Ścigacz.pl

Wadliwe działanie układu hamulcowego, opadające tarcze hamulcowe (!), pękające kierownice i  podnóżki pasażera, blokujące się skrzynie biegów, cieknący olej i wyciekające paliwo z baku. Brzmi jak horror motocyklisty? Tak! Zapewne myślicie, że to usterki chińskich motocykli sprzedawanych w polskich salonach? Otóż nie!

Co nam dała Unia Europejska?

Powyższe usterki zostały wykryte i zgłoszone m.in.: przez marki japońskie, niemieckie, czy włoskie oraz wiele innych. Nie wierzycie, bo przecież Japonia jest niezawodna, niepsująca się i w ogóle idealna… Ja jednak tych wiadomości nie wyssałem z palca, a to, że dane te są ogólnodostępne zawdzięczamy Unii Europejskiej.

Ale od początku:

W 2001 roku światło dziennie zobaczyła dyrektywa Unii Europejskiej o ogólnym bezpieczeństwie produktu (2001/95/EC) w jednym z punktów napisano co następuje

W przypadku gdy producenci i dystrybutorzy, na podstawie posiadanych informacji i wiedzy zawodowej, wiedzą bądź powinni wiedzieć, że produkt, który wprowadzili na rynek, stanowi zagrożenie dla konsumenta, które jest nie do pogodzenia z ogólnym wymogiem bezpieczeństwa, zobowiązani są oni do niezwłocznego poinformowania o tym fakcie właściwych władz państwa członkowskiego.

W przypadku Polski dane takie były zgłaszane do Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Mamy takich zgłoszeń dotyczących motocykli 236, najstarszy wpis jest z 2006 roku. Pełna listę znajdziecie na dedykowanej stronie UOKiK.

W maju tego roku dyrektywa z 2001 roku została wycofana, zastąpiona została rozporządzeniem parlamentu europejskiego 2023/988, założenia ma bardzo podobne i nadal informacje muszą spływać do państw członkowskich. Tendencja jednak jest taka jak zwykle, uszczegółowić do granic niemożliwości.

Ale wróćmy może do pytania, czy naprawdę jakość motocykli się pogorszyła?

Powyższy wykres pokazuje jednoznacznie, że ilość usterek mogących spowodować obrażenia ciała wzrasta praktycznie z roku na rok. Nie wiem tylko, czy wynika to z lepszej wykrywalności, czy rzeczywiście jest tych usterek coraz więcej. Statystykę tą trzeba byłoby odnieść do ilości nowych modeli wprowadzanych na rynek Polski. Zastanawiające jest jednak to, że na liście oprócz jednej marki nie widać zgłoszeń usterek motocykli produkowanych w Chinach.

Mam też wrażenie że niektóre usterki meldowane do UOKiK są mocno naciągane, wynika to moim zdaniem ze strachu przed urzędem. Lepiej zgłosić się z duperelą niż zapłacić słoną karę. Szczególnie że patrząc na ilość spraw które UOKiK rozpatruje w ostatnim czasie odnoszę wrażenie że jego pracownicy nie śpią…

A co jeżeli wykryjemy taką wadę sami?

Oczywiście najpierw należy zgłosić ten fakt do importera marki którą posiadamy. Warto problem rozwiązać właśnie z importerem. Każdy szanujący się sprzedawca będzie chciał wyjść na przeciw swojemu klientowi. Troskę w takich sprawach widać szczególnie w segmencie marek premium. Użytkownicy potencjalnie wadliwych sprzętów dostają listy z informacjami o konieczności napraw.

Wcześniej pisałem, że importer jest zobowiązany do zgłoszenia wykrytej usterki. Mało kto wie jednak, że takiego zgłoszenia może dokonać także użytkownik pojazdu. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyjmuje wnioski zgłoszeniowe przy pomocy usługi ePUAP.

Warto z tego skorzystać jeśli masz podejrzenie, że wada, którą znalazłeś w swoim motocyklu nie jest jednostkowa i może powodować obrażenia ciała, a nie widzisz jej w spisie publikowanym przez UOKiK. Do napisania zgłoszenia wymagany jest wyłącznie podpis zaufany. Na rozpatrzenie naszego zgłoszenia Urząd ma standardowo 1 miesiąc.

Moje osobiste zdanie?

Od 2007 roku należę do kadry zarządzającej w przedsiębiorstwie dostarczającym części dla motoryzacji i podczas szkoleń wyjazdowych z zapewniania jakości często słyszę, że, tak naprawdę to jakość wielu produkowanych obecnie pojazdów, również tych markowych spada.

Systemy certyfikacji jakościowej narzucane przez VDA (Verband der Automobilindustrie - stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego) są z roku na rok bardziej wymagające. Wydawałoby się, że to pozytywna informacja, ale to przekłada się na dodatkowe obowiązki dla podwykonawców. I byłoby wszystko ok, gdyby nie to, że niewiele koncernów chce zapłacić za tę jakość. Zresztą my, klienci, też chcielibyśmy wszystko jak najtaniej.

Powiem tylko tyle, że w branży automotive pracuje się na otwartych kalkulacjach (CBD) - to oznacza, że klient wymaga wszystkich informacji dotyczących kosztów produkcji danej części: kosztów materiałów, robocizny, energii elektrycznej, wysokości marży. Niejednokrotnie słyszy się, że jest ktoś tańszy…

Jedna rada praktyczna, która jest powszechna wśród pracowników branży samochodowej. Nie kupuje się pojazdów z pierwszego rocznika produkcji, gdyż niektóre usterki wychodzą przy użytkowaniu. Nie kupuje się też ostatniego rocznika produkcji, gdyż wszystkie siły jakościowe są skupione na wdrożeniu nowego produktu.

Polecam też zerknąć na listę usterek publikowaną przez Europejską Federację Zrzeszeń Motocyklowych (FEMA).