Nowe przepisy UE: czujniki na drogach, koniec z hałasowaniem i manipulacją licznikami
Komisja Europejska nie zwalnia tempa, jeśli chodzi o poprawę bezpieczeństwa na drogach i ochronę środowiska. Właśnie podsumowała swoje prace nad pakietem zmian znanym jako Roadworthiness Package. Co się za tym kryje?
Całkiem sporo. I to nie tylko dla kierowców, którzy lubią kombinować z licznikiem. Ten zestaw regulacji to część większej strategii Unii Europejskiej na lata 2021-2030, która ma jeden główny cel: do końca tej dekady liczba ofiar śmiertelnych oraz poważnych obrażeń na drogach ma zostać zmniejszona o połowę. Jak to osiągniąć?
Jednym z rozwiązań jest propozycja, by europejskie drogi zostały wyposażone w zaawansowaną sieć czujników. Mają one na bieżąco monitorować pojazdy pod kątem nadmiernego hałasu i emisji spalin. Innymi słowy - jeśli ktoś będzie tuningowanym układem wydechowym, albo wyciętym filtrem cząstek stałych, nowa technologia ma go szybko namierzyć. Czasy "prześlizgnięcia się bokiem" mogą się skończyć raz na zawsze.
Na tym jednak nie koniec. Unijni urzędnicy biorą się także za kierowców, którzy lubią "cofać czas" — czyli licznik. Obecnie w Polsce diagnosta podczas przeglądu obowiązkowo sprawdza przebieg pojazdu. Teraz KE chce, by było tak w całej Unii, a dodatkowo by kraje członkowskie mogły łatwo dzielić się informacjami o przebiegach między sobą. Dzięki temu nie będzie już można sprzedać auta z Niemiec z magicznie odmłodzonym licznikiem w Polsce, Czechach czy na Litwie.
Bruksela proponuje także cyfryzację procesów związanych z rejestracją i przeglądami technicznymi pojazdów. Koniec z papierologią - mają pojawić się elektroniczne certyfikaty i wspólna platforma do wymiany danych między krajami. Taki system miałby nie tylko uprościć formalności, ale też chronić obywateli przed nieuczciwymi sprzedawcami.
Kolejnym ważnym punktem pakietu jest zmiana częstotliwości badań technicznych. W większości państw członkowskich auta przechodzą przegląd co dwa lata. Tymczasem Polska od lat wymaga ich co roku - i teraz Komisja Europejska chce, by inne kraje poszły w nasze ślady. Przynajmniej w przypadku samochodów osobowych i dostawczych, które mają więcej niż 10 lat.
Nowelizacja przepisów ma również objąć testowanie systemów bezpieczeństwa i emisji spalin. Co ważne - nie tylko w warunkach stacji diagnostycznej. Nowe regulacje przewidują wykorzystanie nowoczesnych czujników także poza warsztatem. W praktyce oznacza to, że emisje będą mogły być kontrolowane bezpośrednio na drogach - niemal w czasie rzeczywistym.
Zdaniem Apostolosa Tzitzikostasa, Komisarza ds. zrównoważonego transportu i turystyki, wprowadzane zmiany mają służyć zarówno bezpieczeństwu, jak i czystości powietrza. To również ukłon w stronę rosnącej cyfryzacji i mobilności, która wymaga nowych rozwiązań. Jak zaznaczył, nowe przepisy to nie tylko reakcja na obecne wyzwania, ale krok ku przyszłości, w której technologia pomaga egzekwować prawo skuteczniej niż kiedykolwiek.
Teraz propozycje trafią do Parlamentu Europejskiego oraz Rady i rozpoczną swoją drogę legislacyjną. Chociaż trudno powiedzieć, kiedy wejdą w życie, to nie da się ukryć - zmiany są już na horyzoncie i mogą znacząco wpłynąć na życie kierowców w całej Unii.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze