Ścigacz.pl

Wiele osób może być zaskoczonych informacją, że Włochy są krajem, w którym jest najwięcej fotoradarów w Europie. Łącznie znajduje się tam ponad 11 tys. urządzeń. Teraz mają nowego wroga, a jest nim Fleximan. Sprawa jest poważna, ponieważ uszkodzeniu uległo kilkanaście urządzeń. Włosi z kolei są podzieleni co do poparcia dla takich działań.

Wydawałoby się, że Włosi luźno podchodzą do kwestii przepisów ruchu drogowego, ale jeśli chodzi o przekraczanie prędkości, to trzeba mieć się na baczności. Jak informuje Agence France-Presse, na północy kraju działa tajemniczy Fleximan, który niszczy fotoradary ucinając maszty piłą. Jego nazwa pochodzi od marki narzędzi Flex, która jest popularna we Włoszech.

Z kolei Rzeczpospolita wskazuje, że prawdopodobnie za akty wandalizmu jest odpowiedzialna cała grupa osób, ponieważ zniszczono co najmniej 15 urządzeń i tylko na niektórych pojawiły się naklejki z napisem "Flexman nadchodzi". Na razie w całej sprawie została zatrzymana tylko jedna osoba. To 50-letni Włoch, który jest podejrzewany o zniszczenie w listopadzie dwóch fotoradarów w pobliżu granicy ze Szwajcarią. W sieci pojawiło się też nagranie, na którym nieznani sprawcy niszczą fotoradar.

Wiele osób traktuje Fleximana jak Robin Hooda, ponieważ Włosi uważają, że fotoradary to po prostu maszynka do zarabiania pieniędzy. AFP podaje, że w 2022 r. na włoskich drogach zginęło 3159 osób, co daje 53 wypadki śmiertelne na milion mieszkańców, podczas gdy średnia w Unii Europejskiej wynosi 46 ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców. Jednak w przypadku Włoch prędkość jest wymieniana dopiero na 3. miejscu wśród najczęstszych przyczyn wypadków drogowych. Najwięcej zdarzeń jest powodowanych przez rozkojarzenie i nieuwagę, a na drugim miejscu znajduje się ignorowanie świateł drogowych.

Fleximan nie jest jedynym głośnym przypadkiem włoskiego oporu wobec urządzeń mierzących prędkość. W sierpniu ubiegłego roku ktoś wysadził w powietrze fotoradar, który w miesiąc od momentu zamontowania wystawił mandaty na kwotę ok. 1 mln euro. Kamera była zamontowana w miejscowości Cadoneghe, przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h. Mieszkańcy z przyzwyczajenia jeździli tam szybciej, więc w ciągu jednego miesiąca urządzenie zarejestrowało ok. 24 tys. wykroczeń. Doszło nawet do protestów, a ostatecznie zakończyło się na wysadzeniu radaru w powietrze.