NIK nie pozostawia suchej nitki na systemie szkolenia kierowców. Pocz±tkuj±cy zmotoryzowani nic nie umiej±?
Jak informuje Interia.pl, najnowszy raport NIK miażdży dotychczasowy system szkolenia kierowców i wskazuje jego liczne braki. Właściwie do zmiany jest wszystko.
Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się metodom szkolenia i nauki nowych kierowców. Okazuje się, że jest źle. Wnioski z 227-stronnicowego raportu NIK są jednoznaczne. Aktualny system jest zaprojektowany po to, aby zdać egzamin, a nie nauczyć kursantów jeździć.
Takie podejście odzwierciedlają statystyki wypadków, co kończy się niskim miejscem Polski wśród pozostałych krajów UE. Pod względem liczby wypadków spowodowanych przez początkujących kierowców Polska wypada fatalnie.
Bolączek jest tak wiele, że właściwie konieczna jest budowa systemu od nowa. Jedną z głównych przyczyn złego przygotowania kursantów do jazdy i uczestnictwa w ruchu drogowym jest fakt, że mają jedynie pamięciowo opanować materiał dydaktyczny. Nikt nie szkoli, nie bada i nie weryfikuje postaw przyszłego kierowcy.
Mówiąc prościej, kandydaci uczą się regułek i zasad, a nie rozumieją, jak te zapisy funkcjonują, działają w realnych sytuacjach. Z kolei plac manewrowy pozwala zdobyć umiejętność pokonywania przeszkód konkretnym modelem pojazdu i w zasadzie na tym praca się kończy. W całym procesie nauki brakuje zrozumienia zasady poruszania się pojazdu i sterowania nim w pełnym spektrum warunków oraz odniesieniu do sytuacji na drodze.
Według NIK baza pytań egzaminacyjnych powinna być… niejawna. Tym sposobem kursanci musieliby zrozumieć działanie przepisów oraz zasad. Utajnienie pytań pozwoliłoby zakończyć proceder uczenia na blachę bez rozumienia treści.
Najwyższa Izba Kontroli nie skupia się wyłącznie na błędach systemowych i jakości kursów. Źle oceniona została także praca instruktorów, działalność WORD-ów i praca egzaminatorów. Koszt tych bolączek jest wysoki i sięga 39 mld zł. To cena społecznych i ekonomicznych strat w wyniku wypadków i kolizji drogowych.
W debacie publicznej wciąż podnoszone są te same kwestie, czyli nadmierna prędkość, ryzykancka jazda i kierowcy będący pod wpływem alkoholu, tymczasem prawie wcale nie mówi się o tym, że kursanci są źle wyszkoleni. W raporcie NIK znalazła się również informacja, że negatywna ocena obecnego systemu szkoleń nie jest dla organów państwowych nowością. Podobne wnioski pojawiły się podczas wcześniejszych kontroli NIK w 2001, 2010 i 2014 roku. Niestety nic w tej sprawie nie zrobiono.
Oczywiście NIK nie zaprzecza tendencji do spadku liczby wypadków w ostatnich latach, a także mniejszej liczby ofiar śmiertelnych i rannych. Jeśli przyjrzeć się statystykom dokładniej, okazuje się, że rośnie odsetek wypadków z winy kierujących. Problem można rozwiązać, ale na razie brakuje woli. Wciąż nie ma okresu próbnego dla nowych kierowców - który miał być wdrożony już ponad dekadę temu, a to tylko jedna z wielu wad obecnego systemu.
Jedną z najwyraźniejszych patologii jest tzw. turystyka egzaminacyjna, dzięki której kandydaci na kierowców mogą zdawać egzamin praktyczny poza miejscem zamieszkania, w miejscowości o małym natężeniu ruchu i prostym układzie ulic. To zjawisko się nasila, a przecież łatwo można by je ukrócić. Tak się jednak nie dzieje.
Według NIK środku zaradcze muszą zostać podjęte natychmiast. 30 lat błędów musi się skończyć. Czy rząd podejmie rękawicę?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze