Podróbki Ciê nie ochroni±, ale fakt, wygl±daj± ³adnie
Portal BikeSocial napisał o ciekawej sprawie dotyczącej odzieży motocyklowej. Jej podstawową cechą powinna być ochrona, ale czy rzeczywiście tak jest?
W ostatnich latach na rynku odzieży motocyklowej coraz częściej pojawiają się produkty, które mogą stanowić realne zagrożenie dla zdrowia i życia motocyklistów. Choć temat dotyczy w pierwszej kolejności Wielkiej Brytanii, to ma również bezpośrednie znaczenie dla nas - polskich motocyklistów, którzy często kupują sprzęt ochronny przez internet, nierzadko z zagranicznych platform i bezpośrednio od producentów spoza UE. Warto więc zadać sobie pytanie: czy odzież, którą mamy na sobie, naprawdę nas chroni?
Prawo unijne i polskie wymaga, by każda odzież ochronna sprzedawana motocyklistom była certyfikowana i spełniała określone normy bezpieczeństwa. Jednak rzeczywistość w internecie wygląda zupełnie inaczej. Produkty kupowane na popularnych platformach sprzedażowych lub poprzez reklamy na mediach społecznościowych bardzo często nie spełniają żadnych wymagań, chociaż sprzedawcy próbują nas przekonać, że jest inaczej. Nierzadko mamy do czynienia z fałszywymi oznaczeniami CE, atrapami ochraniaczy czy nawet podrobionymi dokumentami importowymi. Zamiast profesjonalnej odzieży motocyklowej, która ma chronić przed uderzeniami i otarciami, dostajemy zwykły materiał, który może się rozpaść przy pierwszym upadku.
Sprzedawcy oferujący tego typu "sprzęt" wykorzystują lukę prawną, wysyłając paczki bezpośrednio z krajów takich jak Pakistan czy Chiny. W ten sposób unikają odprawy celnej, opłat podatkowych, a co najgorsze, jakiejkolwiek kontroli jakości. Ostatecznie płacimy za coś, co może nie tylko nie zadziałać w razie wypadku, ale wręcz pogorszyć naszą sytuację.
Brytyjskie organizacje takie jak Bennetts BikeSocial, British Safety Industry Federation oraz Motorcycle News przeprowadziły szereg testów zakupionych produktów. Wyniki były jednoznaczne: wiele z nich nie spełniało żadnych norm bezpieczeństwa. Dotyczy to zarówno kurtek, spodni, jak i rękawic czy poduszek powietrznych oferowanych nawet na dużych portalach sprzedażowych.
Zagrożenie nie dotyczy tylko jakości. Mowa również o unikaniu podatków, co uderza w systemy ochrony zdrowia, oraz o wspieraniu zorganizowanej przestępczości, która coraz częściej zajmuje się sprzedażą podrabianej odzieży ochronnej. Motocyklista, który daje się skusić na "okazję", może więc nieświadomie finansować działalność przestępczą, narażając przy tym swoje życie.
Inicjatywa, która wystartowała w Wielkiej Brytanii, czyli petycja wzywająca rząd do zaostrzenia kontroli nad importem takiej odzieży, może być przykładem także dla innych krajów. Jej celem jest wdrożenie systemu kontroli przesyłek, szczególnie z państw uznawanych za główne źródła tych niebezpiecznych produktów. Towary, które spełniają normy, miałyby być dopuszczane do sprzedaży, a te niezgodne, najzwyczajniej niszczone. To jasny sygnał, że bezpieczeństwo motocyklistów nie może być towarem drugiej kategorii.
Czy ta sprawa dotyczy wyłącznie Wielkiej Brytanii? Polscy motocykliści również powinni zadać sobie pytanie: skąd pochodzi ich sprzęt ochronny? Czy faktycznie został sprawdzony i certyfikowany? Czy zamiast inwestować w bezpieczeństwo, nie wydajemy pieniędzy na coś, co tylko wygląda jak odzież motocyklowa?


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze