajał się do tej pozycji w rajdzie. Za jego plecami nieoczekiwanie pojawia się Amerykanin Chris Blais, a trzeci jest Isidre ze stratą 2minut i 57 sekund do lidera. Tym samym w generalce Pujol wbija się na pierwsze miejsce, z przewagą jedynie 26 sekund na Comą.

Jacek Czachor wbija się powoli w swój naturalny rytm i kończy ten etap na dobrym 18 miejscu. Marek Dąbrowski, ciągle gnębiony kontuzją, jest na 32 pozycji w klasyfikacji dnia. Nasi reprezentanci zaznaczają swoją pozycję w klasyfikacji łącznej i są kolejno na 19 i 28 miejscu. Nasz amator - Jarek Cisak - tego dnia jest 191.

Er Rachidia - Ouarzazate

Dzień czwarty jest jednym z tych dni, o których się nigdy nie zapomina w dakarowej rodzinie. Spowodowane jest to faktem śmierci Elmera Symonia, który mimo szybkiego przybycia opieki lekarskiej nie przeżył ciężkiego wypadku.

Jeden z trudniejszych etapów, nie dość, iż jest wyjątkowo skomplikowany pod względem technicznym i terenowym, to na deser, by dodać smaczku, jest to odcinek-maraton. 679km trasy, 405km OS-u to nie przelewki - zwłaszcza, gdy się wie, iż wszystko kończy się bez typowego biwaku z opieką techniczną. Tego dnia debiutanci także zapoznają się po raz pierwszy z prawdziwymi marokańskimi wydmami.

Wygrywa Marc Coma, przed Isidre Esteve Pujolem i Cyrilem Despres. Wszyscy oczywiście dosiadają KTMów. Hiszpan Coma swoją wyborną jazdą zapewnia sobie równo 4 minutową przewagę. Trzeba zaznaczyć o dobrej postawie Davida Casteu, który tego dnia jest czwarty.

Polacy jadą coraz lepiej i w taki oto sposób lider Orlen Teamu Jacek Czachor jest 16, Marek Dąbrowski zaś jedzie swoim stałym dobrym poziomem i jest 30. W klasyfikacji generalnej obydwaj awansują o trzy pozycje. Słuchy o Jarku Cisaku tego dnia zanikają, spowodowane jest to jego problemami na trasie i jak się okazuje, na biwak przyjeżdża dopiero w późnych godzinach nocnych.

Ouarzazate - Tan Tan

Zawodników czeka jedna z najdłuższych przepraw - 775km trasy i 325km odcinka specjalnego to nie lada wyzwanie nawet dla najlepszych. A etap należy do jednego z trudniejszych i wiedzie między innymi przez Góry Atlas, gdzie rajdowcy musieli się zmagać z potężnymi głazami i nie mieli czasu kontemplować pięknych widoków.

Isidre Esteve Pujol z teamu Gauloises KTM wygrywa przed Marciem Comą i Cyrilem Despres. Ładnie tego dnia jadą Viladoms i Blais, którzy wbijają się do czołowej piątki. W klasyfikacji łącznej, bez zbędnych ekscesów, prowadzi Marc Coma i powiększa swoją przewagę do 9minut 56sekund na Isidre. Trzeci jest świetnie jeżdżący w tym roku David Casteu - zespołowy kolega i support dla Cyrila Despres.

Jacek Czachor mówi tyle: „To był etap bez sensacji." I te słowa powinny wyjaśnić wszystko. Ja pewnie umierałbym ze szczęścia, gdybym zajął 19 pozycję na dakarowym etapie, ale dla Jacka to już chleb powszedni. Marek Dąbrowski nieco gorzej, bo na 26 miejscu. Wracają informacje o Jarku Cisaku, który tego dnia był 181.