tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Krzysztof Matela - Rajd Tuareg po raz kolejny
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Krzysztof Matela - Rajd Tuareg po raz kolejny

Autor: Informacja prasowa 2009.03.17, 12:20 4 Drukuj

Krzysztof Matela już w najbliższą niedzielę 22. marca rozpocznie swoje zmagania ze sobą, motocyklem i piaskami pustyni

W niedzielę rozpocznie się kolejna edycja marokańskiego Rajdu Tuareg. Tym razem do walki z pustynią i wydmami stanie blisko 200 motocykli. Wśród uczestników zobaczymy również Polaków, w tym Krzysztofa Matelę z Dakar Teamu. 

NAS Analytics TAG

Krzysztofie, jak wyglądały przygotowania do tegorocznej edycji Rajdu Tuareg? 

Krzysztof Matela: Pogoda pokrzyżowała szyki, jeśli chodzi o treningi na motocyklu. Siedziałem na KTM-ie  zaledwie kilka razy w ostatnich miesiącach. Nad wytrzymałością pracuję od jesieni. Mimo wszystko wydaje mi się, że jestem lepiej przygotowany, niż rok temu. Przy tak niewielu okazjach do jazdy, na motocyklu czuję się dużo pewniej, również technicznie jest o wiele lepiej.

W Tuaregu wystartuje kilku Polaków, jak wygląda wasza współpraca?

Krzysztof Matela:  Bez wspólnej logistyki, nikt z nas by nie wystartował. Jesteśmy amatorami, których łączy pasja. Nasz team jest nieformalny, ale mamy wspólny samochód serwisowy, wspólne dowozy paliwa, razem rozbijamy obóz, pomagamy sobie przy sprzęcie, wymieniamy się wrażeniami. Startujemy w dwóch grupach, ale przez sporą część trasy będziemy jechać razem. W zeszłym roku udało się to w pierwszej części rajdu. Osobiście wolę jeździć po pustyni sam. W grupie dostosowujesz się do najwolniejszego, albo gonisz najszybszego. Wolę jechać swoim tempem. W drugiej części zeszłorocznego Tuaregu jeździło mi się znakomicie samemu, nie miałem żadnych problemów z nawigacją. Nasza współpraca jest naprawdę fajna i pożyteczna, nie ma wśród nas rywalizacji, jest za to wzajemne wsparcie i motywacja.

Na czym wystartujesz?

Krzysztof Matela: W dalszym ciągu mam fabrycznego KTMa 660. Jest to motocykl, na którym startował Jacek Czachor zanim przesiadł się na KTMa 690. Maszyna została stworzona na rajdy pustynne, ma silnik, który wytrzyma bardzo trudne warunki. Myślę, że w zestawieniu ja i motocykl, wciąż jestem słabszym elementem. Jest to ciężki sprzęt, a na Tuaregu, są tego plusy i minusy. Fantastycznie się sprawdza przy trasach pustynnych. Na długie odcinki piaskowe, lepszego nie znajdziesz. Problemy pojawiają się, gdy muszę pokonać odcinki skaliste, bądź jeździć po wydmach.

W Tuaregu startowałeś rok temu, poznałeś trasę, czy są tam jakieś wymagające fragmenty czy miejsca, których przejechanie jest szczególnie trudne?

Krzysztof Matela: Oczywiście, że są! Każdy rajd, ma takie miejsce, które są swego rodzaju jego wizytówką. Pierwszego dnia jest fragment trasy, jeszcze na odcinku dojazdowym, w którym trzeba się przeprawić przez kanion i podjechać bardzo wąska ścieżką pod stromą górę. Organizator przygotował ten fragment po to, aby dać wyobrażenie o trudnościach na pozostałych odcinkach. Moim KTMem nie da się, ani przejechać kanionu, ani podjechać pod górę. Krążą pogłoski o jednym kierowcy, któremu udało się to zrobić na 660. Nie zamierzam być jednak pierwszym, który poprowadzi motocykl po kamieniach, a ze ścieżki spadnie w dół.

Drugiego dnia czeka nas podróż kanionem o nazwie Tafilatet. Ci, którzy piją mało wody, będą mieli duży problem. No i dzień piąty. Etap nazwany jest Duna Race, mamy do pokonania trzy, blisko

30 - kilometrowe pętle. Szkopuł tkwi w tym, iż punkty kontrolne, znajdują się na szczytach wydm... Wielkim wyzwaniem jest podjechanie pod ostatni punkt, który znajduje się na wierzchołku, blisko 300 - metrowej Erg Chebbi - najwyższej marokańskiej wydmy. Niektórym się udaje, pozostali zostawiają motocykle gdzieś po drodze i wspinają się na czworaka. W tym roku chcę powalczyć o ten szczyt. Jest na to jeden, wydaje się fenomenalnie prosty sposób, odkręcić manetkę do końca, rozpędzić się ile mocy w maszynie i redukując biegi dojechać najwyżej jak się da. Wszyscy startujący znają tą teoretyczną podstawę, ale udaje się tylko nielicznym.

Mógłbym jeszcze długo wymieniać. Tak naprawdę, każdy etap kryje w sobie wiele niespodzianek.

Wiadomo, że rajdy pustynne niosą ze sobą ryzyko. W tym roku na Dakarze zginął bardzo doświadczony motocyklista Pascal Terry. Jak wygląda sprawa bezpieczeństwa w Maroku i  jak Ty, radzisz sobie z myślą o potencjalnym niebezpieczeństwie?

Krzysztof Matela: Nie porównujmy Tuarega do Dakaru, który jest  rajdem znacznie trudniejszym. Generalnie ryzyko jest zawsze, mam świadomość tego, że zdarzają się wypadki. W zeszłym roku było wiele urazów i złamań, mniej poważnych i tych bardziej, które wymagały natychmiastowego leczenia w Europie. Upadki są częścią tej przygody. Trzeba jechać z głową. Gdy ambicja przewyższa umiejętności może zdarzyć się krzywda. W ubiegłym roku miałem kilkanaście wywrotek. Jeśli już trzeba upaść to najlepiej na „miękkim". Przewrócenie się na „twardym" boli dużo bardziej (śmiech).

Najważniejsze jednak jest to, że zawodnicy myślą o sobie nawzajem, nie ma chorej konkurencji. Jeśli na trasie spotyka się kogoś stojącego lub siedzącego przy motocyklu, trzeba się zatrzymać i sprawdzić, czy wszystko ok. Czasem trzeba pomóc wstać, pomóc przy motocyklu, a kiedy indziej poklepać po plecach i podnieść na duchu. Gdy trzeba, dzielimy się paliwem, w skrajnych przypadkach naprawiamy motocykle. Co ważne, o tych sprawach myślą także organizatorzy. Czas jest neutralizowany gdy udzielamy pomocy.

Recepta na dojechanie do mety?

Krzysztof Matela: Podchodzę do rajdu w kategoriach zabawy i przyjemności. Niewątpliwe jadę ścigać się po pustyni, ale moim zadaniem jest dotarcie do mety. Będę starał się jechać z głową, pić dużo wody i uważać na motocykl. Nie ma jednej prostej rady.

Czym jest dla Ciebie taki rajd: spełnieniem marzeń, przygodą, potrzebną dawką adrenaliny?

Krzysztof Matela: Cała frajda polega na tym, że Tuareg jest rajdem amatorskim, taką formułę wymyślili organizatorzy. Mimo tego, jest to najprawdopodobniej największy w tym roku rajd motocyklowy w Afryce. W tej edycji startuje blisko 200 motocykli. Podoba mi się, że tak naprawdę jedzie się samemu. Oczywiście jest adrenalina, ona pomaga jechać, ale to nie jest najważniejsze. Fragmenty trasy będą pokrywać się z legendarnym Dakarem, co dodaje trochę smaczku. Jest też pustynia, która sama w sobie jest przygodą. Całą prawdę o niej oddaje zdanie, które organizator dopisał do roadbooka w ubiegłym roku: „wrócisz bogaty i biedny - bogaty, bo będziesz wiedział jak wygląda pustynia, biedny w przyjaciół, którzy cię zrozumieją".

Jesteś osobą bardzo zapracowaną, jak udaje Ci się pogodzić służbowe obowiązki z pasją, która pochłania tyle czasu?

Krzysztof Matela: Nie udaje się (śmiech), a tak serio, trzeba powiedzieć sobie w pewnym momencie - dość. Wyjść z biura, odreagować, robić to co lubi się najbardziej. Dla mnie są to motocykle.

Bardzo dziękuje za rozmowę. Życzę wielu wrażeń oraz abyś cało dojechał do mety.

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
logo EGB kolor
logoDVC
Radio PiK
logo express
Krzysztof matela odpoczynek
Krzysztof Matela
treningowe jazdy
trening
trening przed startem
Krzysztof Matela drugi od prawej
Erg Chebbi podjazd na szczyt
motocykl
Erg Chebbi podjazd
rajd tuareg
rajd Tuareg Pustynia
Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

NAS Analytics TAG
Zobacz równie¿

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    NAS Analytics TAG
    na górê