tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Drzwi, swobodny lot i gleba jak w transmisjach na kanale Eurosport. Dlaczego po deszczu nagumowane jest ¶liskie?
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Drzwi, swobodny lot i gleba jak w transmisjach na kanale Eurosport. Dlaczego po deszczu nagumowane jest ¶liskie?

Autor: Lech Wangin 2021.02.28, 21:39 Drukuj

Gadki asfaltowej wstęgi, czyli anegdoty z motocyklowego życia wzięte

Cz.1 Drzwi, swobodny lot i gleba

Tytuł tego zbioru opowieści zapożyczyłem od śp. Włodka Kwasa, który był nie tylko znakomitym motocyklistą, mechanikiem, konstruktorem i trenerem, ale również niezrównanym gawędziarzem.

Na początek przytoczę więc historię mojej gleby na torze w Poznaniu i jak ją skwitował Włodek. Było to tak:

NAS Analytics TAG

Witek, mój kolega z czasów szkolnych, po długoletniej przerwie postanowił wrócić do motocykli. Jako że zawsze lubił ostrą jazdę, sprawił sobie Hondę CBR 600. Kiedy tylko uśpione przez lata instynkty wróciły, Witek postanowił wybrać się na tor. Zaproponował mi wspólny wyjazd. Ponieważ miał w planie powalczyć o jak najlepszy czas okrążenia, zdecydował wypożyczyć jakąś furgonetkę i motocykl zabrać na pakę, aby w razie jakiejś grubszej "afery" na torze było jak wrócić do Warszawy. Witek wypożyczył dostawczego Lublina i mieliśmy ruszyć do Poznania w piątek zaraz po fajrancie. Niestety auto się zepsuło. Nie pamiętam już co w nim padło, ale naprawa przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych. Kiedy już mieliśmy ruszać, Witek przypomniał sobie, że nie mamy żadnego najazdu i powstał problem jak wtargać motocykl na pakę. Godzina była już późna i nie było skąd skombinować najazdu. Jednak Witek jako człowiek startujący kiedyś w enduro nie miał w swym słowniku słowa "niemożliwe", tak jak koza nie ma w swoim słowa "niejadalne". Wygrzebaliśmy ze śmietnika jakieś stare drzwi jeszcze z tkwiącym w nich zamkiem i klamką, które okazały się bardzo praktycznym najazdem dla Cebeerki.

Podróż zajęła nam całą noc i na miejsce dotarliśmy w sobotę nad ranem. Inni uczestnicy motocyklowych treningów właśnie ziewając szykowali się do śniadania. Kiedy zobaczyli, jak wytaczamy motocykl po tych drzwiach, pokładli się na trawie ze śmiechu, mieliśmy więc spektakularne wejście! Sobota upłynęła nam na sesjach treningowych, które robiliśmy na zmianę. Wszystko szło bardzo fajnie, a wieczorem, przy małym piwku, oglądaliśmy projekcję filmu o stunterach na dużym ekranie. Nazajutrz rano, zaraz po śniadaniu, ochoczo zabraliśmy się do jazdy. Na mojej zmianie zapaliła się kontrolka rezerwy, więc zjechałem z toru i pojechałem zatankować. Kiedy bak był już pełny zaczęło podać. Wróciłem na tor i zatrzymałem motocykl. Nie miałem zamiaru ryzykować jazdy po mokrym, ale słysząc ganiające po torze motocykle, pomyślałem - "w końcu po co tu jestem?". Odpaliłem sprzęta i ruszyłem na kolejne okrążenie. Pierwszy zakręt, drugi, trzeci… W pewnym momencie przeszło mi przez głowę "czy ja aby nie za szybko jadę?" Zbliżałem się właśnie do małej patelni. Rozpocząłem hamowanie, wjeżdżając na ślady startej gumy. Nagle motocykl wierzgnął tak mocno, że wyrzuciło mnie z siodła i już szybowałem w powietrzu, patrząc na motocykl z lotu ptaka. Był to pierwszy z dwóch swobodnych lotów w mojej karierze. Czas jakby zwolnił, wszystko wokół zaczęło się dziać w zwolnionym tempie, lecąc miałem więc czas na rozmyślania.

Pierwsza myśl: będzie bolało!

Druga myśl: będzie kosztowało!

Trzecia myśl: w sumie to fajnie się leci, zupełnie jak w Eurosporcie.

Wreszcie nastąpiło przyziemienie. Poczułem uderzenie w bark, ale nie miałem czasu o tym myśleć, bo rozpoczął się ślizg po asfalcie. Na szczęście w tej fazie nie miałem kontaktu z motocyklem, więc mnie dodatkowo nie sponiewierał. Sunąc tak i powoli wytracając prędkość, znów pomyślałem: "fajnie - jak w Eurosporcie". Potem nastąpiła kolejna akcja w stylu tych, jakie widziałem podczas relacji w Eurosporcie. Kiedy czułem, że już się prawie zatrzymałem, postanowiłem wstać. I to był błąd, bo zaczęło mnie rolować - znów - jak w Eurosporcie.

W końcu wszelki ruch ustał i zerwałem się na równe nogi. Szybko zbiegłem z toru i sprawdziłem, czy wszystkie kończyny są na swoim miejscu. Były, nie czułem bólu, ale jakoś podświadomie nie miałem ochoty podnosić motocykla. W tym momencie podjechał do mnie na skuterze organizator imprezy - niemiecki zawodnik Schulz i zapytał, czy wszystko ze mną OK.? Powiedziałem, że tak, więc podniósł Hondę. Kiedy wsiadłem na motocykl i chciałem sięgnąć do kierownicy, poczułem silny ból w ramieniu. Widząc to, Schulz zabrał mnie na skuter i zawiózł do punktu medycznego. Tam kazali mi położyć się na leżance. Kiedy już się wygodnie usadowiłem, poczułem, że odjeżdżam - tracę przytomność. Kazali mi podnieść nogi do góry i w tym momencie w drzwiach pojawił się Witek. Na mój widok prawie położył się ze śmiechu. Mówił później, że wyglądałem jak kot Jinks. Medycy stwierdzili, że prawdopodobnie mam złamany obojczyk, założyli prowizoryczny opatrunek i wezwali karetkę, która zawiozła mnie do szpitala. Witek pojechał swoim samochodem, proponując kierowcy karetki mały wyścig po drodze. Cały on, zawsze był nieźle szurnięty i to właśnie od niego w licealnych latach zaraziłem się motocyklową zajawką. Na mój widok sanitariusze w szpitalu zapytali, co się stało?

- Tor Poznań - odpowiedziałem.

- Który zakręt?

- Mała Patelnia

- To już czwarty - padła odpowiedź, a przyjmujący mnie lekarz postawił kolejną kreskę w odpowiednim miejscu na przypiętym do ściany planie toru.

W szpitalu założyli mi opatrunek gipsowy zwany ósemką. Wyglądałem w nim jak kulturysta, bo nie mogłem opuścić rąk wzdłuż tułowia i nie mieściłem się w drzwiach.

Wracając do domu, po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Na mój widok - wciąż byłem w czarnych skórzanych spodniach i motocyklowych buciorach, a od góry byłem przykryty kocem, spod którego wystawał gips - dzieci zaczęły wołać:

- Patrzcie ksiądz.

Po powrocie do redakcji Włodek Kwas, widząc mój odmienny stan, nadał mi ksywkę ochroniarz, taki z niego był zgrywus.

Opowiedziałem mu całe wydarzenie, że motocykl na mokrym wyrzucił mnie z siodła zupełnie bez ostrzeżenia, mimo że w ogóle nie miałem wrażenia, że do tego zakrętu podchodzę za szybko.

Włodek skwitował to dwoma zdaniami:

- To ty nie wiedziałeś, że w deszczu nie wyjeżdża się na szosowych oponach?

Drugi komentarz był dla mnie jeszcze bardziej zaskakujący:

To ty nie wiedziałeś, że na mokrym nagumowane miejsca są bardziej śliskie?

No cóż, jak widać jazda sportowa to wiedza tajemna.

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka podroze 950
    NAS Analytics TAG
    na górê