BP wraca do paliw kopalnych. Ambitne plany OZE do kosza
Koncern BP właśnie zrezygnował z ambitnych planów znacznego zwiększenia produkcji energii odnawialnej, co zaskakuje wielu obserwatorów.
Przemiany w branży naftowej i gazowej, które nastąpiły w ostatnich latach, wydawały się prowadzić w stronę zrównoważonego rozwoju, jednak strategia BP uległa rewizji. Wcześniej firma planowała, by do 2030 roku ograniczyć wydobycie ropy naftowej i gazu o 40 proc. do 2020 roku oraz o 25 proc. do 2023 roku, ale te cele okazały się nierealne. Jeszcze jesienią zeszłego roku koncern zmienił kierunek swoich działań.
BP planowało zwiększyć produkcję energii odnawialnej aż 20-krotnie, dążąc do osiągnięcia 50 GW do 2030 roku - obecnie generuje jedynie 8,2 GW. Zmiana kursu wynika nie tylko z polityki energetycznej, ale także z dążenia do maksymalizacji zysków i szybkiego zwrotu inwestycji. Koszty związane z rozwojem projektów OZE są znaczne, a efekty wciąż nieprzewidywalne. Warto także zauważyć, że sytuacja polityczna, w tym reelekcja prezydenta Donalda Trumpa, który jest zwolennikiem paliw kopalnych, nie sprzyja promowaniu energii odnawialnej.
W obliczu tych zmian, BP nie tylko ogranicza swoje cele dotyczące energii odnawialnej, ale także staje przed naciskami inwestorów, by sprzedać niektóre z posiadanych aktywów, w tym elektrownie wiatrowe i słoneczne. Dodatkowo koncern rozważa sprzedaż sieci stacji paliw oraz działu środków smarnych Castrol.
Co najciekawsze, zmianę dotychczasowej strategii widzimy również u innych wielkich graczy branży paliwowej. Również Shell zredukował budżet na odnawialne źródła energii o 25 proc., koncentrując się na rozwoju technologii bezpieczeństwa wydobycia gazu ziemnego. Zdaje się, ze wiatr zmian, który widzimy obecnie w polityce, będzie miał o wiele większy zasięg i siłę, niż nam się początkowo wydawało.


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze