Niemiecki przekrêt. Punkty za gotówkê
Niemiecki system punktów karnych miał być batem na piratów drogowych, ale okazało się, że sprytni zmotoryzowani potrafią znaleźć sposób, by ominąć konsekwencje.
I robią to z pomocą innych - czasem znajomych, a czasem zupełnie obcych ludzi. Handel punktami karnymi kwitnie, a niemiecki ADAC grzmi, że trzeba z tym skończyć.
Reklama
Kalendarz dla motocyklisty na rok 2026 Gwiazdy MotoGP.
Duży 42x30 cm. 79 zł WYSYŁKA GRATIS!
Kalendarz motocyklowy na rok 2026 ścienny, przedstawiający najważniejszych bohaterów tego sezonu MotoGP. Marc Marquez, Jorge Martin, Johann Zarco, Raul Hernandez, Fabio Quartararo, Franco Morbidelii, Pedro Acosta, Pecco Bagnaia, Marco Bezzecchi, Alex Marquez i inni w obiektywnie Łukasza Świderka, polskiego fotografa w MotoGP
KUP TERAZ. WYSY£KA GRATIS »
W Polsce kierowcy mogą mieć maksymalnie 24 punkty karne, a kierowca z prawem jazdy krótcej niż - 20 punktów. System punktowy w Niemczech jest o wiele ostrzejszy. Tamtejszy limit to tylko osiem punktów karnych. Z tego powodu wielu kierowców kombinuje, jak tylko się da. Dla wielu utrata prawa jazdy to olbrzymie kłopoty, utrudniony powrót do domu czy po prostu dramatyczna zmiana stylu życia. W zasadzie to nic dziwnego, że niektórzy posuwają się do nielegalnych metod, by ratować swój cenny dokument.
Najczęściej zaczyna się niewinnie - ktoś z rodziny lub znajomy "przyznaje się" do winy. W razie czego przychodzi wezwanie, a brat, kuzynka czy koleżanka zgadza się przejąć odpowiedzialność za wykroczenie. Proceder znany również nad Wisłą, choć u naszych zachodnich sąsiadów urósł do rangi dobrze zorganizowanego mechanizmu. Bo kiedy w grę wchodzi brak odpowiedniego słupa w rodzinie, do akcji wkraczają wyspecjalizowane agencje.
W sieci nietrudno znaleźć firmy, które za opłatą znajdą osobę gotową wziąć punkty na swoje konto. Taka osoba, często zupełnie nieznana sprawcy wykroczenia, składa fałszywe zeznania, twierdząc, że to ona siedziała za kierownicą. A jeśli dane się zgadzają, czyli płeć, wiek, ogólne rysy twarzy czy adres, policja nierzadko odpuszcza.
Niemiecki automobilklub ADAC alarmuje, że taki proceder nie tylko podważa sens systemu kar, ale także zagraża bezpieczeństwu na drogach. Brak realnej odpowiedzialności zachęca do łamania przepisów, a piraci drogowi nie uczą się na błędach. Dlatego organizacja chce radykalnych zmian. Proponuje grzywny rzędu nawet 30 tysięcy euro za udział w przekręcie punktowym.
W 2024 roku pojawił się już projekt ustawy, który miał zakończyć ten proceder. Niestety polityczna zmiana na szczycie pokrzyżowała plany. Reforma nie weszła w życie, ale ADAC nie daje za wygraną. W międzyczasie przeprowadzono badania wśród 2500 osób. Co czwarta wiedziała, jak działa nielegalna wymiana punktów. Większość z nich miała już jakieś punkty na koncie. Zbieg okoliczności? Niekoniecznie.
Nielegalny rynek punktów karnych to dziś rzeczywistość, która podważa sens karania za wykroczenia drogowe. Żeby system działał, kierowcy muszą przecież zrozumieć, że odpowiedzialność to nie towar, którym można handlować.







Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze