Kto wygra Moto3 w sezonie 2021? 6 zawodników z szans± na tytu³, kogo Ty typujesz?
Kto będzie w tym roku rozdawał karty w najmniejszej klasie motocyklowej Grand Prix? Mick wytypował kilku ewidentnych i kilku dużo mniej oczywistych kandydatów. Wszystkim im tytuł sprzed nosa może jednak sprzątnąć któryś z… debiutantów! Co Wy na to?
Jaume Masia
Na swój czwarty sezon w MŚ Moto3 pochodzący z Walencji Jaume Masia wraca na KTM-a, na którym spędził lata 2018-2019. Po roku na Hondzie w ekipie Leoparda 20-latek tym razem będzie reprezentował barwy składu Akiego Ajo, chyba najbardziej utytułowanego w najmniejszej kategorii mistrzostw świata.
Piekielnie szybki i utalentowany, ale czasami popełniający niepotrzebne błędy i dający się ponieść gorącej głowie. Jeśli tylko Jaume zapanuje nad tym, co będzie się działo pod kaskiem, może być w tym roku niepokonany.
Pomoże mu w tym z pewnością doświadczenie i spokój Akiego Ajo, a także jego syna, Niklasa, byłego zawodnika, który w tym roku będzie szefem mechaników Masii. Wreszcie pomoże mu także chyba jednak łatwiej prowadzący się KTM oraz nieformalny status lidera ekipy.
To właśnie Masia był najszybszy podczas oficjalnych testów w Katarze. Czy tak samo będzie przez resztę sezonu? Poprzedni sezon Hiszpan zakończył na szóstym miejscu w tabeli, z dwoma zwycięstwami, ale pierwsza piątka awansowała do Moto2, co z automatu czyni z niego jednego z głównych faworytów.
Dennis Foggia
Pochodzący z Rzymu Dennis Foggia rok temu dzielił z Masią garaż ekipy Leoparda i w tabeli został za Hiszpanem daleko z tyłu, ale w 2017 roku dość wyraźnie pokonał go w walce o tytuł juniorskiego mistrza świata Moto3. Podopieczny Akademii Valentino Rossiego rok temu wygrał wyścig w Brnie, a w dwóch innych stawał na podium, ale jeździł nierówno, przez co stracił mnóstwo punktów.
Swój czwarty sezon w mistrzostwach świata rozpoczął jednak z trzecim czasem podczas zimowych testów, jako najszybszy zawodnik Hondy i lider Leoparda, dlatego powinien być gotowy, aby zrobić kolejny krok. Pytanie, jak duży i czy wystarczający, aby nawiązać walkę o tytuł? Moim zdaniem tak, ale odpowiedź przyniosą dopiero pierwsze wyścigi.
Gabriel Rodrigo
Co prawda przez sześć sezonów startów w MŚ Moto2 urodzony w Barcelonie Argentyńczyk był w stanie tylko raz stanąć na podium, a rok temu zakończył zmagania dopiero na trzynastej pozycji w tabeli, ale jednak zdecydowałem się umieścić go w tym zestawieniu. Dlaczego?
Jest jednym z najstarszych i najbardziej doświadczonych zawodników w stawce, a gdy już nie popełnia błędów, potrafi być niesamowicie szybki. Sęk w tym, że przewraca się zdecydowanie zbyt często i musi coś z tym zrobić.
Jeśli w tym sezonie tego nie zmieni, może być mu ciężko znaleźć kolejny angaż w zespole tak dobrym, jak ekipa nieodżałowanego Fausto Gresiniego. Piąty czas w testach to dobra prognoza, ale wątpliwości rozwiążą dopiero wyścigi.
John McPhee
Dla sympatycznego Szkota ten sezon to być albo nie być. W cyklu Grand Prix 26-letni dziś McPhee ściga się od dekady, mając na swoim koncie trzy zwycięstwa. Rok temu na pudle stawał cztery razy, ale mimo wszystko nie był w stanie powtórzyć piątego miejsca w tabeli z sezonu 2019. Ostatecznie był siódmy, ale po awansie pierwszej piątki do Moto2 jest drugim, za Masią, faworytem. Przynajmniej na papierze.
Co prawda będzie mógł zostać w Moto3 na kolejny sezon, ale jeśli nie dowiezie wyniku, to już raczej nie w barwach Petronasa. W praktyce więc tegoroczna szansa może być dla Johna ostatnią. Szósty czas testów pokazuje, że Szkot ma tempo, ale czy to wystarczy?
Darryn Binder
Młodszy brat byłego mistrza Moto3 przesiada się w tym roku z KTM-a na Hondę i dołącza do zespołu Petronasa, który powinien dać mu odpowiednie narzędzia do walki o mistrzostwo. Rok temu Darryn stracił do Johna McPhee tylko dziewięć punktów, choć z całą pewnością nie dysponował równie konkurencyjnym pakietem.
Jeśli odnajdzie się na Hondzie - a po testach w Katarze wygląda to nieźle - powinien być bardzo groźny. Musi tylko poradzić sobie ze swoim najsłabszym punktem - często fatalną dyspozycją w kwalifikacjach. Rok temu z powodu startów spoza pierwszej dwudziestki kilka razy stracił okazję na mnóstwo punktów. W tym sezonie nie może tego powtórzyć. Czy pójdzie w ślady brata?
Czarny koń
Romano Fenati
Jego nazwisko znają chyba wszyscy. W 2012 roku zaszokował cały wyścigowy świat, wygrywając zmagania Moto3 w Jerez z przewagą 36 sekund. Później jednak najpierw zaprzepaścił życiową szansę i wyleciał z hukiem z ekipy Valentino Rossiego.
Następnie wyrzucono go z padoku po kontrowersyjnym wciśnięciu hamulca w motocyklu rywala… podczas jazdy! Fenati dostał jednak czas na uporanie się z własną głową i ostatecznie drugą szansę. Pomocną dłoń wyciągnął do niego inny padokowy "niegrzeczny chłopiec" swoich czasów, czyli równie kontrowersyjny Max Biaggi.
Rok temu to połącznie nie błyszczało, ale Romano ma potencjał, aby regularnie bić się (oby tylko w przenośni!) o podium. Poza gorącą głową ma bowiem również całe pokłady talentu, naturalnej szybkości i doświadczenia. 24-latek to jeden z najstarszych i najbardziej doświadczonych zawodników w stawce. Jeśli nie przełoży tego wszystkiego na wynik, ta szansa może być ostatnią jaką otrzyma.
Debiutanci
Dawno debiutanci nie mieli w mistrzostwach świata Moto3 tak dużej szansy na… tytuł! Do cyklu Grand Prix awansuje cała pierwsza trójka juniorskich mistrzostw świata poprzedniego sezonu: Izan Guevara, Xavier Artigas i Pedro Acosta. Wszyscy będą reprezentowali czołowe zespoły, odpowiednio Aspara, Leoparda i Ajo, i wszyscy byli w czołówce podczas testów w Katarze. Acosta wykręcił nawet drugi, a Guevara czwarty czas.
To właśnie Guevara wydaje się mieć najlepsze papiery. Rok temu w swoim pierwszym sezonie wygrał juniorskie mistrzostwa świata Moto3, a sezon wcześniej to samo zrobił w cyklu European Talent Cup. Wystartuje także w zespole ubiegłorocznych mistrzów, w których zajął miejsce awansującego w Moto2 czempiona, Alberta Arenasa. W teorii więc możemy mieć do czynienia z talentem pokroju małego Marca Marqueza, ale zweryfikują to dopiero "duże" mistrzostwa świata.
Równie imponujące tempo ma Acosta, który może także liczyć na wsparcie oficjalnego zespołu KTM-a, czyli ekipy Akiego Ajo. Z kolei Artigas może nie błyszczał zimą, ale był szybki rok temu, więc warto mieć oko na całą trójkę.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze