tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Cameroon Challenge - motocyklowa podró¿ po Afryce
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Cameroon Challenge - motocyklowa podró¿ po Afryce

Autor: Janusz Bobrek "S±deczanin" 2014.04.29, 12:31 2 Drukuj

Afryki trzeba się nauczyć. Nie można z nią walczyć. Wszelkie plany i scenariusze często się nie sprawdzają, przegrywa europejski porządek i racjonalizowanie zdarzeń. Pół roku żyją wyjazdem, przygotowują się, rozmyślają, a i tak okazuje się, że tam na miejscu jest inaczej. Trzeba podporządkować się i przyjąć nowe, często nielogiczne zasady. Pogoda, ludzie, zdrowie, brak potrzebnych narzędzi – This is Africa.

Misja Kamerun

NAS Analytics TAG

Pomysł odwiedzenia Kamerunu pojawił się podczas zeszłorocznej wyprawy do Albanii. Dwaj nowosądeczanie – psycholog Grzegorz Strojny i architekt wnętrz Marcin Kucharski – zeszłego lata w ramach Balkan Express poznawali Chorwację, Serbię, Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę, Albanię, Kosowo oraz Macedonię. Tam podczas zimnych nocy na górskich przełęczach pojawił się pomysł, że kolejny kierunek podróży musi być już w o wiele cieplejsze miejsca.

„Nie chcieliśmy już marznąć jak na Bałkanach” – mówi Grzesiek

Dla miłośników podróży planowanie kolejnej wyprawy zaraz po odbytej jest naturalnym porządkiem. Najpierw w głowach rodzą się kilometry tras, potem starannie wyszukiwane są na mapach, aż w końcu kompletowany jest odpowiedni ekwipunek, załatwiane szczepienia etc.

„Jak się przygotować do wyprawy po Afryce, wiemy dopiero teraz. Afryki nie poznaje się z perspektywy autobusu i pokoju hotelowego, ale np. wchodząc do lepianek, w których mieszkają ludzie, zwierzęta i bakterie. Raz trafiliśmy nawet do miasta, w którym panowała epidemia polio. Dowiedzieliśmy się o tym po dwóch godzinach, kiedy witaliśmy się w tłumie z ludźmi” – wspomina Marcin

Gdy wyjeżdżali z Polski było -10 stopni, zaś w Afryce prawie 40. Kameruńska przygoda nowosądeczan rozpoczęła się od 3-dniowego pobytu na misji w Yaoundé, gdzie aklimatyzowali się. W ramach działalności charytatywnej polski dominikanin o. Dariusz Godawa założył tam w 2001 roku „Foyer St. Dominique”, spełniające rolę Domu Dziecka w Bertoua i od 2009 w Yaoundé. Marcin i Grzesiek przylecieli tam samolotem, a podczas planowanej wyprawy korzystać mieli z motocykli, które wcześniej zostawiło tam dwóch innych polskich podróżników. Również na misji, po wyprawie spędzili tam kolejne trzy dni, przysługując się społeczności – zbudowali wiatę na drewno, która chroniłaby je przed porą deszczową. Myśleli, że zadanie jest banalne, ale nie było łatwo.

„Ziemia twarda jak beton, drewno tikowe tak twarde, że trzeba było każdy otwór pod gwoździe nawiercać” – wyjaśnia Marcin

Misja w Yaoundé oparta jest na europejskich wzorcach. Ojciec Dariusz opiekuje się 30 dzieci w wieku od 2 lat do osób już pełnoletnich, które studiują, a potem są w stanie samodzielnie sobie radzić.

„Każde dziecko ma swoją historię. Nie ma rodziców – albo jest biologiczna sierotą, albo zostało porzucone. Czasem rodzina jest niewydolna z jakiegoś powodu, najczęściej ekonomicznego. Dzięki misji młodzież trafia na studia także do Polski.” – wyjaśnia Grzesiek

W głąb Czarnego Lądu

Paradoksalnie, na misji zarządzanej przez Europejczyka lepiej można poznać Afrykę niż odwiedzając duże miasta, które nie są tak przyjazne dla obcych.

„Sposób w jaki się tam jeździ po ulicach, budzi wielki niepokój. Trzeba trochę czasu, żeby się do tego przyzwyczaić i zorientować, że przepisy są inne lub nie ma żadnych, tylko rządzi prawo silniejszego, tego, kto jest większy lub głośniej trąbi” – zaznacza Strojny

Celem Polaków było przejechać od Zatoki Gwinejskiej w głąb Kamerunu, aż po jego północne obszary pustynne. Udało im się przejechać około 5 tys. kilometrów w różnorodnym klimacie: morskim, pustynnym, górskim, tropikalnym i sawannowym. Wszędzie, gdzie się pojawiali, wywoływali zainteresowanie i zdziwienie, kiedy po ściągnięciu kasku i kominiarki okazywało się, że nie są Afrykanami. W odległych wioskach dzieci chowały się na ich widok, a dopiero po pewnym czasie „osaczały”, co bywało często uciążliwe.

„Trudno było nad tym zapanować. Każdy wołał i chciał porozmawiać. Dotykał włosów i skóry.” – mówi Marcin

Obaj motocykliści przyznają, że Afryka w pierwszym kontakcie najbardziej zadziwia kolorami. Mnóstwo odcieni ziemi, a przede wszystkim kolorowe stroje kobiet.

„Kiedy wróciłem do Polski, to miałem wrażenie, że byłem wcześniej w rzeczywistości, gdzie wszystko było inne: słońce, jedzenie, ludzie i kultura. Ta wspomniana rzeczywistość pełna jest też różnych zagrożeń. Są dwa zaognione miejsca w Kamerunie. Jedno od wschodu na granicy z Republiką Centralnej Afryki, gdzie dwa tygodnie przed naszą wyprawą doszło do otwartego konfliktu zbrojnego. Kiedy my tam byliśmy, zagrożenia już nie było. Drugi taki obszar to granica z Nigerią. Tam z kolei dochodzi do porwań dla okupu przez islamską sektę Boko Haram. Przejechaliśmy tam bez eskorty kilkadziesiąt kilometrów, ale nie odczuliśmy, żeby było tam niebezpiecznie.” – wyjaśnia Strojny.

W afrykańskim kraju wszędzie natrafia się na wojskowe patrole. Nowosądeczan zadziwiły stałe kontrole policyjne i wojskowe, posterunki ze szlabanami i z zasiekami, które ustawione są przed każdym miastem, a nawet miasteczkiem. Często sprowadzało się to do tego, żeby od nietypowych turystów coś dostać. Strach budzi to, że wojskowi są nierzadko pijani, a każdy z nich nonszalancko wymachuje kałasznikowem. Na łowców fantów jest jednak dobry sposób, opatentowany przez siostry zakonne, które kiedy są kontrolowane i próbuje się coś od nich wyciągnąć, oferują... wieczorną modlitwę.

„Strażnicy się z tego cieszą. Też odbierają to jako dar.” – wyjaśnia Strojny

Motocykliści oprócz natrafiania na wojskowe patrole często nadziewali się na nieoznakowane szlabany i progi zwalniające, umiejscowione nawet w dżungli. Trudna była też podróż w uciążliwym pyle. Zazwyczaj przed ciągnącym się tumanem kurzu i pisku jechała „niezauważalna” ciężarówka.

Afrykańskie gusła

Afryka pomaga nawet uwierzyć w czary.

„Przejeżdżamy koło wielkiej uroczystości. Jest tłum, kobiety ubrane w kolorowe szaty. Pytam jednego z uczestników: „Co to za impreza?”. „To nie impreza, tylko pogrzeb” – odpowiada. "Przepraszam. Na polanie jest około 200 osób, na środku stoi łóżko ze zmarłą, a wokół niego płaczki. Towarzystwo odurzone, a dodatkowo bardzo zaczepne i niemiłe.” – opowiada Marcin.

Motocyklistom pozostało jeszcze 200 kilometrów do misji.

„Wiedzieliśmy, że dojedziemy na dziewiątą do Batouri. Wódz wioski spytał nas: dokąd jedziemy i zastrzegł, że dzisiaj nie dojedziemy. „No jak to nie dojedziemy?” – pytamy i dziwimy się jego spostrzeżeniu. „Przecież potrzebujemy trzech godzin. Najpóźniej będziemy o 9”. „Nie, nie będziecie i już” – odpowiada stanowczo. "Po dwóch godzinach jazdy złamałem motocykl, pękła rama.” – dodaje Kucharski.

Panowie do celu trafili przed 3 w nocy. Dopiero później zrozumieli przestrogę wodza. Mimo tego, że Kameruńczycy są katolikami i muzułmanami, to najzwyczajniej wierzą w czary. Trudno racjonalizować to, co się zdarzyło.

Może kulinarnie Kamerun nie zachwyca (potrawy oparte są na manioku i owocach, a wśród mięs często znaleźć można smażone larwy, wieprzowinę, ale również smaczne ryby), to kulturalnie jest to zupełnie inny świat, zadziwiający. Pełen biednych, ale radosnych ludzi.

„Z wyprawy przywieźliśmy dużo pozytywnych emocji, wynikających z kontaktu z ludźmi poznanymi na misji. Pierwotnie traktowaliśmy to miejsce jako coś, co nam pozwoli wystartować w dalszą podróż i poznać Afrykę, ale okazało się, że część tej prawdziwej Afryki poznaliśmy właśnie tam. Zdążyliśmy się tam zaprzyjaźnić z ludźmi.” – dodaje na koniec Grzesiek

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
z motocyklem przed wioskarzut oka na mape
NAS Analytics TAG
trasa w glab Kamerunuafrykanska wioska
afrykanskie drogiafrykanskie pustkowia
wolowe lbyafrykanska plaza
pustynne widokiafrykanska kobieta
rozmowa z afrykanskim wojskowymafrykanskie tlumy
afrykanskie wojskoafrykanskie woly
afrykanski mezczyznadomki w Kamerunie
dzieci ogladajace motocyklmalownicza osada
Misja Kamerun 53misja w Yaounde
most w afrycemotocykle w afryce
naprawy w trasieodpoczynek po podrozy
odpoczynek w afrykanskiej wioscepamiatkowe zdjecie
parking przed wioskaposrod palm
wysuszone drzewazainteresowanie miejscowych motocyklem
afrykanska osadazdjecie z motocyklem
Sponsorzy i partnerzyafrykanskie dzieci
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG
Zobacz równie¿

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka podroze 950
    NAS Analytics TAG
    na górê