Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 25
Pokaż wszystkie komentarzeHej Wam, dla mnie sprawa jest w miarę prosta. Wypadki zdarzają się zawsze i wszędzie. Czasem nie ma w tym kompletnie winy motocyklisty. Ale niestety, bardzo często jest. Jeżdżę motorem relatywnie niewiele, wciąż doskonalę technikę. Ale nawet na te kilkanaście tysięcy zrobionych km widziałem przerażająco często, co wyprawiają faceci na dwóch kółkach. W mieście, na dwupasmówce, na autostradzie. Bogowie szos na potężnych maszynach. Czasem mi wstyd, że jestem motocyklistą. Wstyd irracjonalny, bo za innych. Kilkakrotnie "kolega-motocyklista" zepchnąłby mnie z drogi, bo na zakręcie przy sporej prędkości wyprzedzał na trzeciego i musiał panicznie uciekać przed pojazdem z naprzeciwka. Głupota, bezmyślność, zadufanie, brak opanowanej techniki jazdy. Kilka przyczyn tragedii. Jeśli naprawdę byłbym dobry - a nie jestem jeszcze - i chciałbym się sprawdzić, poszedłbym na tor i pościgał. Rywalizujesz w idealnych warunkach, bez "katamaranów", dziur w asfalcie, śmieci na drodze, pieszych i dzieci wyskakujących za piłką. Tam okaże się, czy jestem super, czy nie. I to daje satysfakcję, a nie straszenie ludzi na chodnikach czy w samochodach. Przynajmniej ja tak uważam. Pozdrawiam wszystkich jeżdżących bezpiecznie dla siebie i innych, bo to najważniejsze. Dla tych, którzy mają inne preferencje, krótka prośba w stylu Adama Słodowego: "chcesz się zabić - zrób to sam".
OdpowiedzPopieram.
Odpowiedz