Limit alkoholu dla kierowców. Będzie zero tolerancji?
Czy to koniec pobłażania kierowcom po alkoholu? W Polsce rozgorzała gorąca dyskusja na temat całkowitego zakazu prowadzenia pojazdów po spożyciu nawet najmniejszej ilości napojów wyskokowych.
Obecnie prawo pozwala na 0,2 promila, ale coraz więcej organizacji apeluje o wprowadzenie twardej granicy 0,0. Pomysł popierają eksperci zajmujący się bezpieczeństwem drogowym, którzy alarmują: nawet niewielka ilość alkoholu za kierownicą może mieć tragiczne konsekwencje.
W Europie przepisy w tym zakresie są bardzo zróżnicowane. W krajach takich jak Czechy, Słowacja, Węgry czy Rumunia obowiązuje już zasada zero tolerancji - kierowca nie może mieć w organizmie ani śladu alkoholu. Większość państw ustaliła jednak limity w granicach 0,2-0,5 promila. W wielu miejscach młodzi i zawodowi kierowcy muszą przestrzegać limitu 0,0 promila, a podobne rozwiązanie szykuje się także w Polsce dla osób niepełnoletnich. Tymczasem coraz głośniej mówi się o tym, że przepis ten powinien dotyczyć wszystkich, a nie tylko wybranych grup.
Statystyki są niepokojące. Młodzi kierowcy pod wpływem alkoholu stanowią wyjątkowo duże zagrożenie na drogach. Badania wykazały, że dla osób poniżej 20. roku życia ryzyko spowodowania wypadku po spożyciu alkoholu jest od trzech do pięciu razy wyższe niż u trzydziestolatków z tym samym poziomem promili we krwi. Według raportu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, spośród 1,3 tys. wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców, aż 43 proc. było wynikiem działań osób w wieku 25-39 lat, a 22 proc. śmiertelnych zdarzeń drogowych spowodowali kierowcy w przedziale wiekowym 18-24 lata. To liczby, które budzą grozę i jasno pokazują, że problem jest poważny.
Co najciekawsze, jednym z głównych zwolenników zmian w przepisach jest Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego, który złożył do rządu propozycję wprowadzenia limitu 0,0 promila dla wszystkich kierujących. Do inicjatywy przyłączyły się także Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego i Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Według ekspertów obecne 0,2 promila często bywa traktowane jako zielone światło do wypicia "jednego małego piwa" przed jazdą, co w praktyce stwarza zagrożenie. Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego, podkreśla, że jeśli nawet samo rozpoczęcie debaty nad całkowitą trzeźwością za kółkiem podniesie świadomość kierowców, to już będzie to sukces.
Tymczasem policja ma pełne ręce roboty w związku z kierowcami na podwójnym gazie. W 2024 roku funkcjonariusze zatrzymali aż 92,3 tys. nietrzeźwych kierowców - średnio 252 osoby dziennie! Choć liczba ta jest o 3,5 proc. niższa niż w 2023 roku, to nadal mówimy o tysiącach potencjalnie niebezpiecznych kierowców na drogach, którymi poruszamy się wszyscy. Wypadki, w których sprawcą był kierowca pod wpływem alkoholu, przekroczyły liczbę 1,2 tys. Policja zwraca też uwagę na plagę tzw. wczorajszych kierowców, którzy wsiadają za kółko, myśląc, że po kilku godzinach od spożycia są już w pełni trzeźwi. W rzeczywistości jednak alkohol wciąż krąży w ich organizmie i wpływa na refleks oraz percepcję.
Zwolennicy limitu 0,0 promila argumentują, że wprowadzenie takiego przepisu miałoby ogromny walor edukacyjny. Jasny przekaz "piłeś - nie jedź" byłby zrozumiały dla wszystkich i eliminowałby sytuacje, w których kierowcy zastanawiają się, czy jedno piwo albo kieliszek wina to już "za dużo". Nadal zbyt wielu kierowców żyje w przekonaniu, iż mocna kawa lub dłuższa przerwa od picia całkowicie neutralizuje skutki alkoholu. To mit, który niestety często prowadzi do tragedii.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeWitajmy w bloku dawnych podwładnych sowieckiego imperium, gdzie nadal obowiązuje 0,0 promili (oprócz Bułgarii, Łotwy i Litwy)! Gdzie każdy człowiek-kierowca mógł za coś być oskarżony. Natomiast ...
Odpowiedz