Dacia: Silniki spalinowe wcale nie skoñcz± siê w 2035 roku. Tak siê nie stanie
Politycy i różnego autoramentu zielone frakcje chcą nas przekonać, że silniki spalinowe właśnie dożywają swych dni. Ba! Analitycy — ostatnio z Carsmile, przedstawiają wyliczenia, zgodnie z którymi kierowcy przesiądą się do pojazdów elektrycznych również z powodów czysto ekonomicznych.
W ostatnim z badań Carsmile, czyli największej w Polsce platformie online samochodów w abonamencie, pojawiła się analiza kosztów ładowania pojazdu w warunkach domowych w porównaniu do tankowania samochodu z silnikiem benzynowym o podobnej mocy. Według Carsmile właściciele elektrycznych czterokołowców zapłacą aż o 6 tys. zł mniej, ponieważ średni koszt przejechania 1 km elektrykiem to zaledwie 13 groszy, natomiast benzynowym odpowiednikiem aż 38 groszy.
Ale to jedna strona medalu. Szef marki Dacia, Denis Le Vot, powiedział ostatnio, że historia silników spalinowych wcale nie dobiega końca, a rok 2035 to tylko umowna granica, którą Dacia zamierza przekroczyć. Rozwiązaniem ma być m.in. produkcja silników spalinowych zasilanych LPG, ponieważ autogaz to obecnie najtańsze paliwo, którego atrakcyjność rośnie w obliczu rosnących cen benzyny i diesla.
Oczywiście Dacia nie zamierza pozostawić odłogiem segmentu pojazdów elektrycznych i już teraz opracowuje kolejną generację Sandero zasilaną prądem. Ale ten pojazd ma pojawić się na rynku dopiero pod koniec obecnej dekady, bo rumuński producent nie widzi na razie powodu do pośpiechu.
Co ciekawe, przekonanie szefów koncernu co do możliwości produkcji silników spalinowych nawet po 2035 roku, podzielają również inne marki motoryzacyjne, np. Renault. Jednym z ważnych argumentów tej dyskusji jest fakt, że plany władz UE dotyczą tylko samej Unii Europejskiej, a świat jest o wiele większy i o wiele bardziej skomplikowany.
Przypomnijmy, że w czerwcu bieżącego roku podczas posiedzenia plenarnego Parlamentu Europejskiego, europosłowie przegłosowali wprowadzenie obowiązku sprzedaży wszystkich nowych samochodów osobowych i dostawczych z zerową emisji spalin od 2035 roku.
Ta rewolucyjna zmiana to pokłosie wysiłków na rzecz uporządkowania transportu drogowego i dbałości o środowisko naturalne. Ustawodawcy poparli sprawozdanie końcowe w sprawie zmienionych przepisów dotyczących norm emisji CO2. Finalnie 339 głosów było za i 249 przeciw. 24 osoby wstrzymały się od głosu.
Ale czy te skrajne rozwiązania rzeczywiście są koniecznie? Oczywiście dla nas, jako motocyklistów, pojawia się obawa, że powyższe pomysły wcześniej czy później obejmą silnikowe jednoślady.
Politycy i ekolodzy alarmują, że sytuacja jest podbramkowa. Dowodzą, że transport jest największym źródłem emisji w Europie, przy czym samochody odpowiadają za 12 procent, zaś cały sektor transportowy zużywa aż 65 proc. ropy naftowej w Europie, z czego prawie cała pochodzi z importu. Co to oznacza, poza niszczeniem środowiska? Europejczycy muszą za zagraniczną ropę płacić. I to słono. Zamiast "palić te pieniądze", moglibyśmy przeznaczyć je na rozwój elektrycznych pojazdów, co znacznie przyspieszyłoby rozwój tej gałęzi motoryzacji.
W całej tej sprawie o motocyklach mówi się mało, albo wcale. Ale chociaż nic nie wskazuje na to, by sprzedaż nowych motocykli napędzanych paliwami kopalnymi miała zostać wstrzymana, to biorąc pod uwagę cele klimatyczne Unii, można założyć, że nie będzie to zbyt odległa przyszłość. Mówiąc krótko, powinniśmy spodziewać się szykan również naszej branży. Kiedy? Tego na razie nie wiadomo…
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze