Limity prędkości na niemieckich autostradach na celowniku aktywistów. Zmiany możliwe jeszcze przed wyborami
Niemieckie autostrady słyną z dwóch rzeczy - doskonałej jakości nawierzchni oraz braku ograniczenia prędkości na wybranych odcinkach. Co roku powraca jednak temat usunięcia znaków, które pozwalają kierowcom jechać tyle, na ile pozwalają silniki w ich samochodach i motocyklach. W sylwestrową noc aktywiści wzięli sprawy w swoje ręce.
Jak informują niemieckie media, w sylwestrową noc aktywiści grupy Extinction Rebellion "zaatakowali" w 25 lokalizacjach, gdzie usunęli lub zakryli znaki oznaczające brak limitów prędkości. Działanie to zaskoczyło kierowców, ale też przyniosło pozytywne skutki, bo karnie zwalniali oni do dozwolonych 130 km/h.
Reklama
Zwolennicy ograniczenia prędkości na wszystkich odcinkach autostrad tłumaczą, że ograniczy ono zużycie paliwa, a więc przyczyni się do redukcji emisji dwutlenku węgla. Oprócz tego zmniejszy hałas i przede wszystkim ograniczy liczbę wypadków. Właśnie to ostatnie sprawia, że za wprowadzeniem ograniczeń opowiadają się również policjanci.
Co ciekawe, według raportu Niemieckiego Stowarzyszenia Ubezpieczycieli, autostrady bez limitów prędkości wcale nie są takie niebezpieczne. W 2023 r. na odcinkach z ograniczeniami zginęło 249 osób, a na odcinkach bez ograniczeń odnotowano "tylko" 77 ofiar śmiertelnych. Według danych niemieckiego ministerstwa transportu sieć autostrad w Niemczech liczy ponad 13 tys. km dróg, z czego ok. 3,7 tys. km to odcinki bez ograniczeń prędkości.
Jak czytamy w portalu Polski Obserwator, w 2023 r. przeprowadzono badanie, w którym 2/3 respondentów opowiadało się za wprowadzeniem ograniczeń. Z kolei Związek Policji oraz organizacja Sozialverband VdK Deutschland wezwały partie SPD i Zielonych do wprowadzenia ograniczeń prędkości jeszcze przed wyborami. Te mają się odbyć przedterminowo i zaplanowano je na 23 lutego.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze