Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 40
Pokaż wszystkie komentarzeCo do sprowadzania motocykli z EU, konkretnie do 125ccm z Niemiec (mój przypadek) Nie dostaje się brifu tylko "Zezwolenie na Eksploatacje" to taka 3 częściowa mała niebieska książeczka, gdzie są wypisane wszystko dane moto. Miałem dowód rejestracyjny, umowę k-s, kartę z TUV i ten niebieski dok. UM nie chcał zarejestrować mi moto na podstawie tych dokumentów, wiec musiałem napisać list do urzędu w Niemczech gdzie moto został kupiony. Posłałem skany wszystkich dokumentów i napisałem że w Polsce nie chcą zarejestrować moto i czy mogli by przesłać brif. Odpisali ze zezwolenie na eksploatacje do odpowiednik brifu dla 125ccm. Z listem z urzędu poszedłem do polskiego urzędu i zarejestrowałem moto. Moto zarejestrowałem 3 miesiące po tym jak je kupiłem. Piszę to jak by ktoś miał taką samą syt. jak ja. Ps. Jak coś nie gra to nie warto się wykłócać z paniami przy okienkach tylko od razu do szefa się udać.
OdpowiedzJa miałem jeszcze lepszą sytuację. Dotyczyła Yamahay XT125R, z 2007 roku. rolę Briefu, lub tej niebieskiej książeczki pełnił Certyfikat Zgodnośći CE wydany po angielsku przez Malaguti (to on jest rzeczywistym producentem tego motocykla ;)). Wiedziałem, że mogą być komplikacje z tego powodu, więc zorganizowałem wywiad z Wydzialem Komunikacji i powiedzieli ze papier jest OK, ale trzeba go przetlumaczyć - wiadome... co nei po polsku to nieważne... Niemcy jakoś się nie czepiają, ale co tam... I wszystkie papiery gotowe i idę do Wydziału Komunikacji rejestrować... Przegląda facet papiery, przeglada i sie uczepił własnie tego certyfikatu zgodności i jego tlumaczenia... woła kobietę obok i po chwili dyskusji oddaje tłumaczenie i certyfikat i mowi "ale to nie jest nam potrzebne".... i 50 zlotych za tlumaczenie w plecy :) no i jeden dzień czekania na wolnego tlumacza :(... Na upartego można byloby wnioskować o zwrot niepotrzebnych kosztow! no ale poprzednia rozmowa z urzędniczką nie byla nagrywana, a szkoda!
Odpowiedz