Ścigacz.pl

Wśród pięciu najczęstszych marzeń wymienianych przez ludzi - niezależnie od kraju zamieszkania, na listę nieodmienne trafia pragnienie poznawania świata, a właściwie podróż dookoła globu. Ale każda wyprawa gdzieś się zaczyna.

Aby rozpocząć potrzeba jedynie iskry, impulsu, inspiracji. Posłuchajcie o Eli i Grzegorzu. Może ich przygoda zniesie wszystkie te fałszywe tłumaczenia "nie mogę, bo…" i sięgniecie za horyzont codzienności.

Właśnie teraz, kiedy przebiegacie wzrokiem te słowa, Grzegorz i Ela znajdują się gdzieś między wschodnimi i zachodnimi pasmami najdłuższego łańcucha górskiego na Ziemi. Jedno jest pewne. Dwa dni temu podróżnicy dotarli pod dwustopniowy wodospad Gocta - odkryty dopiero w 2002 roku w jednym z zakątków Andów.

Prawda jest taka, że na miejscu Grzegorza i Eli może być każdy z nas. Niemożliwe?

Ale przecież zanim nasza para rozpoczęła podbój Ameryki Południowej, najpierw nabierali doświadczenia znacznie bliżej Polski. Każda podróż gdzieś się zaczyna, co oznacza po prostu, że wystarczy jedynie wyznaczyć sobie wcale nieodległy cel. Jak to się zaczęło u naszych bohaterów?

Ich przygoda rozpoczęła się równo 14 lat temu, w Katowicach, gdzie zresztą mieszkają do dziś. W 2008 roku Grzegorz i Ela postanowili zwiedzić na motocyklu Wielką Brytanię, popularny wśród Polaków kierunek podróży, chociaż głównie w celach zarobkowych. Szybko okazało się, że dla początkujących globtroterów równie interesująca jest Irlandia i Szkocja, a więc wstępne plany poszły do kosza, a trasa przerodziła się w podróż przez cztery kraje. Para przejechała łącznie ponad 11 tysięcy kilometrów w siodle Harleya-Davidsona Electra Glide.  

Do kolejnej podróży przygotowywali się długie cztery lata niejako wracając od początków, ponieważ ruszyli w Polskę, by następnie zwiedzić Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Bośnię, Czarnogórę, Albanię, Macedonię, Grecję, Turcję, Bułgarię, Serbię, Węgry i Słowację. Blisko 8 tys. kilometrów na dwóch kołach i z głowami pełnymi smaków, wrażeń oraz poznanych na trasie ludzi.

Tysiące nakręconych kilometrów budzą tęsknotę do pokonania kolejnych, a Grzegorz i Ela wiedzieli już, jak to się robi. Jak sami dziś mówią: "Ciekawość świata wyznaczyła nam cel w życiu i stała się motorem napędowym naszych codziennych działań". Dlatego dwa lata po drugiej eskapadzie wyruszyli w trasę przez Hiszpanię i Portugalię, kończąc po przejechaniu 11 krajów i z 10 tysiącami kilometrów na liczniku.

Po objechaniu Europy, dokładnie pięć lat temu, zaprawieni w bojach wyruszyli na kolejny kontynent. Cel - Ameryka Północna. Stany Zjednoczone i Kanada przyniosły nie tylko kolejne przygody, ale również 21 tysięcy zdobytych kilometrów. Grzegorz i Ela na tym nie poprzestali. Wrócili do USA dwanaście miesięcy później, w 2018 roku, i już z rozpędu wylądowali na Kubie, na którą przetransportowali 400-kilogramowy motocykl na pokładzie prywatnego jachtu, a w zasadzie na jego kabinie.

Później była Ameryka Środkowa, a rok temu zagubiona po drodze i wreszcie nadrobiona Skandynawia, wraz z siedmioma innymi krajami. Czy można mieć dość, kiedy ma się za sobą przygody w 49 państwach na 4 kontynentach oraz 270 tys. przejechanych kilometrów?

Zapewne zgodzicie się ze mną, że to ten moment, kiedy zaczynasz myśleć o własnym programie na YouTube, w którym będzie można dzielić się doświadczeniami ze swoich podróży, jak Tony Halik i Elżbieta Dzikowska W "Pierzu i wanilii". Ale nasza para moto-podróżników uznała, że to tylko przyczynek do kolejnych eskapad. Zresztą plan był już wcześniej, więc zyskał nazwę "Harley’em przez 3 Ameryki".

W czerwcu 2022 Ela i Grzegorz wyruszyli z Cartagena de Indian w Kolumbii. Tym razem na podbój krajów Ameryki Południowej. Ze względu na planowane trudności, kiepską jakość dróg i duże przewyższenia, para podróżników postawiła na model Pan America Special z bieżącego roku, który posiada m.in.: możliwość montażu quickshiftera, system ARH (Adaptive Ride Height), półaktywne zawieszenie z systemem kontroli obciążenia pojazdu VLC, a także TPMS - czyli monitorowanie ciśnienia w oponach.

Pan America globtroterów to wariant pancerny, bo ma nie tylko pełną osłonę silnika, czy chłodnicy, ale także zabezpieczony reflektor, osłonę czujnika położenia stopki, osłonę tylnego zbiornika płynu hamulcowego i inne dodatkowe akcesoria zmniejszające ryzyko usterki, np. automatyczną olejarkę łańcucha.

Kilka dni temu Ela i Grzesiek pożegnali się z Ekwadorem - najmniejszym krajem andyjskim, krainą wulkanów i wyjątkowych mieszkańców. Po 30 dniach przygody podróżnicy przekroczyli granicę z Peru. To już 51 kraj na liście, ale przecież nie chodzi wcale o wyliczanie kolejnych państw. Jak powiedziała kiedyś Ela: "Marzymy, aby podróżować niespiesznie, aby nie odhaczać na liście kolejnych miejsc i pieczątek w paszporcie, lecz delektować się każdą daną nam chwilą, każdym kontaktem z nowym dla nas miejscem, jego zapachem, smakiem i kulturą".

Motocykl wymaga odwagi, siły i odporności na trudy, ale daje też bliskość z otaczającym światem. W przeciwieństwie do samochodu nie tworzy barier, ale je usuwa, a dzięki mocy w nim drzemiącej, pozwala pokonywać odległości, którym nie sprosta żaden piechur. Finalnie motocyklowa epopeja Eli i Grześka to nie tylko poznawanie wspaniałego świata. To również, a może przede wszystkim, poznawanie siebie…

"Podróże cały czas uczą nas czegoś nowego, także o sobie samych. Odkrywamy w sobie kolejne pokłady odwagi, cierpliwości, pokory, kreatywności, umiejętności pójścia na kompromis i sporego dystansu do samych siebie" - podsumowują Ela i Grzesiek.  

Może to jest właśnie ten czas, żeby zacząć przekuwać swoje marzenia w rzeczywistość? Nie pozwólmy im czekać. Czasu jest dużo, ale nie jest nieskończony. To gdzie na początek?  

Poczynania podróżników możecie śledziś na Facebooku i Instagramie.